X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Uniósł ją i okręcił wokół.Cash nigdy nie widział tak wysokit:;go i silnego człowieka.Monique odrzuciła do tyługłowę, śmiejąc się z taką radością, jakiej Cash wcześniej nie słyszał w jej głosie.Czarne lokimatki błyszczały w promieniach słońca.Całowała się z tym człowiekiem tak długo, że Cash pomyślał, iż zapomniała o nim.Ogromne ręce mężczyzny otoczyły ją, dotykając w sposób, na jaki na pewno nie pozwoliłabyklientom baru.W końcu uwolniła się z jego ramion i żywym gestem nakazała Cashowi, bypodszedł.Niechętnie ruszył w stronę wysokiego mężczyzny.Ten uśmiechnął się do Casha izwichrzył mu włosy.- Nie sądzę, by mnie pamiętał.- Był małym dzieckiem, gdy wyjechałeś, mon cher - powiedziała Monique.W jej oczachbłysnęły łzy, ale usta układały się w szeroki uśmiech.Serce małego Casha biło radośnie - jego mama była szczęśliwa.Nie widział jej jeszcze takiej.Ich życie rozpoczęło się na nowo.Nie będą dłużej mieszkali w ciemnym, obs�kurnympokoju w pełnym pluskiew mieszkaniu.Wprowadzą się do domu na wsi, otoczonego trawą, drzewami i świeżym powietrzem.Nareszcie dotarli do Belle Terre.Dom, do którego zawiózł ich Cotton, niezupełnie od�powiadał oczekiwaniom Monique.T obył mały szary dom, usadowiony na brzegu kanału, który on nazwał Kanałem Laurenta.Międzydorosłymi wybuchła kłótnia.Cashowi kazano pobawić się przed domem.Posłuchał niechętnie, ale nie ruszył się dalej niż na werandę, wciąż nieufny w stosunku dopoznanego właśnie człowieka.- T o zwykła chałupa - powiedziała Monique pod�niesionym głosem.- Została solidnie zbudowana.Kiedyś mieszkała tu ro�dzina zbieraczy mchu, lecz przezostatnie kilka lat nie uży�wano jej.- Zmierdzi moczarami.- Pomogę ci doprowadzić ją do porządku.Spójrz, już zacząłem.Dobudowałem łazienkę.Jej głos załamał się"- Nie będziesz tutaj z nami mieszkać, prawda?Po krótkiej pauzie Cotton westchnął.- Nie.Nie będę.To wszystko, co mogę dla was zrobić.Cotton ożenił się z damą o imieniu Macy.Monique nie spodobało się to.Wrzeszczała naniego, używając wyzwisk, które Cash słyszał w barze, ale zabroniono mu ich po�wtarzać.Miejscami przechodziła na swój ojczysty język i mówiła z takim podnieceniem, że nawet jejrodzony syn z ledwością ją rozumiał.Gdy zapadła ciemność, przestał podsłuchiwać i skoncen�trował się na łapaniu świetlików.Matka poszła z Cottonem na górę do sypialni i nie wracała dłuższy czas.Poczuł senność i zwinąłsię na chropowatej podłodze werandy.Gdy w końcu wrócili, obejmowali się i uśmiechali.Wysoki mężczyzna pochylił się i dotknął policzka Casha, potem pocałował na pożegnanieMonique i odjechał swoim samo�chodem.Gdy pojazd zniknął w ciemnym tunelu drzew,Monique objęła wąskie barki Casha.- To jest teraz nasz dom, Cash.- W jej głosie po�brzmiewało zadowolenie.Monique dokonywała cudów.W ciągu następnych mie�sięcy przemieniła chałupę w dompełen kolorów i światła.Na oknach, w skrzynkach, kwitły kwiaty.Podłogi pokrywały dywaniki, a okna ozdobione zostały nowymi firankami.Mieszkali tam już od dłuższego czasu, zanim Cotton dał się uprosić Monique i poprowadziłich przez las, by pokazać dom na plantacji.Ten dzień na zawsze pozostał w pamięci Casha.Nigdy dotąd nie widział domu takogromnego.Był nawet większy niż rezydencja na St.Charles Avenue, którą Moniquepo�kazywała mu z okna tramwaju.Okazałość Belle Terre budziła w nim strach.Stojąc w cieniu drzew, Monique oparła policzek na piersi Cottona i podziwiała ogrom domu.- Opowiedz mi o nim.Jak wygląda w środku?- Jest piękny, Monique.Wypolerowane podłogi są gładkie i lśniące jak lustra.W jadalniściany pokrywa żółty jedwab.- Jedwab? - powtórzyła pełnym czci szeptem.- Szko�da, że nie mogę tego zobaczyć.- To niemożliwe.- Cotton odsunął ją od siebie i sppjrzał jej w oczy.- Nigdy, Monique,rozumiesz? Dom należy do Macy.Cashowi i tobie nie wolno przekroczyć tej granicy.Skinęła głową.- Rozumiem, Cotton.Po prostu żałowałam, że nie mogę zobaczyć czegoś tak pięknego.Wyraz twarzy Cottona zmienił się.Objął ją gwałtownie, przytulił mocno i przylgnął głowądo jej twarzy.Cash przyglądał się domostwu, dziwiąc się, że komuś zaszkodziło�by, gdyby on ijego mama weszli do środka, żeby obejrzeć pokryte żółtym jedwabiem ściany.Może tej kobiecie- Ma�cy.To prawdopodobne, gdyż była ona żoną Cottona.- Czy ona przebiera się do kolacji? - chciała wiedzieć Monique.- Tak.- W eleganckie stroje?- Czasami.Monique przysunęła się do Cottona, jak gdyby chcąc ukryć w ten sposób swoją prostąbawełnianą sukienkę.Z miłością pogłaskał jej czarne kręcone włosy.Po chwili uniósł palcem jejbrodę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl


  • Drogi uĹźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.