X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nic nie jestem jej winna.Zupełnie nic. Nie  powtarza zdecydowanie.Głos Amber stał się twardy, pozbawiony emocji.Kiedy odzywa się znowu, jest zimny i władczy.Kirsty pamięta dobrze ten ton z dnia, kiedy zabiły Chloe, kiedy to Amber przejęła kontrolę nad sytuacją izaczęła wydawać rozkazy. Nie chcesz, ale musisz  mówi. Bo jesteś w to zamieszana, czy ci się to podoba, czy nie.Ta bezpośrednia pogróżka złości Kirsty, zajmuje więc pozycję obronną. Co chcesz przez to powiedzieć?  warczy. Pierdol się, Kirsty Lindsay.Jak mi nie pomożesz, zadzwonię do nich wszystkich.Do wszystkich,rozumiesz? Do każdej gazety, stacji telewizyjnej, do każdego, kto mi przyjdzie na myśl.I wtedy niebędzie już chodziło tylko o mnie.Rozumiesz? Rozumiesz, co mówię? Oni już wiedzą, kim jestem.Niemam nic do stracenia.Jeśli mi nie pomożesz, klnę się na Boga, dowiedzą się wszystkiego również otobie. ROZDZIAA 41Martina budzą odgłosy kłótni.Zapomina na chwilę, przez całą tę niewygodę  spał przez kilkagodzin na siedząco na ciasnym siedzeniu kierowcy  gdzie jest, dopóki widok schludnej podmiejskiejulicy, schludnych podmiejskich samochodów zaparkowanych na schludnych podmiejskich podjazdach,nie przywołuje go do rzeczywistości.Unosi daszek czapki, wyciąga szyję i rozgląda się, po czym widziKirsty Lindsay stojącą obok małej renówki, z torebką zarzuconą na ramię i kluczykami w ręku, pogrążonąw kłótni mężem.Ostrożnie, by nie zdradzić swojej obecności, uchyla okno i słucha.� � � Nie wierzę  mówi Jim.Ma bose stopy i przytrzymuje szlafrok, zasłaniając bokserki, które wkłada na noc, od kiedy Sophiezaczęła samodzielnie chodzić.Kirsty otwiera tylne drzwi i wrzuca na tylne siedzenie małą torbę podróżną.Nie ma pojęcia, czybędzie jej potrzebowała, ale zwyczaj ten jest u niej tak zakorzeniony, po tylu latach nagłych zmian planówwywoływanych przez różne wiadomości, że ledwie może pojechać do supermarketu bez pakowania jej na szczęście do samochodu. Przepraszam  mówi. Muszę. Nie, nie musisz  odpowiada Jim. Wiedzą, że jesteś na wakacjach.Po co odebrałaś telefon?Idzie na łatwiznę i zwala winę na niego. Bo mi kazałeś odebrać.A zresztą ty też zawsze odbierasz. No, ale to co innego.Moja mama&Widzi wyraz jej twarzy i milknie.W trakcie małżeństwa człowiek uczy się, że nierozsądnie jestporuszać pewne tematy.Jednym z nich jest status rodzinny Kirsty.Dotkliwie odczuwa powszechneprzekonanie ludzi pochodzących z kochających się rodzin, że ci ze złych rodzin nie potrafią pojąćprzywiązania emocjonalnego.Pamięta, jak ostro zareagowała, kiedy po raz pierwszy wypowiedział cośw stylu  tobie to dobrze, bo&  , i wie, że to potencjalne zarzewie konfliktu.Jim połyka słowa, kiedysłyszy, jak Kirsty nabiera mocno powietrza w płuca. Przepraszam  mówi. W porządku  odpowiada wreszcie Kirsty.Jim zastanawia się, czy żona wykorzysta jego nieuważność.Czuje, że pewnie na to zasłużył. Przykro mi, że sama nie mam matki, o którą mogłabym się martwić  dodaje. Zabawne, żeprzejmuję się twoją.Piłka jest znów po jego stronie. Tak bardzo, że wymiksowujesz się z wizyty u niej  odpala. Tyle na to czekała, sama wiesz. Powiedziałam ci już.Dołączę do was najszybciej, jak zdołam.Mam tylko tę jedną robotę, Jim.Nie ma mowy