[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wiele osóboburzało się, że najpierw bierze pieniądze od Rockefellerów za malowanie obrazów, po czym ukazujeamerykańskich kapitalistów w postaci świń i złodziei.Bądzmy szczerzy, Rockefellerowie byliksiążętami kapitalizmu - a tu Diego pokazał, że ci książęta żyją z krwawicy całej reszty społeczeń-stwa.Mówiono, że prace Diega są niemoralne i bluzniercze, nie tylko z powodu nagich kobiet, lecztakże dlatego, że komuniści nie wierzą w Boga.Z tego powodu również Mami nigdy nie lubiła Diega.Frida przywiozła artykuły prasowe, wedle których freski Rivery sprowadzały się wyłącznie dokomunistycznej propagandy,260tak wiele w nich było czerwonych flag, czerwonych koszul i i czerwonych chust.Nie rozumiałamtych komentarzy, lecz Frida przetłumaczyła je dla mnie na hiszpański.Frida miała wielkie zdolnościjęzykowe, wie pan.Co za bystra dziewczyna.I jaka utalentowana. Czemu nie możesz być taka jaktwoja siostra?"- zwykła pytać Mami.A kiedy nie mówiła tego głośno, to przynajmniej tak myślała.Zapomniałajuż, że kiedyś uznała Fridę za dziwkę i lesbijkę.Nie trzeba być geniuszem, żeby pojąć, że skoro wynajmuje się artystę komunistę, to skutkiembędzie komunistyczny obraz.Być może Nelson Rockefeller był geniuszem finansowym, ale ja uwa-żam, że to bałwan.Samodzielnie postanowił, że przeznaczy część rodzinnej fortuny - którą, zdaniemDiega, zdobył, wyzyskując pokolenia ciężko pracujących biedaków - na wykonanie fresków,przedstawiających Nowe Lepsze Jutro.Więc niech pan sam powie- skoro ktoś zleca komunistycznemu malarzowi namalowanie Nowego Lepszego Jutra, to czegosię spodziewa? Co ten artysta namaluje? Przebrane za gmach Chryslera damy z towarzystwa,wymachujące cygarniczkami błyszczącymi od brylantów, czy robotniczy raj?Diego wciąż malował, a Frida.cóż, niezbyt dobrze wiem, co robiła Frida.Z pewnością niemalowała.Moja siostra malowała tylko wtedy, gdy nie miała nic innego do roboty, a w Nowym Jorkuznalazła masę atrakcji.To wielkie miasto, gdzie jest mnóstwo wielkich sklepów, więc chodziła zLucienne na zakupy.Są tam kina, więc chodziła z Lucienne do kina.Diego nie chodził z nimi; dlaDiega istniała tylko praca, praca, praca.Frida uwielbiała tanie magazyny, gdzie wyszukiwałanajrozmaitsze skarby - wiszące szklane kolczyki w kształcie ptaszków, plastikowy grzebień malo-wany w różnobarwne kwiaty, popielniczkę z syrenką siedzącą na krawędzi, paskudny szal wbrązowo-żółte pasy, tak ohydny, że niemal ładny, urządzenie do obierania pomarańczy bez rozcinaniaskórki, obrazek Betty Boop, majteczki, na których nadrukowano dni tygodnia w języku angielskim.Część rzeczy - które zresztą261przywiozła do Meksyku - Frida ukradła, nie z braku pieniędzy, lecz dlatego, że uważała kradzieżew tanich sklepach za świetną zabawę. A co to za różnica? - pytała.- W końcu wszyscy posiadacze sąbogaci".Podarowała mi kilka takich tandetnych drobiazgów.A poza tym chodziła na przyjęcia, bowiem mimo swego rzekomego poparcia dla robotników inienawiści do osób z towarzystwa miała bardzo wielu znajomych w wyższych sferach.Uwielbiała,gdy otaczali ją mądrzy, potężni ludzie, którzy nadskakiwali jej, bo była żoną wielkiego Diega Rivery.Kpiła z nich, ale bardzo lubiła z nimi przestawać, ponieważ dzięki nim czuła się ważna.Kupowaławytworne tkaniny, z których szyła olśniewające kreacje na owe bankiety (chwilowo zrezygnowała ztehuańskich strojów).Poznawała też innych artystów - malarzy, rzezbiarzy, fotografików.Nie wiem,co robili, o czym rozmawiali, gdy się spotykali, ale zapewne udawali lepszych niż reszta świata.Ipewnie grali w cadav-re exąuis.Zna pan to? Frida