X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nie!  odpowieóiał doktor. Ty jesteś człowiekiem, który dotrzymuje słowa,dobrze wiemy o tym.Wyspa, WygnanieW każdym razie były to niemal ostatnie wieści o trzech piratach.Tylko raz usłysze-liśmy strzał z rusznicy w znacznym oddaleniu i przypuszczaliśmy, że polują.Zwołaliśmynaradę, na której postanowiono, że musimy pozostawić ich na wyspie  ku niezmiernej,muszę powieóieć, radości Bena Gunna i za silnym poparciem ze strony Graya.Zostawili-śmy im znaczny zapas prochu i kul, sporą porcję solonego koziego mięsa, trochę lekarstwi nieco innych niezbędnych rzeczy, narzęói, oóieży, zbyteczny żagiel, kilka sążni sznura,a także na specjalne życzenie doktora niezgorszą porcję tytoniu.Na tym zakończył się nasz pobyt na wyspie.Przedtem jeszcze załadowaliśmy skarby,nabraliśmy dostatek wody i wzięliśmy resztę koziego mięsa, na wypadek jakiejś nieprze-wióianej potrzeby.Na koniec pewnego pięknego poranka podnieśliśmy kotwicę, co byłobodaj jedyną czynnością, którą zdołaliśmy wykonać, i odpłynęliśmy z Zatoki Północnej.Nad nami powiewała ta sama bandera, którą kapitan rozwinął był i za którą walczył w wa-rowni.Jak wkrótce stwieróiliśmy, trzej korsarze śleóili nas lepiej, niż przypuszczaliśmy.Przedostając się bowiem przez cieśninę musieliśmy przybliżyć się do cypla południowe-go, tam zaś ujrzeliśmy wszystkich trzech klęczących na wydmie piaszczystej, z rękamiwzniesionymi błagalnie do góry.Wszystkim nam żal się zrobiło pozostawiać ich w tymopłakanym położeniu, lecz niepodobna się było narażać na powtórny bunt, a zabierać ichz sobą do domu, by znalezli śmierć na szubienicy, byłoby okrucieństwem.Doktor począłwołać w ich stronę, zawiadamiając ich o zapasach, któreśmy im zostawili, i o tym, góiemają je odnalezć.Oni jednakże w dalszym ciągu wołali nas po imieniu i błagali nas nalitość boską, żebyśmy się zmiłowali i nie porzucali ich na śmierć w takim miejscu.Na koniec wióąc, że okręt nie zmienia kierunku i chyżo oddala się od miejsca, góieich wołania mogły być dosłyszalne, jeden z nich  nie wiem, który to mógł być zerwał się na równe nogi z chrapliwym okrzykiem, złożył się muszkietem do ramieniai wystrzelił.Kula bzyknęła nad głową Silvera i przebiła grotżagiel.Natychmiast pochowaliśmy się za burty, a gdy znów wyjrzałem, oni zniknęli już z wy-dmy, a sama wydma rozpływała się przed oczyma i zniknęła w rosnącej odległości.Takskończyło się owo zajście.Jeszcze przed południem, ku mej niewysłowionej uciesze, naj-wyższy wierzchołek Wyspy Skarbów roztopił się w błękitnym kręgu morza.Mieliśmy tak niewiele luói, że każdy z jadących na okręcie musiał przykładać rę-kę do pracy.Jedynie kapitan leżał na materacu na rufie i wydawał rozkazy, mimo bo-wiem znacznej poprawy w zdrowiu potrzebował wciąż jeszcze wypoczynku.Zdążaliśmyr bert ui te en n Wyspa skarbów 103 do najbliższego portu w Ameryce hiszpańskiejx v , gdyż bez świeżych sił marynarskich niemoglibyśmy przedsiębrać podróży do ojczyzny.Zanim jednak tam dotarliśmy, przekornewiatry i kilkakrotne huragany sprawiły, że opadaliśmy zupełnie z sił.Był właśnie zachód słońca, gdy zapuściliśmy kotwicę w czarownej, okolonej lądemzatoce; natychmiast otoczyły nas wiankiem łoóie pełne Murzynów, Indian meksykań-skich i Metysów, sprzedających owoce i warzywa i gotowych nurkować za rzuconymiw morze monetami.Widok tylu wesoło nastrojonych twarzy, zwłaszcza czarnych, smak owoców pod-zwrotnikowych, a nade wszystko światła, które poczynały migotać w mieście, tworzyłyuroczy kontrast z naszym niedawnym pobytem na ponurej i krwawej wyspie.Doktori óieóic wziąwszy mnie ze sobą poszli na ląd, aby tam spęóić czas przed nastaniemnocy.Tu spotkali kapitana angielskiego okrętu wojennego, wdali się z nim w rozmo-wę, poszli w odwieóiny na pokład jego okrętu i krótko mówiąc, przepęóili czas takprzyjemnie, że był już brzask dnia, gdy powróciliśmy na  Hispaniolę.Ben Gunn pozostał sam jeden na pokłaóie, a gdy wróciliśmy na okręt, począł z óiw-nymi wykrętami robić nam wyznanie.Silver uciekł! Gunn uległ był jego namowomi przed kilku goóinami dopomógł mu do ucieczki w łódce indiańskiej, teraz zaś zaklinałsię, że uczynił to jedynie w celu zabezpieczenia naszego życia, które niewątpliwie byłobywystawione na szwank, gdyby  ten człowiek z jedną nogą pozostał na okręcie.Nie byłoto jednak wszystko.Kucharz okrętowy nie czmychnął z próżnymi rękoma.Niepostrze-żenie wdarł się do składu i zabrał stamtąd jeden z worów pienięóy, wartości trzystu lubczterystu gwinei, aby ułatwić sobie dalszą wędrówkę.Sąóę, że wszyscyśmy byli raói, iż tak tanim kosztem uwolniliśmy się od niego.%7łeby już zakończyć to długie opowiadanie, powiem, że najęliśmy kilku nowych ma-rynarzy, odbyliśmy bez przeszkód drogę do domu, a  Hispaniola zawinęła do Bristoluakurat wtedy, gdy pan Blandly zamyślał wyprawić w drogę statek konwojowy.Z tychluói, którzy na niej żeglowali, powracało tylko pięciu:  Diabli i trunek resztę bandywzięli , przyszła pomsta i kara.Bądz co bądz, nie byliśmy jeszcze w tak srogich opałachjak inny jakiś okręt, o którym śpiewali:Jeden ocalał na całą załogę,Choć siedemóiesięciu pięciu wyruszyło w drogę.Skarb, BogactwoKażdy z nas otrzymał sowitą część skarbów i użył ich mądrze lub nierozsądnie zależnie od swego charakteru.Kapitan Smollet już zerwał z morzem.Gray nie tylkozaoszczęóił swoje pieniąóe, lecz opanowany naraz chęcią dobicia się wyższego stanowi-ska, zaczął kształcić się w swym zawoóie; obecnie jest szturmanem i współwłaścicielempięknej ��egaty, ożenił się i został ojcem roóiny.Co się tyczy Bena Gunna, dostał ontysiąc ��anków, które wydał czy roztrwonił w ciągu trzech tygodni lub powieóiawszyściślej óiewiętnastu dni, gdyż dwuóiestego dnia poszedł żebrać.Wówczas dostał posa-dę odzwiernego, właśnie tę, której tak baróo obawiał się na wyspie.%7łyje jeszcze do óiśdnia jako wielki ulubieniec wiejskich chłopców, dworujących sobie nieraz z niego, i jakowyborny śpiewak kościelny w nieóiele i dni świąteczne.O Silverze nie słyszałem już nigdy.Ten straszny marynarz z jedną nogą przestał wresz-cie być zmorą mego życia i przepadł góieś bez śladu Prawdopodobnie spotkał się ze swąstarą Murzynką i może góieś żyje szczęśliwie z nią i Kapitanem Flintem, w każdym raziebaróo mało jest prawdopodobieństwa, żeby miał zaznać szczęścia na innym świecie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl


  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.