X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Sara wyszła z nim przed dom, na przystań.Stała u jegoboku, gdy wrzucał listy do wody.Zachował wszystkie i częstodo nich wracał, ostatni raz czytał je dzisiaj.A teraz, jegozdaniem, nadszedł czas, by się z nimi rozstać.Po jego śmiercinie powinny nikomu wpaść w ręce. // ne faut jamais dire adieu  mruczał do siebie. Toujours au revoir.Rozumiała te słowa: Nigdy nic mów  żegnaj", zawsze  dowidzenia".Wrzuciła do wody białą różę. Do widzenia  szepnęła łamiącym się głosem.Wspólnie śledzili wzrokiem kwiat i obwiązaną paczuszkę.najpierw niesione prądem, wreszcie pogrążające się w wo�dzie.Jules otoczył Sarę ramieniem. Kochała zabawę, uwielbiała wielkie bale, lecz nigdynie zostawała do końca, zawsze znikała na długo przednim.Przytuliła policzek do dłoni Jules'a i tak weszli dodomu.Kiedy następnego dnia przed południem Eryk wysiadłz wodnej taksówki, by zabrać Sarę, wyszedł mu na spotkaniestary notariusz. Pan Wylander?  Upewnił się i gestem zaprosił Erykado środka. Sara jeszcze nie gotowa?W domu Jules Dussere ze współczującym uśmiechem wy�jął z kieszeni kopertę. To dla pana.Sara wyjechała. Nie!  W Eryka jakby piorun strzelił.Jules spoglądał na niego z wyrazem żalu w oczach. Przykro mi. Gdzie ona jest?  Eryk obracał w dłoniach wciąż za�pieczętowaną kopertę.Pomarszczona twarz Jules'a wyrażała głęboki smutek. Dała mi dla pana tylko ten list. Gwałtownym ruchem rozerwał kopertę, wyjął arkusiki odwrócił się plecami do notariusza.Gdy po przeczytaniu,z trudem panując nad sobą, ponownie zwrócił ku niemu twarz,miał minę człowieka, który  całkowicie pewny swego przy�szłego szczęścia  nagle ujrzał marzenia w gruzach. Nie powinien pan w tej chwili jechać za Sarą  powie�dział cicho Jules. Niech pan nie próbuje narzucić losowiswojej woli.Proszę zaufać upływowi czasu.Jeśli Sara jestpanu przeznaczona, życie przywiedzie ją do pana, nawet gdyteraz siedzi w samochodzie z innym.Oczy Eryka lśniły czernią. Nigdy pan nie walczył o kobietę?  syknął.Jules Dussere podniósł obie dłonie gestem poddania. Walczyłem.I przegrałem.Konrad Maienstedt dotarł do Monachium póznym wie�czorem.Mimo to pojechał od razu do Marienbergu.Inga jużspała.Także następnego dnia robiła wrażenie tak nieszczęśli�wej i wyczerpanej, że postanowił wracać z nią nad Ammerseedopiero trzeciego dnia po południu.Rozmowa z nią, jak się okazało, była do tej pory niemożli�wa.Ukryta się za barierą milczenia, a Konrad z długoletnie�go gorzkiego doświadczenia wiedział, że perswazja w takichrazach mija się z celem.Podczas gdy żona szykowała się do podróży, profesorwyszedł z Peregriną na dziedziniec, gdzie stał zaparkowanyrange rover.Uścisnął jej ręce. Dziękuję ci  powiedział serdecznie. Sądzę, że je�steś jedyną osobą, która była w stanie jej pomóc. Nie, nie mogłam jej pomóc, Konradzie  odparłaz powagą. Nie wiem, czy ktokolwiek to potrafi.Chciała cofnąć rękę, lecz szwagier jej nie puścił.Wyglądał na zmęczonego i chorego, więc ogarnęła ją falawspółczucia. Jesteś pewien, że chcesz spróbować jeszcze raz? Niewolałbyś się znalezć w Hamburgu? Przez chwilę zastanawia! się w milczeniu, a potem za�czerpnął głęboko powietrza. Zdecydowałem się na przeprowadzkę do Hamburga,nawet wbrew woli Ingi.Ale dopiero wtedy, gdy się lepiejpoczuje.Jestem jej to winien.Gdzieś na górze trzasnęły drzwi.Inga zeszła po kamien�nych schodach.Starannie umalowana, wyglądała lepiej niżw ciągu kilku ostatnich dni.W dobrym humorze wzięła mężapod rękę. Możemy jechać.Puściła jego ramię i z uśmiechem pocałowała Peregrinęw policzek. Do następnego razu.Było cudownie.Klasztorny spo�kój dobrze mi zrobił.Zabrzmiało to tak powierzchownie uprzejmie, jakby siężegnała z gospodarzami jakiejś udanej weekendowej eskapa�dy.Jakby się w ogóle nic nie wydarzyło.Peregrina przełknęła ślinę.Przelotnie musnęła wargamiczoło siostry. Uważaj na siebie  poprosiła z naciskiem.Konrad jeszcze raz uścisnął jej rękę. Dzięki  powiedział wzruszony.Potem podszedł do auta i otworzył przed Ingą drzwi odstrony pasażera.Pozwoliła sobie pomóc przy wsiadaniu.Jesz�cze przed sekundą gładka, uśmiechnięta mina uległa całko�witemu przeobrażeniu. Co ci powiedziała?  rzuciła podejrzliwie. Mów!Na pewno mnie oczerniała.Konrad nic na to nie odrzekł.Zamknął drzwi auta i ob�szedł samochód.Po chwili zapalił silnik i odjechał.W luster�ku dojrzał machającą im Peregrinę.Podróż do domu przebiegła niemal w milczeniu.Inga,skulona na siedzeniu, wyglądała przez okno.Konrad kilka�krotnie próbował nawiązać rozmowę, ale jego wysiłki za każ�dym razem okazywały się bezowocne, żona bowiem odpowia�dała monosylabami.Paliła tylko papierosa za papierosemi promieniowała zimnym, wrogim niepokojem.Ucieszył się więc, gdy zajechali przed dom. Inga wysiadła pierwsza, zanim jej zdążył pomóc.Przepu�ścił ją przodem do holu, a kiedy w milczeniu skierowała sięku schodom na piętro, spytał: Potrzebujesz czegoś? Przynieść ci herbaty?Pokręciła bez słowa głową, z dziwnym uśmiechem wyjęłaz kieszeni spódnicy i podała mu jego zapalniczkę.Potem szyb�ko wbiegła na górę, znikając w sypialni.Profesor westchnął i rozpoczął niespokojną wędrówkę posalonie.Myślał o Ellen.Brakowało mu jej radosnej kobiecości.Czy rzeczywiście pojmowała to, że jest teraz u boku Ingi?A może nie chciała go tylko dodatkowo obciążać? Jak wielemożna w ogóle żądać od takiej kobiety jak Ellen?Może jestem durniem, myślał, że wciąż się czuję odpowie�dzialny za Ingę.Owszem, jest chora.Ale czy chory ma prawoniszczyć życic innym?Stanął koło telefonu zastanawiając się, czy powinien za�dzwonić do Ellen.Po chwili spostrzegł kartkę, na której Vin-centa zapisała, że Carmen Wylander w Sztokholmie prosi, byoddzwonił.Z obawą wystukiwał numer telefonu.Czy coś się stałoSarze? Inga twierdziła, że córka została w Sztokholmie.Na pozostałe pytania o powód własnego nagłego wyjazdunie udzielała odpowiedzi.Dlaczego jednak nie zadzwoniłaSara?Konrad Maienstedt dowiedział się tego z rozmowy z Car�men.Długo zwlekała z wyłożeniem kawy na ławę, potemjednak doszła do wniosku, że powinien dowiedzieć się całejprawdy.Czyn Ingi go przeraził.Próbowała zastrzelić Eryka Wy-landera.Ciężko dysząc odchylił się na oparcie fotela.W piersiczuł tępy ucisk.Lewą ręką wymacał w kieszeni marynarkitabletki [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl


  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.