[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Tobie i mnie, Henet, leży na sercu prawdziwe dobro Imhotepa. To dla mnie za dobre, Nofret.Jesteś zbyt hojna.taka piękna rzecz. Imhotep i ja doceniamy wierność.Nofret ciągle się uśmiechała, zmrużywszy kocie oczy. Poproś Kameniego  powiedziała  i przyjdz z nim.Będziecie oboje świadka-mi tego, co się stało.Kameni przyszedł trochę niechętnie, brwi miał ściągnięte.Nofret powiedziała władczo: Pamiętasz polecenie Imhotepa? Tak  odparł Kameni. Nadszedł czas  stwierdziła Nofret  Siadaj, bierz atrament i pisz, co ci po-wiem.Ponieważ Kameni ciągle się wahał, rzekła niecierpliwie: Napiszesz to, co widziałeś na własne oczy i słyszałeś na własne uszy.a Henet topotwierdzi.List musi być wysłany szybko i dyskretnie. Nie podoba mi się. rzekł powoli Kameni.Nofret wybuchnęła: Nie mam żadnej skargi na Renisenb.Renisenb jest miękka, słaba i głupia, ale niepróbowała zrobić mi krzywdy.Czy to ci wystarczy?Brązowa twarz Kameniego pociemniała. Nie myślałem o tym. Sądzę, że myślałeś. odparła przymilnie Nofret. Zaczynaj, wykonaj polece-nie  pisz. Tak, pisz  powiedziała Henet. Jestem tym wszystkim taka zmartwiona, takstrasznie strapiona.Z pewnością Imhotep musi o tym wiedzieć.To jego prawo.Należywypełniać swoje obowiązki niezależnie od tego, jak są nieprzyjemne.Zawsze tak czu-łam.Nofret roześmiała się cicho. Jestem pewna, że tak właśnie myślisz, Henet.Ty spełnisz swój obowiązek!A Kameni spełni swój.A ja.ja zrobię to, co sprawi mi przyjemność.Ale Kameni ciągle się wahał.Jego twarz była posępna, prawie gniewna. Nie podoba mi się to  powiedział. Nofret będzie lepiej, jeśli zastanowisz sięnad tym jakiś czas. Ty śmiesz mi to mówić?Kameni zaczerwienił się pod wpływem jej tonu.Unikał wzroku dziewczyny, ale po-nury wyraz jego twarzy nie zmienił się.46  Uważaj, Kameni  dodała Nofret słodko. Mam wielkie względy u Imhotepa.Słucha tego, co mówię.jak dotąd był z ciebie zadowolony  urwała znacząco. Straszysz mnie, Nofret?  spytał Kameni gniewnie. Może.Patrzył na nią ze złością przez chwilę, po czym pochylił głowę. Zrobię to, co mówisz, Nofret, ale sądzę, że będziesz tego żałować. Czy ty mnie straszysz Kameni? Ostrzegam cię. Rozdział ósmyDrugi miesiąc zimy  dzień dziewiątyIDzień upływał za dniem i Renisenb czuła czasem, jakby żyła we śnie.Nie próbowa-ła już nawiązywać kontaktów z Nofret.Teraz bala się jej.Było w niej coś, czego nie ro-zumiała.Po scenie na dziedzińcu, tamtego dnia, Nofret się zmieniła.Było w niej jakieś samo-zadowolenie, uniesienie, którego Renisenb nie potrafiła zgłębić.Czasem sądziła, że my-liła się uważając ją za głęboko nieszczęśliwą.Nofret zdawała się zadowolona z życia, sie-bie i swojego otoczenia.A tymczasem jej otoczenie zdecydowanie zmieniło się na gorsze.Po wyjezdzieImhotepa Nofret rozmyślnie, jak sądziła Renisenb, siała niezgodę pośród członków jegorodziny.Teraz rodzina ta zwarła szeregi przeciw  najezdzcy.Nie było już niezgody międzyKait i Satipy, Satipy nie złorzeczyła już Jahmosemu.Sobek wydawał się spokojniejszyi mniej się chełpił.Ipy był mniej bezczelny i bezceremonialny w stosunku do starszychbraci.W rodzinie zapanowała na nowo harmonia, ale nie przyniosła ona spokoju umy-słowi Renisenb, ponieważ wszystkiemu towarzyszyła niezrozumiała, uporczywa wro-gość Nofret.Kait i Satipy nie kłóciły się z nią  unikały jej.Nie odzywały się do niej i gdziekol-wiek się pojawiała, natychmiast zabierały dzieci i odchodziły gdzie indziej.W tym sa-mym czasie miały miejsce dziwne, denerwujące incydenty.Lniana suknia Nofret zosta-ła zniszczona zbyt gorącym żelazkiem, inną poplamiono farbką.Czasem w jej odzie-niu były ostre kolce, znaleziono nawet skorpiona przy jej łóżku.Jedzenie, które jej po-dawano, było przyprawione zanadto lub wcale.W jej porcji chleba znalazła się zdechłamysz.Było to ciche, bezlitosne, małe prześladowanie  nic jawnego, nic uchwytnego.Tękampanię prowadziły głównie kobiety.48 Potem pewnego dnia stara Esa posłała po Satipy, Kait i Renisenb.Henet już tam była,potrząsała głową i stojąc z boku zacierała ręce. Ha!  Esa patrzyła na nie ironicznie  oto więc moje sprytne wnuczki.Co wynajlepszego robicie? Co ma znaczyć to, co słyszę o zniszczeniu sukni Nofret i jej nieja-dalnym jedzeniu?Satipy i Kait uśmiechnęły się.Nie były to miłe uśmiechy.Satipy powiedziała: Czy Nofret się skarżyła? Nie  odparła Esa.Przekrzywiła trochę perukę, którą nosiła zawsze, nawet w do-mu. Nie, Nofret się nie skarżyła.To właśnie mnie martwi. Mnie to nie martwi  odparła Satipy odrzucając w tył piękną głowę. Bo jesteś głupia  sapnęła Esa. Nofret ma dwa razy więcej rozumu niż każdaz was trzech. To się jeszcze okaże  powiedziała Satipy.Była w dobrym humorze i wyglądałana zadowoloną z siebie. Cóż wy sobie wszystkie wyobrażacie?  spytała Esa.Twarz Satipy stężała. Jesteś starą kobietą, Eso.Nie przemawia przeze mnie brak szacunku  ale te spra-wy ciebie już nie dotyczą w taki sposób, w jaki dotyczą nas, które mamy mężów i ma-łe dzieci.Postanowiłyśmy wziąć sprawę w nasze ręce.Mamy sposoby na kobietę, którejnie lubimy i nie zaakceptujemy. Piękne słowa, piękne słowa. Esa zachichotała,  Ale dobrą przemowę możewygłosić każda niewolnica. Prawdziwie i mądrze powiedziane  westchnęła Henet z kąta.Esa odwróciła się do niej. Powiedz, Henet, co mówi Nofret o tym, co się dzieje.Powinnaś wiedzieć, skoro za-wsze jej usługujesz. Jak nakazał mi Imhotep.Oczywiście budzi to we mnie odrazę, ale muszę robić to,co pan rozkazał.Nie myślicie, mam nadzieję, że. Wiemy o tobie wszystko, Henet  przerwali Esa. Zawsze oddana i rzadko na-gradzana tak, jak być powinnaś.Co na to wszystko mówi Nofret.O to cię pytałam.Henet pokręciła głową. Nic nie mówi.Tylko się uśmiecha. Właśnie  Esa wzięła cukierek jujubowy z naczynia stojącego przy jej łokciu,obejrzała go i włożywszy do ust powiedziała zgryzliwie z nagłą wrogością: Wszystkie jesteście głupie.To Nofret ma siłę, nie wy.Wszystko, co robicie, jest jejna rękę.Założę się, że nawet jest z tego zadowolona.Satipy powiedziała ostro: Bzdura.Nofret jest sama pośród nas.Jaką może mieć siłę?49  Siłę młodej, pięknej kobiety związanej ze starzejącym się mężczyzną.Wiecie,o czym mówię. Szybko odwracając głowę dodała:  Henet wie, o czym mówię!Henet drgnęła.Westchnęła i zaczęła wykręcać ręce. Pan bardzo ją lubi.to naturalne, całkiem naturalne [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •