[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wydaje mi się, że jesteś zazdrosny.- Tak, u diabła.Jestem.Dustin pomyślał, że rozmowa toczy się w niewłaściwymkierunku, a on wychodzi w niej na głupca.Jeśli nie będzierozsądny, to popchnie Kasandrę wprost w ramiona rywala.- Spotkałem dzisiaj w mieście Webstera.Powiedział mi, żetelegrafował do swojego przyjaciela w Kansas City i zadał muparę pytań na twój temat.- Nie mówiłeś mi wcześniej, że widziałeś się z Landonem.- Wygląda na to, że on zawsze kręci się gdzieś w pobliżu.Roześmiała się.- Landon mógłby to samo powiedzieć o tobie.Wyjątkowo silny podmuch wiatru wstrząsnął wozem.Dustinmusiał jedną ręką przytrzymać się poręczy, drugą mocniejwcisnął kapelusz na głowę.Zauważył, że wóz coraz mocniejpodskakuje na nierównościach terenu.Wszystko wskazywałona to, że zjechali z drogi.Spojrzał przed siebie.Wokół, jak okiem sięgnąć, kłębił sięśnieg.Wiatr z furią szarpał ich ubrania, więc Kasandra jednąręką przytrzymywała kapelusz, a drugą pled osłaniający im nogi.- Musimy się zatrzymać - powiedziała.- W tej zamieci niewidać drogi.- Lepiej jedzmy.Nie chciałbym, żebyś przy takiej pogodziemusiała spędzić noc poza domem.- O tej porze roku śnieżna burza nie powinna trwać dłużejniż kilka godzin, ale ostatnio mam takie szczęście, to możepotrwać i tydzień.- Do diabła! - mruknął cicho Dustin.%7łałował, że nie posłuchał głosu rozsądku i nie nakłoniłKasandry do pozostania w mieście.Wyrzucał sobie, że naraziłją na niebezpieczeństwo, a widząc niepokój na jej twarzy, czuł,że to on jest odpowiedzialny za to, że znalezli się w tak trudnejsytuacji.- Czy potrafisz ocenić, jak daleko jesteśmy od rancza?- Trudno powiedzieć! - zawołała, przekrzykując wycie wichru.- Jak długo jesteśmy w drodze?- Mniej więcej półtorej godziny, ale jedziemy wolniej niżprzed.- Urwał nagle, gdyż zatrząsł się gwałtownie.Dustin mocno ściągnął lejce.Zanim koń się zatrzymał,usłyszał głośne zgrzytanie koła po prawej stronie i wóz prze-chylił się niebezpiecznie.Kasandra z trudem utrzymała równowagę; niewiele brakowało, by spadła z ławeczki.Worki przesunęły się na jedną stronę wozu.- Do diabła! - zaklął znów Dustin.- Co się stało?- Nie wiem.Może wpadliśmy w jakiś dół, a może coś sięzłamało, Trzymaj się mocno, ja zejdę i sprawdzę.Gdy stanął na ziemi, wiatr przycisnął go do boku wozu.Nasunął głębiej kapelusz na głowę i ciaśniej zawiązał tasiemkipod brodą.Przerażona klacz rżała i niespokojnie kręciła sięw zaprzęgu.Dustin podszedł do koła, ale gdy ukląkł, zorientował się, żenic nie zobaczy.Znieg wirował szaleńczo, zaklejał mu oczy.Czuł lodowate porywy wiatru na plecach.Zdawało mu się, żeod mrozu odpadną mu uszy.Był zły, że przez niego znalezli się w tak niebezpiecznejsytuacji.Trzymając się boku wozu, podszedł do miejsca, gdziesiedziała Kasandra.- Wyprzęgnę klacz i spróbujemy konno pojechać do domu.Jak myślisz, potrafisz znalezć drogę?- Postaram się.Wyciągnął ręce, żeby pomóc jej zeskoczyć na ziemię.- Zabierz ze sobą pled, żeby go wiatr nie porwał.Stój tutaji czekaj na mnie.Zgrabiałymi z zimna palcami Dustin zmagał się z uprzężą,a koń parskał i kręcił się coraz gwałtowniej.W momencie, gdyodpiął ostatni zaczep, klacz wyrwała się i popędziła przedsiebie, ciągnąc za sobą uprząż.- Stój! - ryknął Dustin i pobiegł za nią, mając nadzieję, żeją zatrzyma, ale po paru krokach nie widział przed sobą nicpoza białą ścianą.Wiatr wzmógł się jeszcze i zacinał z niewiarygodną furią.Dustin zorientował się nagle, że nie widzi nic na odległośćwyciągniętej ręki.Znieg oklejał mu twarz, siekł po oczach jakostry piasek.Odwrócił się w stronę wozu i Kasandry.Sercepodskoczlo mu do gardła.Nic nie widział.Otaczała go nieprzenikniona biel.Ziemia, niebo, powietrze - wszystko byłobiałe.- Kasandro! -zawołał.-Kasandro! -wykrzykiwałjej imię.Wiatr porywał jego słowa, a w odpowiedzi przynosił tylkokłęby śniegu.12Dustin rozpłynął się w białej mgle.Serce Kasandry ścisnął lęk.- Dustinie! Nie! - zawołała
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tematy
IndexCooper Dale Moje taœmy, moje życie(1)
Cooper Dale Moje taœmy, moje życie (Autobiografia agenta specjalnego FBI)
Leigh Dale and Helen Gilbert Economies of Representation, 1790 2000; Colonialism and Commerce (2007)
Golon Anne & Golon Serge Markiza Angelika 09 Angelika i demony
Kazimierz Przerwa Tetmajer Na skalnym Podhalu
Christie Agata Piec malych swinek(1)
Anita Vickers The New Nation, 1783 1816 (2002)
Anderson Evangeline Gypsy Moon Cygański Księżyc
Moning Karen Marie 01 Beyond The Highlander Mist Ponad MgłąÂ… Szkocji
Lennox Marion Plotki i skandale