[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zbytlekko.Mattias westchnął.Nie było sensu jej odpowiadać.Ona by się natychmiast odcięła.W ostrychsłowach.Raniliby się nawzajem, a potem jeszcze trudniej byłoby wszystko załagodzić, trudniejwyleczyć niż te jego poocierane dłonie.Niepewnie pozbierał swoje rzeczy i wyszedł z domu Raissy, nawet się nie obejrzawszy.Było to dużo chłodniejsze pożegnanie niż z Rozą niedawno, ale Mat-tias zachował jeszcze dość rozsądku, by tegożonie nie powiedzieć.- I wcale nie chcę wiedzieć, dokąd pójdziesz! -krzyknęła za nim Raissa.Mattias nie widział powodu, by jej odpowiedzieć, gdzie zamierza skierować kroki.Zresztą chyba niemusiał tego robić.Istniało tylko jedno miejsce, do którego mógł się udać, i gdzie mógł prosić o dachnad głową.Raissa dobrze wiedziała, co to za miejsce.- Mielibyśmy odmówić ci schronienia? - spytała Lii-sa zatroskana i musiała wspiąć się na palce, byobejrzeć dokładnie jego oko, które zapuchło już bardzo i mieniło się wieloma kolorami.- Powinieneśbył natychmiast położyć na tym świeże mięso - uznała.- Nie mamy zbyt dużo świeżego mięsa, które wala się tu i tam - odparł Mattias z grymasem.Dobrze było poddać się opiece Liisy, Mattias by kłamał, gdyby powiedział co innego.Pozwalał, bypołożyła mu na całej twarzy okład z płótna umoczonego w lodowatej wodzie.Odczuł ulgę, mógłodchylić głowę w tył i wchłaniać zapach drewna z tych ścian, które uważał za ściany swojego domu,w tak niedawnym czasie, który już nie wróci.- Nijak nie mogę jednak zrozumieć, dlaczego rzuciłeś na tego pięknego Anglika - westchnęła Liisa.Ole i Mattias wymienili ponad jej plecami spojrzenia.Ole wolno kręcił głową.- A więc twoim zdaniem on jest piękny? - drażnił się z nią Mattias.Jak dobrze było powiedzieć coś za-bawnego, z czego można się śmiać.- Nie wiem, czy powtórzyłabyś to samo, gdybyś go terazzobaczyła.Wygląda dużo gorzej ode mnie, bo ja jestem i wyższy, i silniejszy.Ja całymi dniami tłukę kamienie, a on przekłada papiery.Od tego mięśnie nie rosną.- Mimo wszystko jest piękny właśnie teraz - oznajmiła Liisa stanowczo.- Bo już nie przypominatakiego grzecznego chłopczyka, raczej pewnie upadłego anioła.Podobnie jak ty, Mattias.- Więc uważasz, że ja również jestem piękny? Liisa pchnęła go w pierś i trafiła w obolałe miejsce,w które przed nią trafił też David Warren jedną z tych swoich rąk, co to zwykle przekładają papiery, anie walczą.Mattias skrzywił się boleśnie.- Zdaniem Liisy wszyscy są piękni - rzekł Ole cierpko.- W jej oczach tylko ja nie jestem piękny.- Ty! - roześmiała się Liisa i rzuciła mu się w ramiona.- To ty najbardziej wyglądasz na grzecznegochłopczyka, Ole Samuelsen!Obejmowała go i całowała, przez chwilę tuliła twarz do jego skroni.Mattias widział, że Olego krępujeto jej uwielbienie.Nagle zdał sobie sprawę, jaki Ole jest podobny do Rozy, i zaczął pośpieszniemrugać zdrowym okiem, by nie widzieć Rozy w twarzy jej brata.- To chyba daje poczucie bezpieczeństwa taka wiedza, że ona nie wzięła cię dla urody, bracie! - powie-dział z chichotem do Olego, który natychmiast przyłączył się do żartów.Zmiał się głośno, starał sięobjąć Liisę, bo on też nie chciał rozmawiać o tym, dlaczego Mattias wdał się w bójkę z chlebodawcąRozy.- To było z powodu Rozy, prawda? - Liisa nie dała się oszukać.Wymknęła się z ramion Olego iznalazła miejsce obok Mattiasa, na ławce pod oknem.Stąd mogła widzieć ich obu.- Coś między nimibyło, no nie? Między inżynierem i Rozą?- Dlaczego tak myślisz? - burknął Ole niechętnie.Ona spoglądała to na jednego, to na drugiego, a im dłużej im się przyglądała, tym większej nabierała pewności, że coś przed nią ukrywają.Było coś, oczym oni obaj wiedzą, i Mattias, i jej mąż, ale każdy stara się trzymać język za zębami.Dosłowniezaciskali wargi.Tylko jedna osoba na świecie mogła ich skłonić do takiego zachowania [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •