[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.takiej dziwnej, rozumie pani.- Tak, rozumiem - potwierdziła panna Marple.- Wally i ja za dwa tygodnie wracamy do Stanów.- Gina popatrzyła z ukosa na męża.- Postaram się zapomnieć o Stonygates, o Włoszech, o mojej młodości i przekształcę się w stuprocentową Amerykankę.Nasz pierwszy syn będzie się nazywał Walter Junior.Jaśniej już nie mogę się wyrazić, prawda, Wally?- Z pewnością, Kasiu - powiedziała panna Marple.Walter Hudd z pobłażaniem uśmiechnął się do starszej damy i poprawił łagodnie:- Gina, nie Kasia.Ale Gina roześmiała się.- Panna Marple doskonale wie, co mówi.Lada moment nazwie cię Petruchiem.- Myślę - powiedziała panna Marple zwracając się do Waltera - że działałeś bardzo mądrze, mój drogi chłopcze.- Słowem, jesteś dla mnie wymarzonym mężem - uzupełniła Gina.Panna Marple spoglądała to na jedno, to na drugie.„Jak to miło - pomyślała - mieć przed sobą parę młodych, tak bardzo w sobie zakochanych ludzi.I Walter Hudd jest taki odmieniony.W niczym nie przypomina tamtego ponuraka, którego spotkałam tu pierwszego dnia”.- Wy dwoje - zaczęła - przypominacie mi.Ale Gina zerwała się ze swojego miejsca i łagodnym, lecz zdecydowanym ruchem położyła jej dłoń na ustach.- Nie! - zawołała.- Niech pani nic nie mówi.Boję się tych pani porównań.Zawsze tkwi w nich jakieś ukryte żądło.Pani jest prawdziwą wiedźmą, panno Marple.Zamyśliła się.- Kiedy pomyślę, że pani, ciotka Ruth i babunia byłyście kiedyś młode.Jakie mogłyście wtedy być? Jakoś zupełnie nie potrafię sobie tego wyobrazić.- Nie przypuszczam, abyś potrafiła - skwitowała panna Marple.- To było tak dawno temu.Koniec [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl