[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.N'est ce pas joli de ma part?SuÅ‚kowski siÄ™ skÅ‚oniÅ‚ i chciaÅ‚ jéj rÄ™kÄ™ ucaÅ‚ować, ale go klapnęła po ramieniu czarnym wachlarzem. Daj pokój.stara jestem, to ci smakować nie bÄ™dzie; ale daj mi gdzie siąść.ObejrzaÅ‚a siÄ™ i na piérwszém krzeÅ›le upadÅ‚a. MuszÄ™ odetchnąć: chciaÅ‚am z wami pomówić na cztery oczy.SuÅ‚kowski stanÄ…Å‚ przed niÄ… w gotowoÅ›ci do rozmowy.PodniosÅ‚a ku niemu gÅ‚owÄ™. No cóż? straciliÅ›my tego wielkiego, wspaniaÅ‚ego, nieodżaÅ‚owanego Augusta naszego!Westchnęła, SuÅ‚kowski wtórowaÅ‚. Szkoda go, ale miÄ™dzy nami powiedziawszy, żyÅ‚ dosyć i użyÅ‚ wiele i nadużyÅ‚.Ja o tém mówić nie mogÄ™: Des horreurs!Cóż teraz bÄ™dzie z wami, sierotami biédnemi? Królewicz? prawda? nieutulony w żalu? tak? Ja od mojego dworu przybyÅ‚am zkondolencyÄ… do niego i mojéj drogiéj NajjaÅ›niejszéj wychowanki.PochyliÅ‚a siÄ™ nieco i sparÅ‚a niby wdziÄ™cznie na porÄ™czy krzesÅ‚a, do ust przykÅ‚adajÄ…c wachlarz. Cóż sÅ‚ychać? mój hrabio, drogi hrabio? co sÅ‚ychać? Już wiem, że wy należne wam otrzymaliÅ›cie stanowisko.Cieszym siÄ™z tego wszyscy, bo wiemy że dwór nasz na was rachować może we wszelkim wypadku?SuÅ‚kowski siÄ™ skÅ‚oniÅ‚.Z tych wyrazów Å‚atwo odgadnąć, iż przybyÅ‚a byÅ‚a posÅ‚anniczkÄ… dworu austryackiego.ByÅ‚a to sÅ‚awna niegdyÅ› nauczycielkakrólewiczowéj Józefiny, pózniéj frejlina, panna Kling, którÄ… posyÅ‚ano tam gdzie mÄ™zkie poselstwo byÅ‚oby zbytnio oczy zwracaÅ‚o.Panna Kling byÅ‚a jednym z najzrÄ™czniejszych ówczesnych dyplomatów na posÅ‚ugach cesarza. Pani już o wszystkiém od NajjaÅ›niejszéj królewiczowéj wiedziéć musi. Ale o niczém w Å›wiecie nie wiem, drogi hrabio; wiem tylko  prÄ™dko mówiÅ‚a panna Kling  że wam należy piérwszedostojeÅ„stwo, że macie Kurfirsta serce, że Brühl ma wam dopomagać.Ale mówże mi hrabio, co to jest ten Brühl?SuÅ‚kowski siÄ™ zamyÅ›liÅ‚. Jestto mój przyjaciel  rzekÅ‚ w koÅ„cu. A! teraz.to rozumiem.Wiecie, że królewiczowa mu przyrzekÅ‚a KolowrathównÄ™ i że ona podobno nie bardzo sobie życzy.Wszak Brühl szalaÅ‚ za MoszyÅ„skÄ…?Wszystko to tak prÄ™dko biegÅ‚o z ust panny Kling, że SuÅ‚kowski na odpowiedz siÄ™ namyÅ›léć nie miaÅ‚ czasu. Tak  rzekÅ‚ krótko  Brühl podobno siÄ™ żeni. Ale luter jest? Ma przyjąć wiarÄ™ katolickÄ…. Byle nie tak jak, z przeproszeniem nieboszczyka, jak ten wspaniaÅ‚y wielki August II, który swoim ulubionym wyżłom kÅ‚adÅ‚różaÅ„ce na szyjÄ™.SuÅ‚kowski zmilczaÅ‚. Cóż wiÄ™céj? królewicza nie widziaÅ‚am jeszcze.zmieniÅ‚ siÄ™? posmutniaÅ‚? żal mi go! %7Å‚aÅ‚oba.opery tak dÅ‚ugo nie posÅ‚yszy.A Faustyna? cóż? czy jÄ… kto zastÄ…pi? NajjaÅ›niejszy królewicz pragnie wszystko utrzymać w takim stanie jak byÅ‚o za rodzica jego Å›.p.Augusta.Faustynyniktby zastÄ…pić nie potrafiÅ‚. Ale to stara kobiéta i gÅ‚os ma tylko piÄ™kny. To téż ten w niéj tylko zachwyca  odezwaÅ‚ siÄ™ SuÅ‚kowski.Panna Kling zakryÅ‚a siÄ™ wachlarzem i pokiwaÅ‚a gÅ‚owÄ…. Prawdziwie  rzekÅ‚a cicho  dla mnie kobiéty nader drażliwe pytanie; ale jestem ciekawÄ… i muszÄ™ wiedziéć.MójSuÅ‚kowski! czy on dotÄ…d jest wierny żonie.Ja jÄ… tak kocham, mojÄ… NajjaÅ›niejszÄ… wychowanicÄ™.Hrabia aż siÄ™ cofnÄ…Å‚. To nie ulega najmniejszéj wÄ…tpliwoÅ›ci!  zawoÅ‚aÅ‚ żywo. NajjaÅ›niejsza królewiczowa nie opuszcza go ani na chwilÄ™:jezdzi z nim na Å‚owy, do Hubertsburga i Dianenburga nawet.  Ażeby jÄ… zbrzydziÅ‚ i aby mu siÄ™ prÄ™dzéj naprzykrzyÅ‚a  szepnęła Kling  to nie dobra rachuba.Ja siÄ™ zawsze lÄ™kam tegobaÅ‚amuctwa, które jest we krwi.SpojrzaÅ‚a na hrabiego, który gÅ‚owÄ… potrzÄ…saÅ‚. Królewicz jest tak pobożny.Kling pokryÅ‚a uÅ›miech wachlarzem.Okna pokoju, w którym siÄ™ toczyÅ‚a ta rozmowa, zwrócone byÅ‚y ku rynkowi.Pomimo zemówiono dosyć gÅ‚oÅ›no, wrzawa, Å›miechy i haÅ‚as jakiÅ› uliczny pod samemi oknami staÅ‚ siÄ™ tak silny, że SuÅ‚kowski,namarszczywszy brwi, nie mógÅ‚ siÄ™ powstrzymać, aby siÄ™ nieco ku oknu nie zbliżyć i nie wyjrzéć jaka tego byÅ‚a przyczyna.W owych czasach uliczny haÅ‚as i rozpasanie pospólstwa byÅ‚y bardzo rzadkie.JeÅ›li siÄ™ co podobnego trafiaÅ‚o, musiaÅ‚o byćspowodowaném wypadkiem ważniejszym i niejako urzÄ™dowym: wyrokiem jakim sÄ…dowym, wykonaniem jego, lub tym podobnie.W istocie przez okno widać byÅ‚o nagromadzone tÅ‚umy, w sÄ…siednich kamienicach peÅ‚no byÅ‚o głów we drzwiach i szybach.WpoÅ›rodku ciżby, która siÄ™ cisnęła i falowaÅ‚a, jakiÅ› pochód niezrozumiaÅ‚y siÄ™ odbywaÅ‚ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •