X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Następnie szef robił przegląd twojegoubrania, żebyś dobrze wyglądał.%7ładnych starych espadryli anibrudnej koszuli.Mówili nam, że partyzant Republiki musi być schludnyi bez dziur w ubraniu.Jeśli prosiliśmy kogoś o jedzenie, trzeba było zanie zapłacić, o ile byliśmy przy pieniądzach i nie mieliśmy specjalnychkłopotów.Poza tym jak wychodziłeś na akcję, zawsze ci dawali wo-reczek cukru i kawałek suszonego mięsa.Z tym mogłeś pociągnąćparę dni, jeśliby się coś pokręciło.Nie wydawało mi się to wszystko bardzo trudne, o wiele trudniejjest znalezć baranka, który wyszedł ze swego stada i jest w innym.Wtym pierwszym obozie nikt mi nic nie powiedział o tej nauce czytania,235 to na pewno byłoby bardzo skomplikowane! Ale chociaż nic mi niepowiedzieli, ja się już zorientowałem, że jest zbyt wcześnie, żeby siętego domagać.Najpierw musiałem im pokazać, że się do tegowszystkiego nadaję i że nie jestem tchórzem, który się rzuci doucieczki, kiedy zobaczy pierwszego lepszego strażnika.Wiele dni spędziliśmy, zmieniając miejsca, w różnych grupach,odnajdowaliśmy się nawzajem w rozmaitych miejscach, zmieniali sięnasi towarzysze.Na koniec Carlos zdecydował, że będę w grupie,która miała dokonać  zamachu gospodarczego , tak to nazwał.Szliśmy we trójkę: Juan, Valencia i ja.Wysłali nas do mas delFondo, w okręgu Morelli.Znałem w tym regionie każdy kamień.Roz-biliśmy obóz nieopodal i stamtąd obserwowaliśmy zwyczaje miesz-kańców.Ja ich znałem, oczywiście, że ich znałem.Czekaliśmy tamteż jakiś czas, żeby ziemia obeschła, bo były straszne burze w górachi zle się szło po błocie.Pewnego pięknego dnia dostrzegliśmy dogodny moment, żeby siępojawić.Poczekaliśmy, aż syn właściciela, Jaime, wyjdzie na spacerze służącym, tak jak codziennie.Stanęliśmy naprzeciw, unieśliśmybroń i wycelowali w nich.Wtedy Valencia wysłał służącego, miał naimię Tom�s, żeby zażądał od ojca Jaimego dwunastu tysięcy peset, ipowiedział mu dokładnie, którędy ma pójść, jak będzie wracał dodomu z pieniędzmi.Nie musiał się martwić, jak nas znalezć, już mywyjdziemy mu na spotkanie.Chłopaka zatrzymaliśmy jako zakładnika,myślę, że zorientował się, kim ja jestem, bo przyglądał mi się bezprzerwy i też zdaje mi się, że rozpoznał Valencię.Tak że ukryliśmy się z synem właściciela, a służący poszedł wy-konać to, cośmy mu zlecili.Mijały długie godziny i nikt się nie pojawiał.Valencia się zdenerwował i powiedział chłopakowi, że go zabijemy, boojciec nie przysłał pieniędzy.Tamten płakał jak jakiś tchórz i błagał olitość.Valencia powiedział mu wtedy:  W takim razie podasz namnazwiska ludzi, których znasz w okolicy, tych, co są somaten�s.W tensposób pózniej wyrównamy z nimi rachunki.Nie zastanawiał się ani236 chwili.Wyśpiewał nam mnóstwo nazwisk, było mu obojętne, czy sąjego krewnymi, czy przyjaciółmi, z ust mu się dosłownie sypały na-zwiska, które Juan notował na kartce.Ogarnęła mnie potwornawściekłość, bo przecież mężczyzna nie może płakać, ale powiedzmysobie, że jeśli płacze, nic się takiego nie dzieje, bo wszyscy jesteśmyludzmi i na każdego może przyjść zła chwila.To, czego mu nie wolno,to donieść na kogokolwiek.A właściwe to stanąć prosto i powiedzieć: Nie powiem żadnego nazwiska, choćby pod siłą.A siły nie byłożadnej, bośmy go nawet nie tknęli.Kiedy już minęło wiele godzin, ja obserwowałem drogę i zoba-czyłem, jak wraca służący, ale za nim idzie czterech innych, byłojasne, że to strażnicy przebrani za masoveros.Od razu się pokapo-wałem, bo dwaj szli przebrani za kobiety, jakby byli siostrami chło-paka, to było widać na kilometr.Mnie by mieli oszukać, kto tu jestkobietą, a kto jest przebrany! Ktoś inny może by nie zauważył, ale nieja.No to lecę do Valencii z meldunkiem, a Juan patrzy z drugiej strony,a tam idą inni, też przebrani.Szybko zorientowaliśmy się, że ojciecJaimego zawiadomił Gwardię Obywatelską.Valencia powiedział mi: Jak myślisz, Pasterko, jest jakiś skrót, którym zdołamy sięwymknąć? Tak, chodzcie za mną, zaprowadzę was.A tego zabieracie?Ten tchórz i donosiciel trząsł się ze strachu przy skałach.Trzy-małem strzelbę przy jego głowie na wypadek, jakby mu przyszło dogłowy podnieść krzyk.Był tak przerażony, że chyba nawet się posiu-siał.Wtedy Valencia powiedział: Nie warto wlec go z nami.Nie zapłacą nam za niego ani duro.Zostaw go.Miałem w sobie straszną wściekłość, aż mi paliła twarz, tak jakbyktoś przybliżył do niej zapaloną głownię.Byłbym skopał tego drania,byłbym go zatłukł i rzucił jego ścierwo psom na pożarcie.Tchórzamisię brzydzę, donosicielami jeszcze bardziej.Więc złapałem sporykamień i mówię do niego:237  Popatrz, za nasze kłopoty i czas, który straciliśmy, przebywającz facetem bez jaj, masz tu za swoje.Rąbnąłem go z całej siły kamieniem w kark.Padł na ziemię jakrażony piorunem.Valencia rzucił: To właśnie trzeba zrobić!  przyszedł do miejsca, gdzie byli-śmy, i drugim kamieniem dał mu jeszcze parę razy w łeb. Niech tuzostanie taki nieprzytomny  powiedział  w ten sposób nie będziemógł im wskazać, którędy uciekliśmy.Juan już się denerwował: Zostawcie go, w końcu nas dopadną! Uciekajmy stąd czymprędzej! Spokojnie, nie ma się czego obawiać  odpowiadam mu.Valencia odłamuje parę gałęzi i przykrywa nimi Jaimego, żeby gonie odnalezli.%7łył, ale wszyscy pomyśleliśmy, widząc go w takimstanie, że umrze z zimna albo z wykrwawienia, jeśli się na niego nienatkną.Zasługiwał na to.Odeszliśmy czym prędzej drogą, którąwskazałem moim towarzyszom.Po chwili byliśmy już na bezpiecznymterenie.Zjedliśmy suszone mięso i trochę wyschłego chleba, który zostałJuanowi. Zamach gospodarczy się nie udał, ale to nie było znowu ażtak ważne [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl


  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.