X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zmarnował się całkiem z powodu nieszczęśliwego małżeństwa.- To straszne! - Beth była pełna współczucia.- Jak to się stało? Czyżby rodzicezmusili go do poślubienia kogoś, kogo mu wybrali?- O, nie - odparł sucho Zachary.- Sam sobie wybrał żonę.Ale nie pora teraz naopowiadanie niesmacznych historyjek.- Sięgnął po pikowaną narzutę, leżącą na poręczystojącego w pobliżu fotela na biegunach.- Ułóżmy go wygodnie i wracajmy do reszty gości.Obawiam się, że stary Charlie dziś nie zatańczy! - Zach rozpostarł narzutę i okrył niąprzyjaciela, otulając troskliwie jego bose stopy.Beth bardzo chętnie posłuchałaby historii Charliego i jego nieszczęśliwegomałżeństwa, ale wiedziała, że powinni wrócić natychmiast do salonu.Matka z pewnościąniespokojnie ich wypatruje.Zresztą, kto wie? Może podczas balu uda jej się zatańczyć zAlexem?.Rzuciła mu ukradkowe spojrzenie spod rzęs.Odwzajemnił je, ale tym razem niezdołała odczytać jego myśli.Wielki salon jarzył się od świateł jak Ogrody Vauxhall podczas pokazu ognisztucznych.Gdy Alex wszedł do zatłoczonej sali, powitał go dobrze znany zapachroztopionego wosku i mdląca mieszanina wszelkiego rodzaju pachnideł.- Pozwól, Alex, że ci przedstawię Richarda Longa - rzekł Zach, sprawnie lawirującwśród tłumu gości.- Richardzie, oto mój brat, lord Roth. - Jakże się pan miewa, milordzie.- Tęgi mężczyzna o rudawych włosach ukłonił sięnisko.Alexowi zdawało się, że słyszy skrzypnięcie gorsetu.- Doskonale, stokrotne dzięki - odparł z uśmiechem.- Miło mi pana poznać.- Zerknąłponad ramieniem nowego znajomego w stronę Beth: siedziała obok matki, otoczona grupąrówieśniczek, które - co do jednej - chichotały i wdzięczyły się.Kilka strzelało oczami wstronę Alexa.Jedna z nich, filigranowa blondynka, kokietowała go jawnie, trzepocąc rzęsamiznad chińskiego wachlarza.Alex westchnął.- A to lady Edyth; jej dobra graniczą z naszymi od północy.Alex zwrócił wzrok ku przedstawianej damie i przekonał się, że jest wręcznieprawdopodobnie wiekowa, malutka i zasuszona - i że przygląda mu się bacznie.- Lady Edyth - Zach zwrócił się do niej gromkim głosem - oto mój brat, AlexanderWickham, lord Roth.Przybył z hrabstwa Surrey.Alex ujął szponiastą rękę staruszki i skłonił się nisko.- Jestem zachwycony, że mogę panią poznać - wyrzekł półgłosem.- Co on mówi? - zagdakała stara dama.- Jestem zachwycony - powtórzył Roth znacznie głośniej i dobitniej, patrząc jej prostow oczy.Lady Edyth była wyraznie zadowolona: uśmiechnęła się szeroko i skinęła muenergicznie głową.- No, no! Zachwycony?.Bardzo w to wątpię, ale miło starej kobiecie coś takiegousłyszeć.- Mówiła dziwnie bełkotliwie i Alex domyślił się, że włożyła sobie do ust wkładki zkorka, mające wypełnić zapadłe policzki.Wyszły one z mody trzydzieści lat temu, ale ladyEdyth najwidoczniej z nich nie zrezygnowała, tak jak nie rozstała się też z pudrowaną peruką.I nagle jakimś niepojętym cudem blondyneczka, która minutę temu siedziała odobrych trzydzieści stóp od Alexa, znalazła się tuż przed nim, uwieszona na ramieniuwysokiego, okazałego jegomościa.Po wymianie powitalnych grzeczności z jej ojcem,wicehrabią Hedleyem, Alex został przedstawiony  najpiękniejszej pannie w całej Kornwalii ,Lydii Elmstead.W tym momencie Zach najwidoczniej doszedł do wniosku, że wystarczy jużtych prezentacji, i skinął głową.Na ten znak niewielka orkiestra, dyskretnie ulokowana wkącie długiej sali, zaczęła grać.Pary szybko ustawiały się do tańca.Alex skłonił się przed panną Elmstead.Tego siępo nim spodziewano; prawdę mówiąc, gdyby jej nie poprosił, okazałby się grubianinem, gdyżpanna stała tuż przed nim.Pierwszym tańcem był kotylion; byli jedną z ostatnich par, więczanim przyszła ich kolej, Alex miał dość czasu, by poznać swą partnerkę. - A więc, panno Elmstead - przystąpił do zabawiania miejscowej piękności, starającsię nie zerkać w stronę Beth, unoszącej się lekko w tańcu - mieszka pani w bliskimsąsiedztwie Pencarrow?Panna Elmstead trzepnęła go po ramieniu wachlarzem i odparła z uśmieszkiemwyższości:- Zapewne zadał mi pan to pytanie, milordzie, bo nie pasuję do pańskich wyobrażeń okornwalijskich prowincjuszkach? Jestem tu.jak to mówią Francuzi?.Mal a - propos*�? -Odrzuciła głowę do tyłu i wybuchnęła nienaturalnym śmiechem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl


  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.