o stałych godzinach pracy, wakacjach ani emeryturze.Mogę liczyć jedynie na własnągotowość do przystosowania się.Naprawdę jest teraz ciężko.Wiesz, że ludzie nie wyrabiają. Potrzebujemy pieniędzy.Nie mogę tego odrzucić.Chryste, zaraz przekonam samą siebie, myśli. Nie masz jeszcze zapewnionej pracy  dodaje ostro i widzi, że Jim się wzdryga, jakby gospoliczkowała.O Boże, myśli.Cała ta praca, starania, które podejmowałam, żeby nie poruszać drażliwego tematu,nie podkopywać jego poczucia własnej wartości, żeby nie czuł się niemęsko jako bezrobotny, a terazzniszczyłam to wszystko jednym zdaniem.Teraz potrzeba będzie miesięcy, by to naprawić.Miesięcy.Inigdy się nie dowie, że zrobiłam to, by go chronić.Jim milczy przez chwilę. Dłużej już tego nie wytrzymam  mówi wreszcie.Kirsty zatrzaskuje drzwi samochodu i naskakuje na męża. Niby czego, Jim? Nie wydajesz się zbytnio przygnębiony, kiedy ludzie mówią, że czytali mojeartykuły w gazetach.Nie masz nic przeciwko temu, żeby popisywać się branżową wiedzą na przyjęciach.W domu obok zapalają się światła. Ciiii!  syczy Jim. Mów ciszej!Kirsty nakręca kłótnię, by móc wyjechać, nie mówiąc mu zbyt wiele.Jim nie znosi, jak sąsiedziwiedzą coś o jego sprawach.Prędzej wykrwawiłby się na śmierć na kuchennej podłodze, niż zrobił zsiebie przedstawienie, wychodząc z domu z nożem w plecach. Co?  pyta agresywnie Kirsty. Sąsiedzi. No to wejdz do środka!Jim wie, że sprawa jest beznadziejna.Nie odwiedzie Kirsty od jej zamiarów.Nadal nie możeuwierzyć, że odebrała telefon o drugiej w nocy i po prostu ubrała się, i poszła do samochodu, ale zna jąwystarczająco długo, by wiedzieć, kiedy już nie ma sensu się spierać.Wie również, że ona nie mówi muwszystkiego.Co jakiś czas to się powtarza, przez cały czas trwania ich związku.Poznaje to po tym, jakszklą się jej oczy, a szczęka sztywnieje, kiedy wypływają pewne tematy.Jest jak jakaś pieprzona ostryga,myśli.I potrafi być taka wredna, gdy chce uciąć rozmowę.A ja jestem taki miękki, że pozwalam na to, bonie chcę jej denerwować, chociaż wszyscy wiedzą, że czasami trzeba przeciąć ranę, by ją wyleczyć.Muszę się zmienić.Kiedy znajdę pracę i zrównoważą się siły, muszę się zrobić twardszy albo mając poosiemdziesiąt lat, będziemy omijać różne tematy.Tak ją kocham, ale czasami myślę, że mamy tylkopołowę relacji.Kręci głową.Zawraca w stronę domu. Dobra, nie ma sensu się kłócić.Ale żebyś wiedziała, że nie jestem zadowolony.Właściwie tojestem wściekły.Obiecałaś, że tam będziesz, i nie jestem zadowolony.Prawie mu ulega.Przypomina sobie jednak pogróżki Amber i czuje się rozdarta. Jim&  zaczyna. A, zresztą nieważne  przerywa jej. Daj spokój& Do zobaczenia w Hereford.Informuj mnie na bieżąco, co i jak.Jeśli to dla ciebie nie za wielkafatyga. Przepraszam  mówi Kirsty. Przykro mi. No ja myślę  rzuca Jim przed zamknięciem drzwi.� � �Kirsty czeka na podjezdzie, zanim zgasną światła w korytarzu.Jeśli będę dalej tak kłamać, wkrótcewpadniemy w kłopoty.On nie jest głupi.Tolerancyjny, ale nie głupi.Czasami widzę, jak na mnie patrzy i nad czymś się zastanawia.Do tej pory jakoś szło, bo jest delikatny, nie chciał na mnie napierać [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl


  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.