mnie nauczyła.Składa się kartkę papieru, o tak, ipierwszy gracz rysuje na niej górną część ludzkiej postaci, po czym zawija ją w taki sposób, żebydrugi gracz nic nie widział.Następny gracz rysuje środek, a kolejny - dół sylwetki.Na końcurozprostowuje się kartkę i patrzy, co wyszło.Lucienne zachowała niektóre rysunki.Są niezwykleśmieszne, głównie dlatego, że Frida zawsze rysowała coś sprośnego - głowę, która wyglądała jakwielki penis, z jajami w charakterze obwisłych policzków, piersi kapiące od mleka, rozwarte kobiecenogi z palcem wetkniętym w środek.Boki zrywać.Graliśmy w to z Diegiem, kiedy wrócili doMeksyku.Ale nie mogła się nieustannie bawić, bo atmosfera wokół fresku robiła się coraz bardziej napięta.Tłum zaczął zachowywać się wrogo i Rockefeller musiał wystawić straże.I wtedy, oczywiście, Diegododatkowo pogorszył sytuację.Dawno się przyzwyczaił, że ludzie o niego zabiegają, więc był pewien,iż wszystko ujdzie mu na sucho.Bądz co bądz, Rockefeller nie przestał mu się podlizywać nawetwtedy, gdy politycy i księża ostrzegli go, iż Diego kpi z jego262wielkoduszności.Diego zapewne powiedział sobie: Co mi tam, mam za sobą masy, popierająmnie grube ryby, mogę robić, co mi się żywnie podoba".I na samym środku fresku namalował portretLenina.Tego było za wiele nawet dla Nelsona.Kazał Diegowi zamalować portret, lecz ten odmówił.I jakpan myśli, co zrobił Rockefeller? Zwolnił Diega! Tak po prostu! Zapłacił, ile był mu winien, iwykopał go za drzwi.A potem kazał zniszczyć freski.Nie ja uchodzę tu za inteligentną, ale zawszesądziłam, że w kapitalistycznym kraju decyduje ten, kto ma pieniądze.Człowiek, który nas najął,może nas również wyrzucić z pracy.Rockefeller chyba nie należał do najbystrzejszych - dość długotrwało, zanim się zorientował - ale gdy pojął, o co chodzi, buch! Klamka zapadła! Diego uznał, żemoże robić, co zechce, jest przecież wielkim Riverą, Jezusem Chrystusem na wrotkach, ale w tensposób można doprowadzić kogoś do ostateczności - i rzeczywiście, Rockefeller nie wytrzymał.Z pewnością nie stało się nic strasznego, ale to wystarczyło, by Diego znalazł się na pierwszychstronach gazet.Podniósł się ogólny rwetes; wszyscy ważniacy przybiegli na ratunek biednemu, po-krzywdzonemu Riverze.Proszę, oto bronił prawa robotników do przejęcia rządów nad światem, a teskąpe dzikusy ze Standard Oil pokazały mu, gdzie jego miejsce! Ale nie zamierzał się z tym pogodzić,o nie! Zamierzał się bronić.Nie ze względu na siebie, lecz na swe ukochane masy ludowe.Znów byłbohaterem na białym koniu, niczym Cyd z wierną Szimeną u boku.Może nie jestem sprawiedliwa.W końcu proszę sobie wyobrazić, jak to jest, kiedy się pracuje nadczymś dniami i nocami, po czym jakiś nic nierozumiejący kretyn przychodzi i zaczyna się rządzić.Coś podobnego, żeby jakiś bezmózgi Amerykanin tak traktował Diega, który naprawdę wierzył w to,co robił.Frida broniła Diega ze wszystkich sił.Znów zaczęła nosić stroje z Tehuany i rozdawała ulotki narogach ulic.Chodziła na zebrania.Udzielała wywiadów.Publicznie obraziła Rockefellera, choć gdytylko minął pierwszy szum, zmieniła kurs i ponownie zaczęła263włazić mu w dupę.Nie była głupia, wie pan.Wiedziała, gdzie stoją konfitury.Gdyby mnie panpytał - choć nikt tego nie uczynił, ani wtedy, ani teraz - prawda jest taka, że czuła się w swoim żywiole.- Amerykanie są strasznie głupi - powiedziała mi kiedyś.- Tak łatwo ich nabrać.Wystarczyzgrywać małą, biedną Meksykaneczkę, delikatną i bezbronną, którą spotkała straszna krzywda, bowszyscy obrócili się przeciw jej mężowi, a zaczynają jeść ci z ręki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]