X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.-Pewnej niedzieli dostał tę właśnie książkę,  Tomka Sawyera.Ojciec ją kupił, jak był ulekarza w Angelholm.Hans tak się tą książką zachwycał, że czytał ją w łóżku w nocy, pókiojciec nie przyszedł i nie zgasił mu światła.A mieliśmy zapowiedziane, że jeżeli nie będziepadało, pojedziemy w niedzielę rano do kościoła.Hans obudził się o świcie i zaczął czytać.Trochę chmur było, ale deszcz nie padał.Wtedy Hans wpadł na pomysł, żebyśmy my trzejmłodsi poszli, napełnili w stawie pożarową sikawkę i polewali wodą okno z tej strony, gdzieojciec spał, żeby myślał, że pada.I zrobiliśmy to.Ja trzymałem węża, Eryk pompował, aTorsten donosił wodę wiadrami i dolewał.A Hans leżał i czytał przez ten czas, ile sił.Dosyćdługo to trwało, nim zostaliśmy przyłapani.Babka roześmiała się.- Tak - powiedziała - ojciec leżał sobie i słuchał szumu deszczu, w końcu jednakprzyszedł do mnie do kuchni i mówi:  Wyobraz sobie, że pada tylko po jednej stronie domu,a po drugiej nic. Pada? - mówię.- Właśnie zanosiłam żarcie bydłu i wcale nie padało.Wtedy on się roześmiał i mówi:  Chodz, to ci pokażę tych deszczorobów.Pociągnął mnie dookna i zobaczyliśmy, co te smyki robią.W samych koszulach wszyscy trzej.Zapomnielitylko, że w pokoju, gdzie ojciec spał, było okno i z drugiej strony.I wyobrazcie sobie, żeHans wziął tę książkę do kościoła, schował pod śpiewnik i próbował czytać ukradkiem.Wtedy ojciec zabrał mu książkę i dostał ją dopiero po tygodniu, żadne prośby nie pomogły.Bo ojciec był surowy i trzymał swoich drabów w rygorze.Więc to była ta książka o grocie,powiadasz, Folke? - dodała zwracając się do syna.- Zupełnie zapomniałam.- A ja nie - odpowiedział Folke.- Bo Hans opowiedział nam wszystko, co wyczytał wksiążce, za to, że robiliśmy deszcz.A jak tylko nauczyłem się czytać, sam ją przeczytałem.Czytałem ją zresztą potem wiele razy.- Powiedz, co tam jest o grocie - prosił Pelle.Folke nie miał na to czasu, bo krowa się cieliła, musiał więc iść do obory.Alewieczorem, gdy się już położyli, Kaja opowiedziała mu, że w książce jest mowa o wieluzabawnych i okropnych rzeczach, ale najbardziej interesująca jest opowieść o tym, jak89 chłopiec imieniem Tom i dziewczynka nazywająca się Becky zabłądzili w grocie i o mało nieumarli z głodu, i zostali znalezieni dopiero po trzech dniach.Więc Kaja i Pelle postanowili zabrać z sobą zapas jedzenia i latarkę kieszonkową, jakbędą szli do groty Ignaberga.Bo nigdy nie wiadomo, co się może przydać.Niedziela okazała się pogodna.Włożyli do małej walizeczki podróżnej Kai butelkęwody z sokiem i masę suchych ciasteczek.Gdy już odjeżdżali, Lubbe wpakował się dosamochodu, co mu się często zdarzało, bo bardzo lubił jezdzić samochodem.Kaja się za nimwstawiła i pozwolono mu też pojechać.Dela uszyła Kai czerwony żakiecik.Na tę wyprawę do Ignaberga Kaja pierwszy raz gona siebie włożyła.Folke, zobaczywszy ją, oczy w słup postawił z zachwytu.- Ty za elegancka jesteś jak na nasze skromne towarzystwo - powiedział.- Tylkokwiatka w klapie ci brakuje.Urwał gałązkę z pomidorowych krzaczków babci i podał Kai.Na gałązce wisiały dwamałe pomidorki.Ale Kaja je zjadła.A żeby podrażnić Folkego, skoczyła do domu, przybiegłaze swoją starą szmacianą różą i przypięła ją do żakiecika.I tak pojechała, choć Folke stroiłminy.- Gdy wrócę, napiszę do Gertrudy i wszystko jej opowiem o grocie - powiedziała.-Będzie bardzo zadowolona, gdy wspomnę, że różę miałam przypiętą przez cały czas.- Wyglądasz po prostu okropnie -- stwierdził Folke.- Nie widzisz, że kolor róży kłócisię z kolorem żakiecika?- Uważam, że bardzo pasuje - odpowiedziała Kaja przekornie i nastroszyła różę, bo byłamocno przyklapnięta.Pastor roześmiał się.