[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Obawiam się, panie Vasseur, że trudno będzie to panu udowodnić.Dla nas był pan na miejscu zbrodni, musiał pan sprzątnąć Alex, uderzył jąpan, siłą wlał pan w nią alkohol, a potem zmusił do połknięcia prochów, apotwierdzeniem naszej tezy są pańskie odciski palców oraz DNA.Camille wstaje.- Mam dla pana dobrą i złą wiadomość.Dobra jest taka, że tymczasowezatrzymanie zostaje uchylone.A zła jest taka, że jest pan aresztowany zamorderstwo.Camille uśmiecha się.Vasseur zapada się w krzesło.Unosi jednak głowę.- To nie ja! Wiecie, że to ona, prawda? Wiecie! - Po czym, zwracającsię już tylko do Camille'a, przypomina mu: - Sam pan najlepiej wie, że to nieja!Camille nadal się uśmiecha.- Udowodnił nam pan, że nie stroni od czarnego humoru, więc i ja po-zwolę sobie na szczyptę dowcipu.Powiedziałbym, że tym razem to Alexpana wydymała.W głębi pokoju Armand, zatknąwszy za ucho swojego papierosachałupniczej produkcji, nareszcie wstaje, podchodzi do drzwi i wpuszcza dośrodka dwóch umundurowanych funkcjonariuszy.Camille, szczerzezakłopotany, kończy:- Przykro mi, że zatrzymałem pana na tak długo, panie Vasseur.Samwiem, że dwa dni to bardzo długo.Ale wszystkie te testy i badaniaporównawcze DNA.Laboratorium jest trochę przeciążone.I w chwiliobecnej dwa dni to właściwie minimum. 62Nie wiedzieć czemu, ale właśnie ten papieros Armanda otworzył muoczy.Trudno to wytłumaczyć, może dlatego, że taki papieros z odzyskukojarzy się z ubóstwem.To odkrycie jest dla Camille'a takim wstrząsem, żeaż zwalnia kroku.Nie ma co do tego najmniejszych wątpliwości, co równieżtrudno wytłumaczyć, jest po prostu pewny, i tyle.Idą korytarzem, Louis, a za nim, jak zwykle przygarbiony, wlecze sięArmand w swoich zniszczonych butach, zawsze tych samych, czystych, alestarych i znoszonych.Camille w pośpiechu wraca do swojego gabinetu i drżącą z emocji rękąwypisuje czek na osiemnaście tysięcy euro.Potem zabiera dokumenty i szybkim krokiem rusza dalej korytarzem.Jestbardzo wzruszony; nad uczuciami, jakie w nim wzbudza gest Armanda,zastanowi się pózniej.Staje przed biurkiem kolegi.Kładzie przed nim czek.- To bardzo miłe z twojej strony, Armandzie, sprawiłeś mi autentycznąprzyjemność.Z rozdziawionych ust Armanda wypada drewniana wykałaczka, którąwłaśnie ssał.Armand patrzy na czek.- O nie, Camille - protestuje, prawie obrażony.- Prezent to prezent.Camille uśmiecha się.Zgadza się z nim.Przestępując z nogi na nogę, sięga do swojej torby, wyjmuje zdjęcieprzedstawiające autoportret i podaje je Armandowi.- Och, super, Camille - mówi Armand, szczerze uradowany.- Na-prawdę super.Le Guen stoi na schodach dwa stopnie poniżej Camille'a.Jest pózno,znów się ochłodziło, zapadła przedwczesna zimowa noc.- Dobrze, panowie.- mówi sędzia, podając komisarzowi dłoń.Po czym schodzi stopień niżej i wyciąga rękę do Camille'a.- Inspektorze.Camille ściska mu dłoń.- Pan Vasseur będzie mówił o manipulacji, panie sędzio.Mówi, że zażąda ustalenia prawdy.- Tak, zdążyłem się już zorientować - odpowiada sędzia.Przez chwilę zdaje się rozważać to żądanie Vasseura i w końcu się obrusza: - Ach, prawda,prawda.Któż to może wiedzieć, co jest prawdą, a co nie, inspektorze! Dlanas najważniejsza jest nie prawda, tylko sprawiedliwość, czyż nie?Camille z uśmiechem potakuje głową. PodziękowaniaDziękują Samuelowi za jego niestrudzoną cierpliwość, G�raldowi za jegoświatłe uwagi w trakcie lektury, Jo�lle za jej rady w kwestiach medycznych iCathy, mojej kochanej sponsorce.Całemu zespołowi wydawnictwa AlbinMichel.Oraz, co całkiem oczywiste, dziękuję Pascaline.Jak zawsze wiele zawdzięczam licznym innym autorom.By wyliczyć ich w porządku alfabetycznym, są nimi: Louis Aragon, Mar-cel Aym�, Roland Barthes, Pierre Bost, Fiodor Dostojewski, Cynthia Fleury,John Harvey, Antonio Mu�oz Molina, Borys Pasternak, Maurice Pons,Marcel Proust i kilku innych.Pewne zapożyczenia w tej książce są wyrazemmojej głębokiej dla nich wdzięczności [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl