[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W końcu odpowiedziała:  To dlatego, że dopiero się obudziłam. Aha.Obudził panią telefon? Tak, ale nic nie szkodzi.Cieszę się, że pan zadzwonił.%7łe obchodziło to pana na tyle,żeby zadzwonić. Tak jak mówiłem, głupie telefony rzadko kiedy zapowiadają poważniejszeproblemy.Z drugiej strony, ostrożność nie zawadzi.Dobrze pani zrobiła, przychodząc z tymna policję. Wiem o tym.Dziękuję. Na pewno wszystko u pani w porządku? Na pewno. Dobrze.Ale jeśli ten wariat znowu zacznie dzwonić, skontaktuje się pani ze mnąosobiście.Umowa stoi? Stoi. Przepraszam za pobudkę. Nie szkodzi.I tak musiałam już wstać.Był pan moim budzikiem. Próbowała nadaćgłosowi jasną i lekką barwę, jak uczestnik teleturnieju, żeby pokazać Kennedy emu, żewszystko u niej w porządku. Do widzenia, sierżancie.Jeszcze raz dziękuję, że pan zadzwonił. To było miłe, chociaż ciągle nie mam swoich kart.Pożegnał się z nią i odłożył słuchawkę.Usłyszała trzask przerwanego połączenia.Allie wyciągnęła rękę i też odłożyła słuchawkę.Przez kwadrans leżała bez ruchu, nasłuchując jak Hedra trzaska i łomocze klamotamiw całym mieszkaniu, potem wstała, nałożyła szlafrok i wyszła z sypialni.W zetknięciu zbosymi stopami, podłoga miała temperaturę lodu.W pokoju dziennym Hedra właśnie postawiła koło drzwi pudło z książkami.Wpowietrzu wirował kurz, który w czasie jej krzątaniny wzbijał się w powietrze; zakręcił Alliew nosie i prawie kichnęła.Hedra zerknęła na nią, nie zmieniając wyrazu twarzy.Odezwała się: Taksówka już jedzie.Do wieczora wszystko stąd wywiozę.Ni z tego, ni z owego Allie poczuła się nieswojo.Nie wiedziała, co powiedziećHedrze.Czuła się winna i nienawidziła siebie za to.W końcu stwierdziła, że zacznie rozmowęo niczym, żeby przerwać ciszę. Jadłaś śniadanie? Kawę i kilka bułek  odpowiedziała Hedra. Przyniosłam je z baru.Zostało parę wkuchni, jeśli chcesz. Dzięki.Hedra milczała.Poszła z powrotem do sypialni i wróciła z naręczem ubrań.Przewiesiła je przez oparcie fotela.Allie nie mogła nie zauważyć, że wyglądały dokładnie jakrzeczy z jej szafy.Ubrania nie są wcale tak niepowtarzalne jak myślimy, nie odróżniają sięzbytnio.Szyje się tysiące tego, tysiące tamtego, często dziesiątki tysięcy, taśmowo.Jeżeli niekupiło się czegoś w paryskim domu mody, to wszystkie proste, czarne sukienki wyglądająprawie tak samo.Allie spytała:  Dalej pracujesz tam, na Piątej Alei? Tak, zabawię tam chyba dłużej  powiedziała Hedra.Allie nie była pewna, czy jej wierzy, ale przecież dostawała skądś pieniądze.Możehandlowała narkotykami; Allie by się nie zdziwiła.Już nie.Hedra postawiła na hałdzie ubrań swój budzik i spojrzała na Allie. Mogę zapytać, jak masz zamiar poradzić sobie sama z czynszem? Nie będę sama  odparła Allie. Sam wprowadza się z powrotem.Hedra pokiwała głową:  Tak myślałam.Usłyszały trzykrotne, mocne stukanie do drzwi.Hedra i Allie wymieniły spojrzenia.Hedra powiedziała:  Stanę tak, żeby mnie nie było widać.Akurat w tej chwili nie ma sensu zdradzać się z tym, że jestem twojąsublokatorką.Allie podziękowała.Poczekała, aż Hedra stanie za ścianą.Potem zacisnęła mocniejpasek od szlafroka wokół talii, podeszła do drzwi i otworzyła.Na korytarzu stał Graham Knox.Miał na sobie niesamowicie szerokie spodnie z zakładkami i swój wełniany szarysweter ze skórzanymi łatami na łokciach.Był tak chudy, że wyglądał w tych rzeczach jakzagubione dziecko.Jego niesforne włosy były wilgotne i uczesane staranniej niż zwykle, natwarzy igrał krzywy uśmiech.Graham był tak szczery w swej radości ze spotkania z sąsiadką,że Allie poprawił się humor od samego patrzenia na niego.Stanęła blisko uchylonych drzwi, żeby nie mógł zobaczyć dobytku Hedry złożonegona kupę w pobliżu. Pomyślałem, że dobrze by było, gdybym wpadł i powiedział o biletach  odezwałsię. O biletach?Kąciki ust opadły mu nagle, jak u smutnego klauna, po czym uniosły się z powrotem,żeby ukryć zranione uczucia. No wiesz, moja sztuka.Allie zapomniała, że obiecał jej darmowe bilety.Na.co to było,  Taniec ? Tańcząc ? Oczywiście  powiedziała. Czekałam, byłam ciekawa.Była pewna, że nie dał się nabrać, ale docenił jej wysiłek i wybaczył.Wyciągnął prawąrękę, w której ściskał dwa bilety.Allie wzięła je.Były wilgotne od potu i ciepławe.Miło byłotrzymać je między palcami; wiele znaczący prezent od przyjaciela, który w zamian nieoczekiwał niczego, prócz jej obecności. Miejsca pośrodku, na parterze, trzecie przedstawienie.Do tego czasu wszystkieniedociągnięcia będą wyeliminowane i sztuka powinna iść gładko.Chcę, żebyście ty i Hedrazobaczyły ją w najlepszej formie.Bez zastanowienia, Allie stanęła na palcach i dała mu całusa w policzek.Zaskoczyło toGrahama, zaskoczyło i ją. Dzięki, Graham.Naprawdę.Ja przyjdę, ale wątpię, czy Hedrzesię uda.Uśmiechał się prawie jak obłąkany. Jeśli będziesz musiała przyjść sama, nie ma sprawy.Po przedstawieniu moglibyśmypójść na kawę, czy coś takiego. Może. odparła Allie.Za bardzo przejął się tym niewinnym pocałunkiem. Niedobrze. Będę tam, tak czy inaczej, Graham.W swoim workowatym ubraniu przerzucał ciężar ciała z jednej nogi na drugą; nie miałw sobie tego wdzięku co Sam.Kochany Sam. Lepiej pójdę już do Goyi  odezwał się. Dobrze.Na razie. Wpadnij kiedyś, jak jest trochę spokojniej, po lunchu.Będziemy mogli pogadać. Przyjdę.Cześć, Graham. Puściła drzwi, żeby się zamknęły, i usłyszała jego cichekroki na korytarzu.Kiedy wróciła, odkryła, że Hedra przyszła z powrotem do pokoju dziennego i patrzyna nią przenikliwie.W tym spojrzeniu była jakaś irracjonalna zaciekłość, która przeraziłaAllie.Przedtem Hedra była w kuchni i teraz trzymała w ręku pół bułki z serem, która wzaciśniętej pięści zdążyła zamienić się w miazgę. Wymienił moje imię  padło nagle z jej ust. Mieszka nad nami  odparła Allie. Wie, że dzielimy, a raczej dzieliłyśmymieszkanie. Powiedziałaś mu? Nie.Widział nas razem i któregoś dnia podsłuchał naszą rozmowę na korytarzu.Domyślił się.Nagle Hedra spostrzegła, że zmiażdżyła resztę bułki.Poszła do kuchni i wyrzuciła ją.Puściła wodę i opłukała palce.Gdy wróciła, zdawała się być spokojniejsza. Więc kim jest ten facet?  spytała. Nazywa się Graham Knox.Jest pisarzem.Dlatego właśnie chciał mnie zobaczyć,żeby dać nam dwa bilety na swoją sztukę.Kiedyś powiedziałam mu, że pójdę. Często spotykasz się z nim u Goyi? A co z Samem? widać było w oczach Hedry. Jest tam kelnerem, Hedra.Na litość boską, to tylko zwykły znajomy. Ale wie, że tu mieszkam. Nikomu nie powie.Obiecał.Poza tym, jakie to ma teraz znaczenie? Chyba żadnego.Ale wierzysz mu? To znaczy, że dotrzyma słowa? Tak.Poza tym, nie ma powodu, żeby na nas donosić.Nie jest życzliwy kierownictwuCody. A jeśli powie komuś innemu? Jakiemuś lokatorowi?Allie nie rozumiała. Hedra, dlaczego cię to obchodzi? Wyprowadzasz się. Obchodzi mnie, bo nie chcę być przydybana przez Hallera i Davisa, którzy każą mi zapłacić czynsz, który jestem im winna. Wątpię, czy mogliby to zrobić. Ale Allie nie była pewna. Mogliby, gdyby ten Graham powiedział o nas niewłaściwej osobie. Nie powie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •