[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tak czy siak, spędziłyostatnie dwanaście lat na omijaniu kwestii ojca, a teraz - kiedy Quinnmiała wszelkie prawo gniewać się albo odczuwać konsternację zpowodu tej ziejącej dziury przemilczeń w ich przyjazni, tego wielkiegosekretu - emanowała jakąś łagodną siłą.Kłóciły się o znacznie większebłahostki i Ellie nie miałaby jej za złe, gdyby ta sytuacja wytrąciła ją zrównowagi.Ale na tym polegała przyjazń: odsuwało się w niepamięćwszystkie drobne żale i mało istotne skargi, gdy tylko pojawiał sięistotny problem, i Ellie była za to wdzięczna.- Nie jest tak zle, jak ci się wydaje - uspokajała Quinn.- Serio. Mimo to na wzmiankę o ojcu Ellie ścisnęło się serce.Nabrała w płucapowietrza i starała się opanować drżenie rąk.Wiedziała, że to nastąpi,już kiedy zobaczyła rano pierwszy artykuł, już poprzedniego wieczoru,gdy patrzyła, jak Graham cofa pięść, może nawet od momentu, kiedypo raz pierwszy wszedł po stopniach werandy.Jednak nadal nie czułasię na to wszystko w pełni przygotowana.Rozmyślała o ojcu w kolorowym polo i z promiennym uśmiechem natwarzy, o dotyku jego dłoni przy powitaniu i nagle doznała ulgi, że takszybko opuściła ją pewność siebie.Tak było lepiej.Nie mógł się na niązłościć, skoro jej nie rozpoznał.Gdyby rano wszystko poszło zgodnie zplanem - gdyby zapukała do jego drzwi, on by ją wpuścił, zaprowadziłdo stołu, gdyby usiedli i porozmawiali, a lata niewidzenia gdzieś by sięrozpłynęły, gdyby wyszła stamtąd nie tylko z czekiem, ale i z numeremtelefonu i wspomnieniem oraz obietnicą czegoś więcej - teraz i takwszystko by się rozpadło, kruche, nietrwałe jak bańka mydlana.Tylkotyle byłoby trzeba, żeby znów wszystko legło w gruzach: tej jednejchwili, w której niezidentyfikowana dotychczas dziewczyna zostałarozpoznana.Może pózniej - dziś, jutro, nazajutrz - ojciec przyjrzy się uważniejednemu z wielu zdjęć, którymi bez wątpienia będą zilustrowaneartykuły w prasie, i coś w jego głowie zaskoczy, nastąpi jakiś przebłyskświadomości.Będzie łamał sobie głowę, patrząc na jej twarz, twarzcórki, do której nigdy wcześniej nie wyciągnął ręki, zastanawiając się,czy wydaje mu się znajoma dlatego, że jest częścią jego samego, czyteż z jakiegoś innego powodu.Będzie próbował skatalogowaćwszystkie uśmiechy, które wi- dział, i wszystkie uściski dłoni, które wymienił, przesiewając wmyślach wizerunki rozmaitych osób, by umiejscowić gdzieśdziewczynę o rudych włosach i piegowatej cerze.Tę, która tamtegodnia na festynie odwzajemniła jego spojrzenie z niewypowiedzianąnatarczywością, skłaniając go do skojarzenia faktów, zrozumienia,przejrzenia na oczy.Lecz pewnie nawet wtedy nie będzie do tegozdolny.- Przez cały dzień próbowałam się z tobą skontaktować - powiedziałaQuinn, schylając się, by otworzyć jedno z poniewierających siędookoła pudeł.Zmarszczyła nos na widok zawartości i przystąpiła dootwierania następnego, wyjmując z niego paczkę ciągutek.- Jak tylkozobaczyłam wiadomości, od razu chciałam się upewnić, czy wiesz.Atak w ogóle, gdzie byłaś?-Telefon.mi się zepsuł - wymamrotała Ellie, częstując się zielonąmordoklejką i rozciągając ją w palcach.- A mama.Czy ona.? -Chciała powiedzieć jest wściekła albo gniewa się czy też denerwuje,ale wiedziała doskonale, że wszystkie te określenia są trafne i niepotrafiła zmusić się do dokończenia zdania.%7łołądek podjechał jej do gardła, gdy próbowała wyobrazić sobiesytuację: mama bierze do ręki gazetę albo otwiera pocztęelektroniczną, albo zaczepia ją ktoś w miasteczku.I na przykład pyta ocórkę bądz też o tego mężczyznę, z którym córka ma romans, albozwyczajnie pyta o Grahama i incydent z fotografem, największyskandal, jaki kiedykolwiek oglądało to senne miasteczko.Może byćwściekła z tak wielu powodów, że wręcz trudno skupić się na jednym.- Myślę, że po prostu się o ciebie martwi - wyraziła opinię Quinn.- Jateż. Ellie miała zamknięte oczy, ale teraz ponownie je otworzyła.- Dzięki - rzekła, przygryzając wargę.Poczuła, jak rozluzniają się jej ramiona, tylko odrobinę; spośród tychwielu obrazów, które ciągle w sobie nosiła- najświeższych rewelacji prasowych oraz ich wpływu na mamę,uprzejmego uścisku dłoni ojca, rozczarowania z powodu opuszczeniakursu na Harvardzie, zbliżającego się wielkimi krokami nieuchronnegopożegnania z Grahamem (na tę perspektywę ściskało się jej serce, agdy rozmyślała o niej zbyt intensywnie, zaczynało brakować jej tchu) -odpadł jeden, przynosząc ulgę.To, co zaszło tego lata między nią aQuinn, zranione uczucia, zazdrość, nieporozumienia, odeszło wniepamięć.Ich przyjazń przypominała nieco cukierka ciągutka - możnabyło naciągać ją do granic, szarpać i wykręcać na wszystkie strony,lecz zerwać całkowicie było naprawdę trudno.- Przepraszam, że nigdy nie powiedziałam ci o ojcu- rzekła Ellie.- Chciałam.Nie masz pojęcia, jak bardzo.Ale mamazawsze się tego bała.Quinn przechyliła głowę.- Czego?- %7łe historia wyjdzie na jaw i wszyscy dowiedzą się prawdy -tłumaczyła.- O tym, kim jesteśmy.I kim jest on.I skąd się tuwzięłyśmy.- Ellie, daj spokój - powiedziała Quinn z lekkim uśmiechem.- Nikogotutaj to nie obchodzi.Mieszkacie w Henley od jak dawna? Myślisz, żektoś, kto was zna, przejmowałby się jakimś skandalem sprzed milionalat?- Teraz już obchodzi - zauważyła Ellie.- Mówiłaś, że wieść sięrozeszła.Wszystkie te artykuły. Quinn parsknęła śmiechem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •