X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Okrom rozumu.A i ten jest inny, bo zła i dobra nie rozróżnia. Jak wyglądają? Mniejsi są od nas.Tak, jeszcze mniejsi.Mają skrzydła, ale tylko z trudem ichużywają.Umieją wydawać głos i mowę luóką potrafią zrozumieć, mięóy sobą jednakporozumiewając się za pomocą świetlnych rozbłyśnięć na czole& Ach! są straszni! i ohyd-ni! ohydni! i zli&Marek powstał.Dookoła niego byli teraz wszyscy Bracia zgromaóeni; nieopodal leżałogromny stos ciał i kości, ze wzgórza słonecznego zniesionych.Ruszono też z miejscanamioty stare i podkładano pale i płótna, ażeby płomieniom dać lepszą strawę.Elem,spostrzegłszy, że Zwycięzca przygląda się stosowi, przerwał opowiadanie i pojrzał�w y muw twarz pytającym wzrokiem. Czy mamy ich spalić?  rzekł po chwili.Marek nie odpowiadał.Więc mnich przystąpił ku niemu bliżej i odezwał się znowu: Panie, czy mam stos podpalić? Czy wolno im już spocząć, a nam wracać do luói?Do domów naszych i do roóin niegdyś opuszczonych?Z wolna i jakby z wahaniem Marek pochylił głowę. Tak  wyrzekł nareszcie  przyjmuję swój los&Kiedy w kilkanaście goóin pózniej wyruszyli odwieczną drogą przez wąwozy, łączącera ieg nowy z zamieszkanym światem Księżyca, płonął za nimi jeszcze w opustosza-łej kotlinie olbrzymi stos z nieużytecznych już namiotów rozwiązanego Zakonu i ciałpomarłych jego członków zbudowany.Marek obejrzał się: słońce było czerwone od snu-jących się dymów, które przysłaniały szarosrebrny rąbek Ziemi, wyglądającej jeszcze znadhoryzontu.Nad strumieniem spotkano luói z bliższych osad, którzy na wieść o przybyciu Zwy-cięzcy śpieszyli już, aby go powitać.Marek przypatrywał się z ciekawością tym karlikom,wśród których było też kilka kobiet, drobnych i wcale ładnych.A oni padali wszyscyna twarz, dotykali z oznakami czci szat jego i witali go óiwnym językiem, w którymzaledwie z trudem mógł pochwytać uchem przekręcone do niepoznania słowa polskie,angielskie i portugalskie.Przy pierwszym spotkaniu zbyt był zaciekawiony widokiem tych ludków, aby mógłzważać na to, jak go witają; pózniej jednak, gdy coraz nowe gromadki przybywały, usiło-wał protestować przeciw bałwochwalczym oznakom czci, które mu oddawano.Ale wkrót-ce przekonał się, że jest pod tym względem bezsilny.Strofowani  albo nie rozumieli,o co mu choói, albo też uważali gniew jego za karę za jakąś przewinę i poczynali się uspra-wiedliwiać z jeszcze większymi objawami czołobitności.Kiedy zaś starał się ich łagodnieprzekonać, że jest takim, jak oni, człowiekiem, chociaż z Ziemi przybyłym, uśmiechalisię tylko chytrze, podobnie jak Elem, gdy mu mówił, że Stary Człowiek dawno umarłi on nie ma z nim nic wspólnego.Zaprzestał tedy bronić się na próżno  odkładając usunięcie tego przeóiwnego nie-porozumienia na stosowniejszą porę  i szedł ku orz ielkiem w orszaku niepro-szonych wyznawców swoich, jak młody i jasny bóg, dwakroć wierną rzeszę wzrostemprzewyższający.�w y o rze  óiś: spojrzeć.rzy ż a ski Trylogia księżycowa 155 Mężczyzni zabiegali mu drogę drobnymi kroczkami i skarżyli mu się snadz�x p (nie ro-zumiał ich bowiem dobrze i często uciekał się do pomocy Elema, który, jako piśmienny,znał język  święty , polski, którym niegdyś Stary Człowiek przemawiał) i każdy opo-wiadał o krzywdach swoich, waśniach i kłopotach, i każdy prosił go znowu, aby on gopomścił lub wynagroóił  naprzód, przed wszystkimi innymi, ponieważ on właśnie nato zasługuje.Powstawały stąd kłótnie, a nawet bójki, które nieraz Marka mimo woli dośmiechu pobuóały.Kobiety były wstrzemięzliwsze.Szły na uboczu i patrzyły na niego tylko dużymi, za-chwyconymi oczyma, a gdy się odezwał do której, uciekały bez odpowieói, jak sarnyspłoszone.Raz wspomniał przy nich na wpół żartem o szernach& Spostrzegł, że bladłyna sam dzwięk tego imienia i skupiały się w lękliwą gromadkę, poglądając�x � z niewy-mownym przestrachem ku mężom swoim i towarzyszom. Panie! czynisz, co sam zechcesz, ale lepiej przy kobietach nie mówić o szernach zauważył Elem. Dlaczego?Mnich pochylił głowę. Są rzeczy straszne&Nim jednak zdążył dokończyć zdania, przerwał mu ruch, jaki się wszczął nagle w piel-grzymiej gromadce [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl


  • Drogi uĚźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.