[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. W jakim celu wyjechał pan z Warszawy? To wymaga dłuższego wyjaśnienia.Ale wpierw niech mipan powie, czy Zuli nic się nie stało?  zapytał i poruszył sięniespokojnie. Proszę odpowiadać na moje pytania  powiedziałkapitan spokojnie, lecz stanowczo. Po co pan wyjeżdżał zWarszawy? Bałem się o Zulę.Muszę panu wyjaśnić, że nas łączyłagłęboka i dawna przyjazń. Od czasu, kiedy zaczęła do pana przychodzić, prawda?Palce Brauna poruszyły się nerwowo na krawędzi biurka.Chrząknął, jakby chciał zwrócić kapitanowi uwagę, żezahaczył o niezbyt dyskretny temat. Jestem do niej bardzo przywiązany  powiedział znaciskiem. Ostatnio była w bardzo złym nastroju.Miała pewne kłopoty. Co pan uważa przez  ostatnio ? Widział się pan z nią wsobotę? Tak.Właśnie w sobotę. Wiedział pan, że przyjechała z Wilkasów? Tak. Wiedział pan, z kim tam była? Tak. Znał pan pana Gaspara? Nie. Dlaczego Zula przyjechała do Warszawy? Miała pewne kłopoty. Zwierzała się panu? Mówiła, że ktoś ich szantażuje. To znaczy ją i Gaspara.Czy wspomniała, kto? Tego Zula mi nie powiedziała. Braun cofnął się, ująłostrożnie gałkę laski i jął obracać ją w dłoniach. Muszępanu wyjaśnić pewne sprawy  ciągnął z namysłem. Zulato dziewczyna bardzo subtelna i bardzo skomplikowana.Maprzy tym wiele zahamowań i kompleksów związanych z jejdzieciństwem i pózniejszymi losami  mówił wolno, jakwykładowca starający się przekonać audytorium.Głównym jej kompleksem jest kompleks strachu. Uważa pan  wtrącił Przywara  że kompleks tenrozwinął się w niej w związku z obawą przed zemstą Bladego Wiktora ?Braun uniósł gwałtownie głowę, jak gdyby w ten sposóbchciał wyrazić swe zdziwienie. Mam dość dokładne informacje  wyjaśnił krótkoPrzywara. Proszę, niech pan mówi dalej. Bardzo trafnie pan to ujął  podjął kompozytor. Onażyła w ciągłym strachu przed tym człowiekiem i nagledowiaduje się, że on ma opuścić więzienie.Można sobiewyobrazić, jakie to na niej wywarło wrażenie.Poczuła sięznowu osaczona i wszelkimi sposobami zaczęła szukaćwyjścia z tej matni. Tym wyjściem miał być wyjazd z Gasparem do Austrii?  Widzę, że pan jest naprawdę dobrze poinformowany. Pragnę tylko uzupełnić nasze informacje, dlategobyłbym panu niezmiernie wdzięczny, gdyby mi pandokładnie opisał sobotni dzień.Braun skłonił lekko głową. Proszę bardzo.W sobotę rano Zula zjawiła się nagle wmoim mieszkaniu.Była bardzo przygnębiona. Dlaczego nie zatrzymała się u siebie na Polnej? Prawdopodobnie dlatego, żeby ten ciemny typ niedowiedział się, że ona jest w Warszawie.Jak jużwspomniałem, przyjechała bardzo przygnębiona.To słowonie określa dobrze jej stanu.Ona była po prostuzrozpaczona.Przeraziłem się jej stanem.Chciałem siędowiedzieć, co spowodowało tę gwałtowną depresję.Początkowo milczała, potem jednak opowiedziała mi oszantażu. Ja już mam takiego pecha  powiedziała. Nicmi się w życiu nie udaje.Ten list przekreślił wszystkie mojenadzieje.Potem jednak, jakby się otrząsnęła zprzygnębienia i powzięła jakieś desperackie postanowienie,rzekła ze złością:  Ale ja mu pokrzyżuję jego plany.Ja dotego nie dopuszczę.Mówiła zapewne o szantażyście.Zostawiła u mnie swą torbę podróżną i wyszła. Czy pan domyślał się, kto ją szantażuje? Nie.Przypuszczałem jedynie, że ktoś z kręgu jejdawnych znajomych, z kręgu, z którego tak bardzo chciałasię wyrwać. O której wróciła? Była chyba dwunasta albo nieco po dwunastej.O pierwszej miała pociąg, na który bardzo się spieszyła.Wróciła jeszcze bardziej wzburzona.Mieliśmy krótkąrozmowę, podczas której powiedziała:  Spróbuję jeszcze raz.To moja ostatnia szansa.Jeśli to się nie uda, to nie wiem, coze sobą zrobię.Przeraziłem się tymi słowami.Chciałem siędowiedzieć, jak załatwiła tę sprawę.Błagałem ją, by niewyjeżdżała sama, gdyż  pan rozumie  co mogło ją spotkaćze strony tego typa.Powiedziałem jej to.Wtedy onaroześmiała się:  Wyobraz sobie, spotkałam właśnie Wiktora. On już się postara, żeby mnie nikt nie szantażował.Potemkrótko wyjaśniła mi całą swą grę.Otóż ten typ musiał przezswoich ludzi szukać jej od dawna, gdyż zjawił się nagle w Barze Owocowym, gdy tylko tam wstąpiła.Nieopowiedziała mi przebiegu ich rozmowy.Wspomniałajedynie, że przyrzekła Wiktorowi wrócić do niego, ten zaśmiał się postarać, żeby szantaż nie doszedł do skutku.Byłemzupełnie zaszokowany. Przecież to hazard!  zawołałemwzburzony.Znowu się roześmiała. Cóż miałam robić? I taknigdy do niego nie wrócę.Ma czekać na mnie o jedenastej naPolnej, a ja już będę daleko.Trzeba walczyć tą samą broniąco oni. Starałem się wytłumaczyć jej, że jeśli ma czystesumienie, nie powinna mieszać się w te podejrzane sprawy.Nie chciała mnie słuchać.Bardzo się spieszyła.Poprosiłamnie o drobną pożyczkę i wyszła.Potem ze zdumieniemprzekonałem się, że zostawiła podróżną torbę.Przywara słuchał uważnie jak człowiek, który nie chceuronić ani jednego słowa. Ile pan jej pożyczył? Sto złotych.Niestety nie miałem więcej, gdyż właśnie wsobotę chciałem podjąć pieniądze z książeczki.Zresztąpowiedziała mi, że to powinno wystarczyć na drogę. Czy nie wspominała panu o jakimś innym spotkaniu? Nie przypominam sobie. Czy mówiła panu, dokąd wyjeżdża? Nie.Nawet nie pytałem o to, gdyż byłem pewny, żewraca do Wilkasów.Zapanowała długa chwila ciszy.Słychać było jedynie krokidudniące w pustym korytarzu i szum drzew za uchylonymoknem.Przywara wpatrywał się w bladą, znużoną twarzkompozytora.Naraz w krążkach ciemnych szkieł okularówujrzał własne odbicie i doznał takiego uczucia, jak gdyby stałprzed wysokim, trudnym do pokonania murem.Denerwowała go myśl, że nie może spojrzeć w oczyprzesłuchiwanego. Więc dlaczego wyjechał pan za nią do Wilkasów? krzyknął niemal i wstał. Ramiona Brauna drgnęły lekko. Już panu mówiłem.Ja się bardzo o nią bałem. Czy tylko dlatego?Przywara ujrzał znowu lekkie wzruszenie ramion.Okrążyłbiurko, stanął przed Braunem.Ten zadarł lekko głowę,wyczuwając bliskość człowieka. O której pan wyjechał?  zapytał po chwili kapitan. Pociąg odchodzi o dwudziestej drugiej z minutami odparł cicho.Naraz odsunął się, jak gdyby chciał zwiększyćdystans między sobą a Przywarą.Położył laskę na kolanach izagadnął:  Bardzo pana przepraszam.Rozumiem, że jestpan funkcjonariuszem organów śledczych, jednak może mipan łaskawie wytłumaczy, w jakim celu pan mnieprzesłuchuje? Już panu powiedziałem.Pragnę uzupełnić naszeinformacje. Czy Zula wmieszana jest w jakiś. nie dokończyłpytania, jak gdyby zląkł się tej myśli.Potem zapytał głosemzmienionym, jakby nie swoim:  Czy jej stało się coś złego?Przywara ominął to pytanie. Musimy ustalić pewne fakty.Wspominał pan, że łącząpana z Zulą Michalczykówną więzy głębokiej przyjazni.wyszeptał z naciskiem i naraz zapytał ostrym tonem:  Czyona była pana kochanką?Braun uniósł laskę, jakby chciał się bronić przed czyimśnatarciem.Jego posępna twarz wykrzywiła się w nagłymskurczu. Powiedziałem, że łączyły nas więzy przyjazni. Nie chciałbym pana urazić, ale wiem, że początek panaznajomości z Zulą nie był platoniczny.Braun odsunął się jeszcze dalej. Pan tego nie zrozumie  powiedział jakby do siebie Zula nigdy nie była moją kochanką [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •