[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z tej izdebki nagiej dyktowaÅ‚ on rozkazy i rozporzÄ…dzaÅ‚zabranymi kilkunastu tysiÄ…cami niewolnika, który wojsko jego miaÅ‚ zwiÄ™kszyć.RozesÅ‚awszygenerałów, z jednym majorem Wangenheimem na dyżurze, naprzeciw rozpalonego ognia nakominie siedziaÅ‚ Fryderyk zamyÅ›lony, trzymajÄ…c na kolanach ulubionÄ… charcicÄ™.Na prostymstoliku leżaÅ‚o kilka książek i kilka kart atramentem poplamionych, obok nich na talerzu staÅ‚yjabÅ‚ka i gruszki, które król przez caÅ‚y dzieÅ„ jadÅ‚ chÄ™tnie.Kilkunastu żoÅ‚nierzy skÅ‚adaÅ‚o strażcaÅ‚Ä….Milczenie panowaÅ‚o w domku, do którego niekiedy wpadali adiutanci po rozkazy i zbycikilku sÅ‚owami, natychmiast do kwatery feldmarszaÅ‚ka wracali.W tym czÅ‚owieku zmÄ™czonym, okrytym lada jakim mundurem, zbÅ‚oconym i opylonym,którego twarz wiÄ™cej przebiegÅ‚oÅ›ci i energii niż geniuszu zdradzaÅ‚a, trudno byÅ‚o poznać królai wodza.Nic w nim nie byÅ‚o dla oka ludzkiego, dla opanowania ludzi i olÅ›nienia ichwielkoÅ›ciÄ….W stroju i postawie odbijaÅ‚ siÄ™ charakter pogardzajÄ…cy czÅ‚owiekiem i Å›wiadomytego jednego, iż siÅ‚Ä… na nim wszystko wymóc można.Z okien tego domku i izby widać byÅ‚o woddaleniu majestatyczny, wspiÄ™ty na skale Königstein.Oko Fryderyka zwracaÅ‚o siÄ™ czasemna te mury, nie zatrzymujÄ…c siÄ™ na nich dÅ‚ugo.UÅ›miech naówczas przebiegaÅ‚ usta.Na tendzieÅ„ dosyć dÅ‚ugo czekaÅ‚, dość siÄ™ nad nim napracowaÅ‚ zwyciÄ™zca, a jednak rozpromienieniaz twarzy widać nie byÅ‚o, raczej troskÄ™ i zamyÅ›lenie.Dla innych byÅ‚ to krok stanowczy, onwidziaÅ‚, iż wojna zaledwie byÅ‚a rozpoczÄ™tÄ…, Å›wietnie wprawdzie, lecz ileż razy wieleobiecujÄ…cy poczÄ…tek zawodem siÄ™ koÅ„czy!Wangenheim wszedÅ‚ powoli.Fryderyk twarz ku niemu obróciÅ‚. GeneraÅ‚ Bellegarde z listem króla polskiego.SkinÄ…Å‚, aby go proszono.SÅ‚usznego wzrostu, piÄ™kny mężczyzna, w mundurze, z twarzÄ… smutnÄ… wszedÅ‚ na próg i skÅ‚oniÅ‚siÄ™ przed Fryderykiem. DzieÅ„ dobry generaÅ‚owi, jak siÄ™ on ma? Z czymże tam?Bellegarde dÅ‚ugo siÄ™ wahaÅ‚, nim usta otworzyÅ‚. JeÅ›li on chce ode mnie jakiejkolwiek ulgi w kapitulacji, to na próżno  odezwaÅ‚ siÄ™Fryderyk. Nie mogÄ™.Jestem do tego zmuszony, co czyniÄ™; czÄ™sto mimo woli, z musu&  Jednakże gwardia, NajjaÅ›niejszy Panie!  