- Zostaw różę - powiedział - jest bardzo miła.Kaja spojrzała na księdza i uznała, że i on jest miły.- Jaka szkoda, że wuj Hakan jest już żonaty i że nie jest lekarzem w dżungli -powiedziała.- Bo jako nieżonaty lekarz mógłby wuj się ze mną ożenić.- Ale dlaczego akurat lekarzem w dżungli? - spytał pastor.- Bo czytałam w gazecie o jednym takim lekarzu.Nadzwyczajny.Leczył chorychtubylców, ratował ich dzieci od śmierci na krup, wyciągał ciernie z łapy jaguara.Wszyscyuwielbiali jego i jego żonę, Myrę.Ona była bardzo ładna.Miała czarne włosy,fiołkowobłękitne oczy i zgrabną figurę.Pomagała mu przy wszystkich operacjach.Tubylcykochali ją i nazywali Biały Anioł.90 - Słyszycie! - powiedział Folke.- Teraz rozumiem.Lekarz w dżungli to rzecz uboczna.Kaja chce być aniołem.Ho! ho!- Prędko dojedziemy do tej groty? - spytał Pelle.- O jeszcze długo - odpowiedział Folke.- Ale za to tam, widzisz, jest Dragesholm,pamiętasz, tam gdzie Petter Podjezdek był koniuchem.I Folke skręcił w lewo, tak że mogli zobaczyć piękny dwór z małym mostkiem istawami okalającymi dom jak fosa.Próbowali odgadnąć, do którego z tych stawów łoś zepchnął zazdrosnych parobków.Ale nie udało im się dostrzec nic, co by przypominało chińskie drzewka cytrynowe.- Pewnie nie przetrzymały tego obłamywania gałęzi - powiedział Folke.- Uschły.Jechali wzdłuż Kl�vab�cken, przez V�stra S�narsl�v ku Klippan.Zaczęło padać.Wchlapaninie i błocku przejechali Perstorp i Tyringe i dotarli do Hassleholm.A od Hassleholmjuż było niedaleko.Przy starym kościele w Ignaberga czekał przyjaciel wuja Hakana, w deszczowympłaszczu, pod parasolem.Wuj Hakan wysiadł z aparatem fotograficznym i teczką.Niedalekostamtąd leżała grota Tykarp.Folke podjechał tam i zostawił samochód na parkingu.- Psów nie wpuszczają ani do kościoła, ani do groty - powiedział do Lubbego - więczostaniesz tutaj.Pilnuj samochodu i możesz się rozłożyć na tylnym siedzeniu, jak nikt niewidzi.No niech ci będzie na zdrowie.Przed zejściem do groty grupka ludzi pod parasolami czekała na swoją kolejkę, żebymóc zobaczyć osobliwości natury.- Wiecie co - powiedział Folke - ja w tej grocie byłem już dwa razy i choć uważam, żeto wspaniale, iż tu w Szwecji mamy groty wcale nie gorsze od tych, po jakich Tomek Sawyerchodził tam w Ameryce, to jednak wolałbym iść z wujem Hakanem.Macie tu pieniądze nawstęp.Dołączcie się do tych, co zejdą następnym razem.Jak będzie padać, kiedy wyjdziecie,to wsiadajcie od razu do samochodu.A jak nie, to przyjdzcie do kościoła.I poszedł sobie.Wciąż jeszcze troszkę padało.Dzieci schowały się pod wielki parasoljakiegoś uprzejmego pana, któremu żal się zrobiło nowego żakiecika Kai.Wejście do groty nie było niczym osobliwym.Zwykłe drzwi jak do piwnicy, z desek,zamykane na kłódkę.Ale za drzwiami widniały schody prowadzące stromo w dół.A to jużbyło okropnie podniecające.- Wracają - powiedział ktoś.91 I z ciemności w głębi wynurzyło się około dziesięciu, dwunastu turystów prowadzonychprzez panią z latarnią.Wylezli na światło i deszcz i teraz czekający zaczęli z kolei schodzićpod ziemię.Kaja mocno ściskała Pellego za rękę.W drugiej ręce trzymała walizeczkę z ciastkami ibutelką.Dzieci weszły na samym końcu.Na czele pochodu szła pani z latarnią.Byławłaścicielką gospodarstwa, na którego polach leżała grota.Podczas gdy schodzili w dół iwędrowali przez długie, kręte korytarze groty i przez wielkie wsparte na filarach pieczary,pani opowiadała, co wiadomo o historii powstania groty.Nie było to wydrążenie zrobione przez naturę, tylko dawny kamieniołom [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl


  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.