X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie pamiętam dokładnie, jak ten ustęp brzmiał,ale jedną rzecz pamiętam na pewno, Thorpe oskarżył Lilę, że była tragicznie kiepska w ocenianiuludzkich charakterów.I byłam rozzłoszczona, że manipulował słowami, jakby Lila była w jakiś sposóbodpowiedzialna za swoją własną śmierć, jakby tylko ofiary  przypadkowych" aktów gwałtu byłynaprawdę niewinne.- I potem pojawiła się Lila - ciągnął McConnell.- Pamiętam dzień, kiedy weszła do redakcji Stanford Journal of Mathematics".Miała na sobie tę pomarańczową sukienkę i fioletowe pantofle, awłosy w takim nieładzie, jakby właśnie wygrzebała się z pościeli.- Pamiętam tę sukienkę - powiedziałam zdumiona, że dokładam się do tego opowiadania,dodając swoje wspomnienia do jego.- Sama ją uszyła.Wszystkie swoje ubrania szyła sama.Nieużywała gotowych wykrojów.Po prostu mierzyła się i rysowała sukienkę w notesie, robiła obliczenia izaczynała.- Strój wychodził zdumiewająco nietypowy - dodałam.Patrzyłam prosto przed siebie, ale uchwyciłam drobną zmianę w jego głosie i wiedziałam, że sięuśmiechnął.To było dziwne, kiedy sobie pomyślałam, że facet idący obok mnie był w intymnychkontaktach z moją siostrą, nawet był przez nią kochany.Nie mogłam zaprzeczyć, że było w nim cośmagnetycznego, coś w tonie głosu, coś w bezpośrednim spojrzeniu, które wcale nie byłoprzepraszające.Było coś bez wątpienia zmysłowego, czego nie zauważyłam podczas moich misji doEnrico's, kiedy go śledziłam.- Wyglądała pięknie - mówił.- Redaktor, stary nudziarz, niejaki Bruce, popatrzył na nią izapytał, w czym mógłby jej pomóc.Myślał chyba, że trafiła tam przez pomyłkę.Lila wcisnęła mu doręki skoroszyt.To był artykuł na temat numerycznych rozwinięć funkcji specjalnej.Chciała, żeby jej towydrukowali.- Bruce popatrzył na nią, jakby zwariowała.Musisz zrozumieć, że to czasopismo drukowałoartykuły wysoko cenionych matematyków.A tu przyszła jakaś wspaniała, rozczochrana dziewczyna,RLT bardzo młoda, wparowała do tego pokoju, jakby miała prawo tam być i prosić o opublikowanie jej ar-artykułu.Coś niesłychanego.Zakochałem się w niej natychmiast.Wziąłem ten artykuł ze sobą dodomu i - kompletny odlot.Zadzwoniłem do niej jeszcze tamtego wieczoru i zaprosiłem na obiad nanastępny dzień.Doszliśmy do następnego skrzyżowania.Nie otrzymawszy ode mnie żadnej wskazówki,McConnell skręcił w prawo, w kierunku mojego hoteliku.Zapytałam siebie, co zrobię, jeślipoprowadzi mnie wprost do hotelu.Czy wreszcie to spowoduje, że zacznę sensownie myśleć i działać?Minutę pózniej staliśmy przed małym, żółtym budynkiem otoczonym dużymi drzewami opoplątanych, powiązanych w węzły konarach.Białe światełka bożonarodzeniowe zwisały z gałęzi ipołączone były z budynkiem hotelu grubym pomarańczowym kablem.- Jesteśmy - powiedział.I znów zrobiłam krok do tyłu.- A jak ty.- To małe miasteczko.Wciąż nie byłam gotowa, żeby zakończyć tę rozmowę.Było jeszcze tyle rzeczy, które chciałamwiedzieć.Pamiętałam coś, co powierzyłam Thorpe'owi w zaufaniu i co zacytował w książce. Mamnadzieję, że nie był to ktoś, kogo znała i komu ufała", powiedziałam mu to kilka razy.A to, coMcConnell proponował mi po tylu latach, było alternatywną wersją tej historii, taką, w której mordercaLili nie był jej kochankiem.Jakakolwiek była prawda, musiałam ją poznać.Poczułam ciepłą kroplę wody na ręce, potem następną.McConnell popatrzył na niebo.- Możemy jutro porozmawiać? - zapytałam.Dłubał czubkiem buta w ziemi.- Już się więcej nie zobaczymy.Chciałem cię spotkać i powiedzieć to, co miałem dopowiedzenia.Minęło już dużo czasu.Nie wiem, co się według ciebie wydarzyło, nie mam pojęcia, cosądzisz o tej okropnej książce.Nawet nie wiem, czy ty w ogóle myślisz o tym wszystkim.Ellie, dlamnie jest ważne, żeby ci powiedzieć, że ja tego nie zrobiłem, nigdy nie byłbym w stanie tego zrobić.Kochałem twoją siostrę.Kochałem ją bardziej niż ty czy ona mogłybyście przypuszczać.Ale twojaopinia ma dla mnie znaczenie, ponieważ Lila wciąż mówiła o tobie, jesteś osobą, która była jejnajbliższa na świecie.W tym nie miał racji.Kochałam ją, ale nie byłyśmy sobie tak bliskie, jakbym sobie tegożyczyła.Nie powiedziała mi o nim.Nie chciała mi powiedzieć, czemu płakała tamtego ranka.Podejrzewałam, że Peter McConnell, a nie ja, był tą osobą, przed którą niczego nie ukrywała.Deszcz zaczął już solidnie padać, uderzając w liście drzew, rozpryskując błoto na ulicy.- Nie odchodz jeszcze - powiedziałam impulsywnie i weszłam pod markizę hotelu, a McConnellza mną.- Zapraszasz mnie do środka?RLT - Tak.Jos�, właściciel tego pensión, zawsze zamykał drzwi o północy.Był przyzwyczajony do moichnocnych spacerów, więc dał mi klucz.Rozległo się kilka zbędnych zgrzytów podczas otwieraniazamka, tyle, żeby wiedział, że przyszłam.Przeszliśmy przez pusty hall.We wnęce za kontuarem byłakapliczka Matki Boskiej.Zwiece już się wypaliły.McConnell szedł za mną, a jego długi cieńwyprzedzał mnie, wspinając się po schodach.Kiedy mijaliśmy pokój Jos�go, zaczęłam głośniejrozmawiać.Jeśliby mi się coś zdarzyło, ktoś powinien wiedzieć, że nie byłam tej nocy sama.Z pokojuJos�go usłyszałam skrzypienie sprężyn na łóżku, powłóczenie stóp do drzwi i otwieranie przykrywkijudasza.Na końcu korytarza wsunęłam klucz do zamka, otworzyłam drzwi mojego pokoju i czekałam,aż McConnell wejdzie do wnętrza.W pokoju nie było lampy pod sufitem, tylko pojedyncza lampka zwiekowym abażurem, która dawała nieprzyjemny, żółty poblask.9.Mój pokój był oszczędnie umeblowany: łóżko, krzesło z twardym oparciem, szafka i mały stół.Wąskie drzwi otwierały się do maleńkiej łazienki.W pokoju było gorąco.Włączyłam wentylatorumieszczony pod sufitem, który zaczął postukiwać i mruczeć.- Mam rum - powiedziałam.- Wypijesz?- Odrobinę, proszę.Wyjęłam butelkę, dwie szklanki i nalałam.Wciąż trzymałam torbę zawieszoną na ramieniu, apróbnik pod ręką.- Siadaj - powiedziałam, wskazując krzesło.Meble, według wszelkich standardów, były bardzo małe i kiedy siadł, kolana miał groteskowowysoko.Czapkę i książkę położył obok siebie na podłodze.Ja siadłam na łóżku dokładnienaprzeciwko niego, torba na materacu obok mnie.Spróbował łyk rumu, przymknął oczy, przełykając.- Bardzo dobry.Matka zawsze dawała mi różne rady zaczerpnięte z jej praktyki adwokackiej.Nauka, do którejczęsto wracała, polegała na tym, że jeśli chcesz powiedzieć komuś coś bardzo ważnego, musiszzbudować zaufanie poprzez zaoferowanie tej osobie jakiejś bardzo osobistej informacji.- To podarunek - powiedziałam.- Od miejscowego rolnika uprawiającego kawę.Właśniedlatego tu jestem.Jutro odbędzie się próbowanie kawy i pojutrze odlatuję do San Francisco.Zawszetutaj się zatrzymuję, kiedy przyjeżdżam po kawę i zawsze czeka na mnie butelka rumu.- Wypiłam łyki poczułam ciepło rozchodzące się w gardle [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl


  • Drogi uД‚В„Д№Д„Г„ЕЎД№Вџytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.