odezwaÅ‚ siÄ™ Bellegarde. Po co mu gwardia? Niech jedzie do Warszawy, tam ma pospolite ruszenie panów  niepozwalam.Nie ma tu czego siedzieć.Wasz minister, którego imiÄ™ gdybym ja wymówiÅ‚, ustaby mi splamiÅ‚o, wasz to minister na mnie naszczuÅ‚ EuropÄ™ caÅ‚Ä…, a jednak tego szacownegopółgłówka puszczam wolno, ażeby siÄ™ król w drodze nie nudziÅ‚.Dam mu paszporta, niechrusza i poluje!Bellegarde staÅ‚ poważny, na rozmowÄ™ w tym tonie nie znajdujÄ…c odpowiedzi.Fryderyk spojrzaÅ‚ naÅ„. Powiedz, generale, królowi, że go szanujÄ™, że mu dobrze życzÄ™, ale sobie jeszcze lepiej.Trudno, bym pozwoliÅ‚ siÄ™ zredukować, jakeÅ›cie chcieli, na margrabiÄ™ Brandeburga.WolÄ™,aby kurfirst saski zszedÅ‚ na miÅ›nieÅ„skiego landgrafa! Niech do Polski jedzie! Zawsze muzostaÅ‚o królestwo tak bogate w lasy jak żadne, a ja oskoczony muszÄ™ siÄ™ bronić, nie majÄ…cpiÄ™dzi ziemi bezpiecznej.Po chwilce podniósÅ‚ gÅ‚owÄ™. Król jegomość prosi o gwardiÄ…!  powtórzyÅ‚ generaÅ‚. To próżno! BolejÄ™ nad tym, ale jej nie puszczÄ™, aby nie poszÅ‚a zwiÄ™kszyć austriackiej siÅ‚y.Pozdrów króla ode mnie.Paszporta gotowe.Niech na WrocÅ‚aw jedzie: drogi bezpieczne iprzeprzÄ™gi mieć bÄ™dzie dobre.Bellegarde staÅ‚ jeszcze, gdy Fryderyk odwróciÅ‚ siÄ™, pogiÄ™ty kapelusz uniósÅ‚ nieco i skinÄ…Å‚gÅ‚owÄ…: Nie mogÄ™ wiÄ™cej, adieu!GeneraÅ‚ wyszedÅ‚ wzdychajÄ…c, a król oczyma za nim pogoniÅ‚.Zaledwie siÄ™ drzwi zamknęły, gdy major Wangenheim wszedÅ‚. Wasza Królewska Mość pozwolisz mi wiÄ™znia tego przypomnieć? Jakiego? MÅ‚odego Polaka, którego przed kilku tygodniami wziÄ™to, gdy siÄ™ z Pirnej do Drezna chciaÅ‚dostać. Polaka  odezwaÅ‚ siÄ™ król  który siÄ™ tak zuchwale stawiÅ‚?! Lecz nic przy nim nie znaleziono, a przez czas, jak jest pod strażą, mogliÅ›my siÄ™przekonać, iż wcale Sasom nie sprzyja.Wasza Królewska Mość byÅ‚eÅ› Å‚askaw przyrzec muuwolnienie, oÅ›mielam siÄ™ za nim wstawić.Fryderyk pomyÅ›laÅ‚. Niech mi go tu przyprowadzÄ….Wangenheim wyszedÅ‚, a w kwadrans potem dwóch żoÅ‚nierzy przywiodÅ‚o do drzwi odartegoMasÅ‚owskiego, odzianego w kożuszek stary, w chodaki zamiast butów, bez czapki,podobniejszego do włóczÄ™gi niż do owego Å›miejÄ…cego siÄ™ chÅ‚opaka, który tak razno dawniejna Å›wiat spoglÄ…daÅ‚.NÄ™dza ta jednak i niewola, choć go wymizerowaÅ‚y, nie odjęły mu anidawnej buty, ani tej wesoÅ‚oÅ›ci rozpaczliwej, która czasem w pewnych charakterach narusztowanie nawet towarzyszy.Wprowadzony MasÅ‚owski stanÄ…Å‚ u drzwi w milczeniu.Fryderyk na niego z pogardÄ… popatrzaÅ‚, a potem rzekÅ‚: A co, wypoÅ›ciÅ‚ siÄ™ on? Z Å‚aski Waszej Królewskiej MoÅ›ci  krótko rzekÅ‚ MasÅ‚owski  dosyć. A drwa pan szlachcic rÄ…baÅ‚? Tak jest, NajjaÅ›niejszy Panie. I wodÄ™ nosiÅ‚? Tak jest, NajjaÅ›niejszy Panie. Niechże wie, że ja zuchwaÅ‚ych odpowiedzi nie lubiÄ™!  