[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie chciała nosić ichubrań.Eric zasnął, jego ręka zwiotczała w jej dłoni.Zaskoczyło ją, \e takszybko mu się to udało.Zaczął chrapać, co brzmiało dziwnie podobnie dobulgotliwego charkotania Pabla  przera\ająco podobnie.Stacy mało gonie obudziła, \eby przekręcił się na bok i ucichł, nagle jednak samprzestał.To równie\ ją przestraszyło, więc nachyliła się i przysunęła uchodo jego twarzy, \eby sprawdzić, czy on oddycha.Oczywiście oddychał.W takiej pozycji, z głową tu\ nad podłogą namiotu, łatwiej się byłojeszcze trochę pochylić ni\ z powrotem wyprostować.Poło\yła się obokmego, przytuliła.Deszcz ustawał  teraz ju\ tylko siąpił  i w namiociezrobiło się tak spokojnie.Stacy przymknęła oczy.Nie zamierzała spać jak\eby rnogła? Nawet jeszcze nie zapadła noc.Zaraz przyjdzie Amy iusiądą razem, \eby porozmawiać zni\onymi głosami, mo\e szeptem, \ebynie zbudzić Erica.To prawda, była zmęczona, ale przecie\ dała słowo isama wiedziała, \e winorośl czai się wokół nich i tylko czeka, a\ osłabiączujność.Nie, nie zamierzała spać.Chciała tylko na chwilę zamknąćoczy, \eby295 posłuchać tego łagodnego bębnienia w nylonowy dach nad głowami,pomarzyć trochę, wyobrazić sobie, \e jest gdzie indziej.Kiedy znowu otwarła oczy, w namiocie było ciemno choć oko wykol.Ktoś pochylał się nad nią, szarpał ją za ramię. Obudz się, Stacy  powtarzał ten ktoś. To twoja wachta.Rozpoznała głos Jeffa.Nie poruszyła się, dalej le\ała na plecach ispoglądała na niego poprzez mrok.Wspomnienia powracały, ale zbytpowoli, \eby odnalezć w nich sens Deszcz.Amy krzyczy na nią: Dziwka".Jeff i Amy się kłócą.Eric prosi ją, \eby nad nim czuwała.Czuła się skacowana, ale wcią\ pijana  bolesna kombinacja.Głowa nietylko ją bolała, wydawała się dziwnie płynna, jakby Stacy mogła sięwylać z siebie, gdyby wykonała zbyt gwałtowny ruch w jedną czy drugąstronę.Nie potrafiła tego dokładnie określić, wiedziała tylko, \e nie chcesię ruszać, \e to zbyt ryzykowne.Pęcherz miała przepełniony, ale nawetto nie wystarczyło.\eby ją zmusić do wstania. Nie  powiedziała.Nie widziała Jeffa, ale wyczuła jego zdumienie, cień nad niązesztywniał. Nie?  powtórzył. Nie mogę. Czemu? Po prostu nie mogę. Ale to twoja kolej. Nie mogę, Jeff.Podniósł głos, rozgniewany. Dość tego, Stacy.Wstawaj.Szturchnął ją i mało nie wrzasnęła.Całe ciało ją bolało.Zaczęłajęczeć: Nie mogę, nie mogę, nie mogę. Ja pójdę  odezwał się Mathias po drugiej stronic namiotu.296 Wyczuła, \e Jeff odwraca się w tamtą stronę. To jej kolej. Nie szkodzi.Nie śpię.Usłyszała, jak Mathias wstaje, szeleści czymś, po omacku przesuwa siędo klapy namiotu.Zatrzymał się przy wyjściu, zawahał. Gdzie jest Amy?  spytał. Na dworze  odparł Jeff. Odsypia. Czy powinienem. Zostaw ją.Stacy usłyszała, jak Mathias otwiera zamek błyskawiczny.Do namiotuwpadło odrobinkę światła.Przez chwilę widziała wszystkich trzech: Ericle\ący bez ruchu na plecach, Jeff stojący nad nią, Mathias wychodzący napolanę.Dziękuję, pomyślała, ale nie zdołała wymówić tych słów.Klapaopadła i znów pogrą\yli się w ciemnościach.Niemal bezwiednie znowu zamknęła oczy.Jeff poło\ył się po lewejstronie, mamrocząc pod nosem z wyrazną pretensją  do niej, zakładałaStacy.Nie przejmowała się tym.Skoro ju\ się wściekał na Amy, czemunie miał się wściekać równie\ na nią? Pózniej we dwie uśmieją się z tego,Stacy będzie go przedrzezniała, naśladując jego mamrotanie, gderanie iwzdychanie.Powinnam sprawdzić, co z Erikiem, pomyślała.Próbowała sobie przypomnieć, co się stało, zanim zasnęła [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •  

     

    epub)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mysiunia.pev.pl
  •