X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. W tamtym momenciewydawało mi si� to czymS, co nale�ało zrobi�.Chwila była naprawd� naładowanaemocjami. Skoro ju� mówimy o emocjach  zamruczała Nancy  to bardzo podobami si� ta haleczka&  Przeci�gn�ła nog� wzdłu� nogi Roberta, czuj�c, �e jedwabunosi si� na jej udzie i opada z niego.Poczuła, �e ciało m�a reaguje na jej ruch.Poranki były zawsze udane pod tym wzgl�dem.Niestety, zadzwonił telefon.Cholera!&  mrukn�ła pod nosem Nancy.Bender si�gn�ł po słuchawk� i słu-chał bez słowa.Mi�Snie jego pleców napi�ły si�.Nancy westchn�ła.Nic si� niezmieniło  Robert był ju� zupełnie skoncentrowany i właSnie zaczynał reago-wa� na kolejn� sytuacj� kryzysow� w pa�stwie.Usiadła i si�gn�ła po szlafrok.Bez ciebie Swiat nie mo�e si� kr�ci� nawet przez jeden dzie�!&  skwitowałaz niezadowoleniem.Generał odchrz�kn�ł i wytoczył si� z łó�ka. Dzwonili z Białego Domu  poinformował. Przewodnicz�cy poprosiło spotkanie z prezydent dzisiaj rano.Musz� na nim by�. O co tym razem chodzi Tennysonowi?  zagadn�ła Nancy. Pewnie o to samo, co zwykle.O Turner  wyjaSnił Robert.Poszedł do ła-zienki wzi�� prysznic i ogoli� si�. A co z Shalandr�?  rzucił.237 Nast�piła dłu�sza pauza. Rozmawiałam z jej psychologiem w Akademii.Nie jest dobrze. Chłopcy?  zagadn�ł generał. Wiesz, jacy s� chłopcy.Jeden z tych gnojków nazwał j�  czarn� pizd� ,a ona jego w odpowiedzi  pierdolonym białym skurwysynem.Niezale�nie odtego zło�ył jej propozycj� seksualn�. Słyszał o jej przeszłoSci? Nie, oczywiScie, �e nie.Ale sprawa zaszła za daleko.Rci�gn�ła mu spodniei podrapała j�dra.Na tym si� sko�czyło. Czy Brian brał w tym jakiS udział?  zapytał Robert, sko�czywszy si� ubiera�. Raczej nie.Był w pobli�u, kiedy si� zaczynało, ale potem odszedł. To syn prezydent  przypomniał Bender. Niepotrzebne nam kłopoty z tymzwi�zane. Wiem.Ale kto zawsze przegrywa, kiedy jakiS biedny czarny dzieciak wdasi� w awantur� z bogatym, rozpieszczonym białym smarkaczem?  zapytała re-torycznie Nancy. A które z nich zwykle zaczyna?  zauwa�ył jej m��. To nie była wina Shalandry. Nie wydaje mi si�, �eby to si� udało  ocenił generał. Uda si�, Robercie, zobaczysz.Daj jej cho� cie� szansy. Musz� ju� iS�.Zadzwoni� z biura  zako�czył rozmow� Bender. B�d� w szpitalu&  Nancy miała ochot� płaka�.Poranek zaczynał si� takdobrze, a potem wszystko diabli wzi�li.Powróciło napi�cie; sprawy, którym obo-je słu�yli, weszły sobie w drog�.Co si� z nami dzieje?  pomySlała.* * *Sztabowy samochód dowiózł Bendera do południowego portyku BiałegoDomu.Młody człowiek w ciemnym garniturze otworzył drzwiczki wozu.Słycha�było dudnienie b�bna nios�ce si� ponad parkiem Lafayette a. O której rano zaczynaj� b�bni�?  spytał Robert. B�bni� przez cał� dob�, na okr�gło, sir  wyjaSnił asystent. Od północ-nej strony jest jeszcze głoSniej.Ale przynajmniej w budynku prawie nie sły-cha�. Czy generał Overmeyer ju� przyjechał? Jeszcze nie, sir.Według planu ma by� za pi�tnaScie minut.Wartowniczka w mundurze US Marines, stoj�ca przed wejSciem, zasaluto-wała i otworzyła Benderowi drzwi.NieSwiadomie generał obrzucił pani� ka-pral wzrokiem od stóp do głów, dokonuj�c czegoS w rodzaju pobie�nej inspek-cji.Jej mundur był w nieskazitelnym stanie, stała proSciutko, a jednak jakiSpodskórny instynkt ostrzegł Roberta, �e coS jest nie w porz�dku. Przystan�łi powiedział:  Dzie� dobry, pani kapral. Tak jak si� spodziewał, kobieta wy-prostowała si� jeszcze bardziej, jeSli było to w ogóle mo�liwe, i odpowiedziałagromko: Dzie� dobry, sir!238 Bender dostrzegł nerwowy tik powieki w k�ciku oka kapral; wychwycił tak�eszczególny ton w jej głosie. Jak długo tu pani stoi?  zapytał Robert. Około godziny, sir. Czy ten b�ben nie denerwuje pani? Nie, sir. OsobiScie mam ochot� nadzia� ten b�ben na łeb faceta. Z radoSci� pomogłabym panu generałowi. Dobra odpowiedx, �ołnierzu  zako�czył Bender.Wiedział ju�, co si� dzieje.Nieustanne bicie w b�ben powodowało w ludziach narastaj�ce napi�cie; niektó-rzy ju� ledwie panowali nad sob�, inni radzili sobie z tym lepiej.Generał porów-nał w mySli to zjawisko do wyczerpania walk�.Ruszył do wschodniego skrzydłaBiałego Domu, gdzie znajdowały si� biura zajmowane zwykle przez Pierwsz�Dam�, czyli �on� prezydenta USA.Podobnie jak cały Biały Dom, wschodnieskrzydło było utrzymywane w nienagannym stanie, a czystoS� mo�na by spraw-dza� w białych r�kawiczkach o ka�dej porze dnia i nocy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl


  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.