[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Miał ważniejszą robotę niż przyjmowanie interesantów, ponieważjednak Hogan i Bernice wybyli znów w sprawie swej tajemniczej, intrygującej misji, Tompozostał w roli ostatniego obrońcy fortu.Do licha, ależ brakuje tu tej Edie.Gazeta z każdymdniem stawała się większym rumowiskiem.Hogan i Bernice szukają sobie w najlepsze wiatruw polu i w ogóle nie widzą, że roboty narosło po uszy z każdej strony.- Dzień dobry! - zawołał bardzo miły kobiecy głos.Tom chwycił jakąś ścierkę, wytarłręce i odkrzyknął:- Chwileczkę, już idę!Pomknął wąskim przejściem do przedniej części biura i ujrzał bardzo atrakcyjną igustownie ubraną młodą osobę, która stała za ladą.- Witam - powiedział, wciąż wycierając ręce.- Czym mogę służyć?- Czytałam ogłoszenie - odezwała się młoda dama - że potrzebujecie sekretarki ikierownika biura.Chciałabym się ubiegać o to miejsce. Anioł musiał mnie podsłuchać - pomyślał Tom.- Do licha, jeśli tylko da sobie pani radę, to mówię pani, pracę ma pani jak się patrzy!- Więc.jestem gotowa - powiedziała z przemiłym uśmiechem.Tom jeszcze razsprawdził, czy ma czystą dłoń, i wyciągnął ją przed siebie:- Tom McBride, redaktor techniczny i zamartwiacz generalny.Potrząsnęła mocno jegodłonią i powiedziała:- Carmen.- Miło mi cię poznać, Carmen.Aa.Carmen.jak dalej? Zaśmiała się ze swojegoroztrzepania i powiedziała:- Carmen Fraser.Tak przyzwyczaiłam się do przedstawiania się samym imieniem.Tom z rozmachem otworzył drzwiczki przy końcu lady i zaprosił Carmen do częścibiurowej.- Oprowadzę cię po tym całym bałaganie - powiedział.Rozdział 17W dalekiej, odludnej kotlinie, pośród niewielkiego kompleksu budynków ukrytychwśród turni, trwały pośpieszne przygotowania do przeprowadzki.W budynkach administracyjnych, ponad dwie setki osób w różnym wieku i różnejnarodowości pisało listy, przeglądało kartoteki, sprawdzało dane, równoważyło bilanse irozmawiało przez telefony w najdziwniejszych językach.Pracownicy ekipy porządkowej,ubrani w niebieskie uniformy, wnosili wielkie sterty pudeł i skrzyń, a urzędnicy wypełniali jeskrzętnie rozmaitymi książkami i materiałami, zawartością regałów, wszelakim sprzętembiurowym, który chwilowo nie był potrzebny.Na zewnątrz skrzynie ładowano na wózki, a inni członkowie ekipy porządkowejobjeżdżali teren małymi traktorami, aby pousuwać wszystkie złącza l inne urządzenia orazopieczętować domy, które już opuszczono.Przed wejściem do wielkiego kamiennego budynku, znajdującego się nieco na uboczu,stała jakaś kobieta i obserwowała wszystko z uwagą.Wysoka i szczupła, o długich,kruczoczarnych włosach, ubrana w czarną, luzną szatę, kurczowo ściskała bladą, drżącądłonią ukrytą pod pachą torebkę.Rozglądała się naokoło, najwyrazniej próbując się uspokoić.Sięgnęła do torebki, wyjęła okulary słoneczne i przesłoniła nimi oczy.Potem zeszła zeschodków i ruszyła w poprzek wielkiego placu, w kierunku budynków administracyjnych.Stawiała pewne, zdecydowane kroki, patrzyła wprost przed siebie.Parę osób zpersonelu biura przechodząc obok pozdrowiło ją, składając dłonie tuż przed podbródkiem ikłaniając się lekko.Skinęła im głową i poszła dalej.Kiedy weszła, pracownicy biura pozdrowili ją w ten sam sposób.Uśmiechnęła się donich, nic nie mówiąc.Zobaczywszy jej uśmiech, wrócili do gorączkowej pracy.Kierowniczkabiura, elegancko ubrana kobieta ze starannie upiętymi włosami, podeszła bliżej, skłoniła sięlekko i powiedziała:- Dzień dobry.Czego życzy sobie Służebnica? Służebnica uśmiechnęła się ipowiedziała:- Chcę wykonać kilka kopii.- Natychmiast to zrobię.- Dziękuję.Chciałabym to zrobić sama.- Tak jest.Zaraz rozgrzeję maszynę.Kobieta pośpieszyła do małego pomieszczenia z boku biura, a Służebnica poszła zanią.Paru księgowych i archiwistów, u których dało się rozpoznać rysy dalekowschodnie,hinduskie i europejskie, skłoniło się, gdy przechodzi-ła obok, i powróciło do przerwanych rozmów.Kierowniczka biura przygotowałamaszynę w ciągu minuty.- Dziękuję, możesz odejść - powiedziała Służebnica.- Tak jest - odpowiedziała kobieta.- Jestem do dyspozycji w razie jakichś problemówczy pytań.- Dziękuję.Kierowniczka wyszła, a Służebnica zamknęła drzwi, odcinając się od reszty biura iniepożądanych wizyt.Następnie szybko sięgnęła do torebki i wyjęła niewielki zeszyt.Przekartkowała go, przewracając wypełnione ręcznym pismem stronice, aż znalazła to, czegoszukała.Położyła otwarty zeszyt na kopiarce i zaczęła wciskać guziki, odbijając stronę zastroną.Po czterdziestu stronicach wyłączyła maszynę, starannie złożyła kopie i włożyła je doprzegródki w torebce, wraz z zeszytem.Od razu opuściła biuro i wróciła do wielkiegokamiennego domu.Był to dom imponujący rozmiarami i wystrojem, z wielkim kamiennym kominkiem istrzelistymi, wykonanymi z surowego drewna sufitami.Służebnica pośpieszyła w góręwyłożonej grubą wykładziną klatki schodowej, weszła do swej sypialni i starannie zamknęładrzwi.Położyła zeszyt pod przepysznym, starodawnym lustrem, otworzyła jakąś szufladę,wyjęła brązowy papier pakunkowy i sznurek.Na papierze było już napisane nazwiskoadresata: Alexander M.Kaseph.W adresie zwrotnym widniało nazwisko J.Langstrat.Prędkozapakowała zeszyt z powrotem, nadając paczce poprzedni wygląd i obwiązała sznurkiem.W innym miejscu tego samego budynku, w ogromnym gabinecie, tłustawy mężczyznaw średnim wieku, ubrany w luzne spodnie i tunikę, siedział na modłę hinduską na wielkiejpoduszce.Miał zamknięte oczy, oddychał głęboko.Wyposażenie pomieszczenia byłoluksusowe, jak przystało na człowieka jego prestiżu i siły: pamiątki z całego świata - miecze,maczugi woj enne, wytwory afrykańskiej kultowej i kilka bóstw wschodnich o nadergroteskowym wyglądzie.Poza tym trofea myśliwskie: niedzwiedz, łoś amerykański i lew.Obok tego biurko wielkie jak okręt wojenny, z wbudowanym komputerem, centralkątelefoniczną oraz długa, miękka kanapa, komplet rzezbionych krzeseł z taką samą tapicerką istolik do kawy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tematy
IndexPiekne istoty 2 Istoty ciemnos Kami Garcia
L Frank Baum Oz 29 The Wishinghorse of Oz
L Frank Baum Oz 15 The Royal Book of Oz
L Frank Baum Oz 19 The Lost King of Oz
Crais Robert Elvis Cole i Joe Pike 12 W pogoni za ciemnociš
Keaton Kelly Bogowie i potwory 01 Z ciemnoĹciÄ jej do twarzy
Jocelynn Drake Dni Mroku 02 Łowca ciemnoci
Ivy Alexandra StraA1 4nicy Wi Smak ciemnoA ci (2)
Dennis Lehane Ciemnoci, we mnie za rękę
Dale Skinner Gloria 'KASANDRA'