zawoÅ‚aÅ‚ Fryderyk i żywo dodaÅ‚: W wojsku on nie chce sÅ‚użyć? Nie życzÄ™ sobie. Może w saskim?  Ani w pruskim, ani saskim. A w jakimże? We wÅ‚asnym lub żadnym.Król zamilkÅ‚, parsknÄ…Å‚ Å›miechem i powoli wymówiÅ‚ przesadnie:  Nie pozwalam!Na bladÄ… twarz MasÅ‚owskiego wystÄ…piÅ‚ rumieniec. Fort!(precz) Wracaj sobie do Drezna lub jedz z królem polować na niedzwiedzie.%7Å‚oÅ‚nierza z ciebie dobrego nie bÄ™dzie, bo gdybyÅ› lepszym byÅ‚, o pozwolenie bym ciÄ™ niepytaÅ‚, poszedÅ‚byÅ› pod karabin i basta.Król podniósÅ‚ kij groznie i powtórzyÅ‚:  Fort!MasÅ‚owski siÄ™ odwróciÅ‚ do wyjÅ›cia, a Wangenheim wskazaÅ‚ mu, drzwi otworzywszy, drogÄ™,gdy w sieniach chaty pan Ksawery oko w oko spotkaÅ‚ siÄ™ tu z bardzo dziwnym zjawiskiem,które go powstrzymaÅ‚o zdumionego.StaÅ‚o tu dwóch ichmoÅ›ciów, gabinet sekretarzy JegoKrólewskiej MoÅ›ci, w rodzaju mundurków dosyć niepoczesnych, z papierami pod pachÄ….Czekali widać, ażeby ich zawoÅ‚ano.Jeden z nich pociesznie pÄ™katy i maÅ‚y, w peruce z lokaminad uchem i harcapkiem z jasnÄ… wstążkÄ…, żuÅ‚ coÅ› w ustach, korzystajÄ…c z wolnego czasu,widocznie nie interesujÄ…c siÄ™ wcale tym, co siÄ™ koÅ‚o niego dziaÅ‚o.Kiedy niekiedy rÄ™kÄ… siÄ™gaÅ‚do kieszeni, wyjmowaÅ‚ coÅ› z niej i sypaÅ‚ do gÄ™by, pracowicie natychmiast obracajÄ…c tenmateriaÅ‚ pożywny zÄ™bami.Na wygolonej twarzy znać byÅ‚o ruchy muskułów pospieszne,dozwalajÄ…ce odgadywać gÅ‚odnÄ… Å‚apczywość.Drugi obok z minÄ… roztargnionÄ…, tak siÄ™ zdaÅ‚MasÅ‚owskiemu do Simonisa podobnym, iż na chwilÄ™ osÅ‚upiaÅ‚.Nie musiaÅ‚ to jednak być ówelegant kawaler, chociaż twarz nadzwyczaj go przypominaÅ‚a, bo spojrzawszy naMasÅ‚owskiego, nie okazaÅ‚ najmniej, ażeby go poznaÅ‚.Owszem, z uwagÄ… naÅ„ popatrzaÅ‚, ale zobojÄ™tnoÅ›ciÄ… zupeÅ‚nÄ… i oczy zaraz ku drzwiom obróciÅ‚.Pan Ksawery staÅ‚ jeszcze nie wiedzÄ…c,czy mu siÄ™ przypomnieć, czy go spytać, gdy major Wangenheim powtórzyÅ‚ mu rozkaz króla,aby, dopóki wolnym jest, ruszaÅ‚, gdzie chce.RadziÅ‚ mu, co najbliżej dostać siÄ™ doKönigsteinu do Brühla, gdzie by odzież lepszÄ… mógÅ‚ dostać.Nieszczęśliwego MasÅ‚owskiego, gdy po sprawieniu poselstwa przedzieraÅ‚ siÄ™ do Drezna,schwyciÅ‚y byÅ‚y placówki pruskie [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •