X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chciał tego, ale kości raz jeszcze zostały rzucone: tego dnia niemiał szans na chwałę; mógł tylko przetrwać lub skonać w hańbie.Gdyby miało mu sięprzytrafić to drugie, był przynajmniej stosownie ubrany.Zupełnie nagi, zostawił sobie jedynie zniszczone buty, które uciął sześć caliponiżej kolana i natarł popiołem i węglem, by wyglądały na skradzione trupowi.Złotąbransoletkę Nicodemusa, opatrzoną inskrypcją, która była teraz jawną drwiną, zacisnął sobiewokół kostki i zamaskował szmatami, ponieważ nie chciał jej stracić.W drugim bucie ukryłostatni kamień nieśmiertelności.Tors natarł nieczystościami, których w forcie nie brakowało.Choć nie miał lustra, był pewien, że wygląda dokładnie jak muzułmański niewolnik.Le Mas,znacznie bliższy Boga niż kiedykolwiek wcześniej i szczerze rozbawiony, utwierdził go wtym przekonaniu, kiedy się żegnali.Chcąc ułatwić kompanowi zadanie, le Mas kazałzastrzelić, a nie zakłuć nożami tureckich jeńców, tym bowiem sposobem rana postrzałowaprzydawała Tannh�userowi autentyczności w jego grze  miał być jedynym ocalałymniewolnikiem.Tannh�user potrzebował teraz już tylko jednego rekwizytu do swegoprzedstawienia i w końcu go znalazł, gdy przypatrywał się dogasającej walce.Postać wpółpancerzu stoczyła się z wału i zatrzymała u jego podnóża, wzniecając tuman pyłu.Rannyprzewrócił się na brzuch i ściągnął z głowy hełm, jakby się dusił, a potem podparł się rękami iklęcząc, zwymiotował krwią.Pełzł jeszcze przez kilka stóp, z powrotem w stronę bitwy,zanim znowu wsparł się na łokciach.Uniósł prawą rękę do czoła, potem do piersi i do lewegoramienia, a potem upadł na twarz, nie dokończywszy znaku krzyża.Tannh�user odwrócił się, by zejść do niego, ale w tym momencie usłyszałprzenikliwy dzwięki rogu.Obejrzał się.Ku dzikiej radości garstki chrześcijan, Turcywycofywali się.Czynili to wprawdzie tylko po to, żeby przegrupować szyki przed ostatnimnatarciem, lecz mimo to& Le Mas utrzymał wyłom po raz ostatni.Zostało przy nim niewięcej niż dziewięćdziesięciu ludzi.Większość z Hiszpanów i Maltańczyków już nie żyła;rycerzy ocaliły tylko lepsze pancerze.Gdy zbierali się wokół krzeseł de Guarasa i Mirandy,oczekując rychłego końca, Tannh�user zbiegł po schodach i pognał na dziedziniec.Tego ranka obudził się z gorączką i nie czuł się zbyt pewnie na nogach, rana naplecach paliła go żywym ogniem.Dobiegłszy do martwego rycerza, który spoczywał wciąż zpodkurczonymi kolanami, zachwiał się na nogach i musiał przyklęknąć obok, zanim dzwignąłgo z ziemi, ciągnąc za ramiona.Głowa zabitego odchyliła się do tyłu.Był to Agoustin Vigneron.Zabity pchnięciem w gardło.Plan Tannh�usera wydawał się prosty, ale terazokazało się, że jego wykonanie wymaga nie lada wysiłku.Pochwycił trupa za krocze izarzucił sobie na plecy, czując, jak kirys obdziera ze skóry jego opalony kark.Teraz zacisnąłdłonie na udach rycerza, zaparł się mocno jedną nogą i podzwignął się z trudem.W pobliżusłyszał zgiełk bitwy: krzyki i głośny szczęk stali.Wiedział, że lada chwila rzeka wrogówprzerwie ostatni wał i wpłynie na dziedziniec fortu.Chwiejnym krokiem ruszył w stronęstajni.Ciężar zwłok i metalu omal nie złamał mu krzyża.Czuł pulsowanie w skroniach,a nogi miał jak z galarety; oddychał płytko i ze świstem, a w gardle czuł smak żółci.Tylkostrach dodawał mu sił do osiągnięcia celu.Z ulgą porzucił trupa na progu stajni i sam padł nakamienie.Kiedy złapał oddech, uniósł głowę.Zobaczył stertę nagich, splątanych ciał na brudnej słomie.Ledwie tuzin spośródtysięcy.Jednak ci ludzie zginęli nieuzbrojeni; zamordowano ich tylko po to, aby on mógłprzeżyć.Zdławił wyrzut sumienia, jako że sumienie w takich okolicznościach jest zaisteluksusem szaleńca.Odwrócił się, wyjrzał przez otwarte drzwi i ujrzał ostatnie chwile bitwy.Wysokie, białe czepce janczarów kłębiły się wokół ostatnich mężów zakutych w stal.Wostatnim porywie morderczej ekstazy napastnicy obalili krzesła rannych rycerzy i fortZwiętego Elma upadł.Broglia.De Guaras.Miranda.De Quercy.Aiguabella.Ludzie, z którymi walczył ipił brandy.Którzy poświęcili się dziełu wojny i zostali przez jej falę zmyci w toń wieczności.Le Masa dosłownie rozdarto na strzępy, a jego kończyny uniesiono w górę w geście triumfu.Chwilę pózniej jego głowa zakołysała się na czubku włóczni.Tannh�user nie musiał już na to patrzeć.Spojrzał na własną pierś.I on byłskąpany we krwi.Czuł ją także na plecach.Popatrzył na leżącego na brzuchu Vignerona,wyciągnął jego miecz i rzucił opodal.Sięgnął po sztylet wiszący u jego pasa i czubkiemostrza wydłubał ze swej rany na biodrze ziołowy opatrunek, jej brzegi otworzył zaś na tyle, byzaczęła krwawić.Potem wbił sztylet w gardło Vignerona i ułożył się na jego ciele w pozycjisugerującej zażartą walkę.Zamknął oczy i zacisnął dłoń na rękojeści sztyletu, z wolna tracąc przytomność.Po chwili naszły go wizje.Zobaczył Amparo i chłopca, Carlę, Borsa i Buraqa, a potem iSabata Svi.Zmysły chciały już go opuścić, ale zatrzymał je siłą woli.Uchylił powieki izobaczył opaloną twarz Agoustina Vignerona, włosy w jego nozdrzach, czyraki na brodzie imartwe, matowe oczy.Czuł woń długich tygodni bez wygód i moczu uwolnionego przezśmierć, a tak zagęszczonego przez odwodnienie, że niemal czarnego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl


  • Drogi uĚźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.