X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jamie był taki, jaki powinien być syn oficera.Jego okrągłą twarzyczkę okalały ciemne loczki.Miał duże, błękitne oczy.Zwieżo po drzemce byłw świetnym humorze, śmiał się i gaworzył.Wrazz panną Thackery zachwycałyśmy się nim kuradości matki.Zgodziłyśmy się, że ma jej oczy,i uwierzyłyśmy na słowo, że włosy i uszy ma potatusiu.- To jego urodziny - wyjaśniła pani Clarke.- Dzi�siaj kończy już dziewięć miesięcy.Uszyłam mu tęsukienkę, którą ma na sobie.Wydało nam się nieco dziwne, żeby dziewięćmiesięcy uznawać za urodziny, ale zapewne dzieckoodgrywało tak olbrzymią rolę w jej życiu, że miałopewnie dwanaście urodzin w roku.Sukienka byłabardzo ładnie uszyta, z kaczuszkami wyhaftowany�mi na karczku.Kiedy podziwiałam sukienkę, wrócił pan Algeri natychmiast przystąpił do naszego meblowegointeresu.Tłumek się rozrzedził, a profesor Vivaldiposzedł podziwiać Jamie'ego.- Czy moje biurko Hepplewhite jeszcze jest? - spy�tał pan Alger.- Owszem, jest.I proszę sobie dobrać odpowiedniekrzesło.Mamy dzisiaj specjalną cenę na krzesła.70 Milliard doliczył się dwudziestu czterech zbędnychkrzeseł.- Dobijemy targu.Jeżeli pani dorzuci jeszczelampę, to wezmę dwa.- To przybijemy.Chodzmy do holu.Jest tamkomplet krzeseł z orzecha.Niektóre mają nawetcztery nogi.Będą pięknie pasowały do biurka, alenie biorę odpowiedzialności za to, czy utrzymająpański ciężar.Gdy badaliśmy krzesła i sprawdzaliśmy wytrzy�małość nóg, drzwi się otworzyły i wpadł małyczłowieczek z kręconymi brązowymi włosami.Byłmniej niż przeciętnego wzrostu, ale jeszcze niekarzełek.Oceniłam, że był ode mnie niższy o pięćcentymetrów, a ja liczę sobie metr sześćdziesiąt.Z nabrzmiałej bladej twarzy z jednodniowym zaros�tem wyzierały głęboko osadzone brązowe oczy.Jego ubranie było nie tylko zle uszyte, ale równieżnie można go było nazwać czystym.Marynarkamiała duże, mosiężne guzy, watowane ramionai wciętą talię, nieodpowiednią do jego sylwetki.Nakrawacie widniały podejrzane plamki w kolorzezastygłej krwi.Przerażony wyraz twarzy sprawiał,że wyglądał na ofiarę prześladowań.Rozglądał siępo zebranych, jakby oczekiwał, że zaraz ktoś możewyjąć pistolet.- Dobry Boże, a to kto? - wykrzyknęłam.- Nie poznała pani jeszcze pana Sharkeya? - spytałpan Alger, uśmiechając się na widok mego przestra�chu, - Proszę się zaznajomić ze swoim lokatorem.Pan Sharkey podążył w naszą stronę.71 - Co tu się dzieje, Alger? - dopytywał się.- Czyprzyszli komornicy?Alger przedstawił nas sobie i wyjaśnił sytuację.- To znaczy, że możemy wziąć, co chcemy, zadarmo? - upewniał się, a z jego zachłannego wzrokuprzebijało niedowierzanie.- Pozwalam lokatorom na użytkowanie sprzętówz białą etykietką - wyjaśniłam.Ruszył natychmiast sprawdzić, co może dostać.- Niech pani nie zapomni przyszpilić go w sprawiekomornego - przypomniał Alger, po czym poszedłpodziwiać Jamie'ego.Poszłam za Sharkeyem i znalazłam go w salonie.Jednak nie wybierał mebli, tylko stał przy stoliku zezbieraniną drobiazgów, których chciałam się pozbyć.Były wśród nich tanie, odrapane figurki, wyszczer�bione ozdobne salaterki i imitacja mosiężnych lich�tarzy, zegar bez wskazówek i inne bezużyteczne jużprzedmioty.- Mogę to wziąć? - spytał.- Oczywiście, panie Sharkey, jeżeli ma pan miejscena to wszystko.Jeżeli idzie o komorne.Schwycił mnie za rękaw i pociągnął w najciem�niejszy kąt pokoju.- Właśnie o tym chciałem z panią porozmawiać.Mógłbym wpłacić połowę jako zaliczkę.Ostatniointeres słabo idzie.Mam kłopoty z odebraniempieniędzy od niektórych klientów.Wie pani, jak tojest.Sama jest pani kobietą interesu i to bardzoprzystojną, niech mi będzie wolno powiedzieć.- Uśmiechnął się tak, że przypominał krokodyla.72 - Tak, oczywiście - odpowiedziałam, spoglądającna niego lodowato.- Ha, ha.Jestem solidny, jeśli chodzi o pienią�dze.Niech pani kogoś spyta.Algerowi zawszeoddaję.- A w jakiej branży pan działa, panie Sharkey?- Handluję hurtowo nietypowymi towarami.- Och - zdumiałam się.- Może wyjaśnię.- Sądził chyba, że łatwiejwyjaśni wpijając się krótkimi paluchami w mójrękaw.- Kupuję różne zapasy ze sklepów, którezbankrutowały, i sprzedaję innym [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl


  • Drogi uĹźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.