X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Jako przyjaciółka jego matki i wieloletnia sąsiadka lady Pamelazwykła mówić Hawkowi prawdę w oczy.Wyszczerzył zęby w wymuszonym uśmiechu. Kiedy będę potrzebował twojej światłej rady, to cię o nią poproszę.Lady Pamela zaśmiała się cicho. Drwij sobie, ile tylko pragniesz, a i tak będę ci doradzać, czy tegochcesz, czy nie.Zrezygnowany potrząsnął głową, bo wiedział, że nie ma sensu spieraćsię z Pamelą, która po śmierci jego matki po części wzięła na siebie tę rolę.Zresztą może i miała trochę racji, gdy twierdziła, że jest zafascynowanyJane i pożera ją głodnym wzrokiem? Ale nie, chyba jednak nie.Był oczywiście niezadowolony, że wpadła Whitneyowi w oko, irytowałygo też umizgi syna Pameli, ale to jeszcze nie powód, aby mu imputować, żeżywi do Jane coś jakieś inne uczucia niż takie, jakie przystają opiekunowiwobec swojej wychowanicy.Przecież chodzi mu tylko o jej dobro, towszystko.Jest jeszcze taka młoda i niewinna, i nie ma pojęcia, jakniebezpieczni mogą być mężczyzni pokroju Whitneya.Po namyśle uznał, że ma obowiązek jej to uzmysłowić, dlatego gdytylko wstali od stołu, przywołał ją do siebie, podczas gdy reszta gościskierowała się do małej sali balowej, gdzie lada moment miały się zacząćtańce.Na nieszczęście dla Jane godzina przyglądania się, jak Jeremy Croft ihrabia Whitney chłoną każde jej słowo, nie zdołała osłabić gniewu Hawka.Rzecz oczywista, że bardzo go wzmogła!123RLT  Wolałbym, żebyś przez resztę wieczoru powstrzymała się odflirtowania z każdym obecnym na tej sali mężczyzną poniżej sześćdziesiątki! zwrócił się do niej szorstko z błyskiem wściekłości w oczach.Jane pobladła gwałtownie.No nie, to już gruba przesada!  pomyślała zezłością.W żadnym razie nie spodziewała się takiego ataku z jego strony.Właśnie gratulowała sobie w duchu, że mimo braku obycia potrafiła sięznalezć w tak eleganckim towarzystwie, a tu proszę! Rozezlony książęoskarżał ją o coś wręcz przeciwnego.Bez mrugnięcia wytrzymała jego spojrzenie. Och, nie miałam jeszcze okazji poflirtować z księciem. To lepiej nie próbuj! Dobrze ci radzę  rzucił ostrzegawczym tonem.Zielone oczy błysnęły wyzywająco. Czyżby książę mi groził? Naprawdę nie rozumiesz? Nie grożę, tylko próbuję ci pomóc! Obrażając mnie? Nie, doradzając. Wobec tego pomyliłam się, Wasza Wysokość, bo pańskie poradyodebrałam jako afront  powiedziała drżącym głosem, lecz w jej oczachpołyskiwała nieposkromiona hardość.Hawk zmełł w ustach przekleństwo.Jak nic, kiedyś zwariuje przez tęupartą jak sam Lucyfer kobietę i tak to wszystko się skończy! Ty. Przepraszam, że przerywam ci miłe t�te � t�te z wychowanką,Stourbridge, ale chciałem cię prosić o pozwolenie, abym mógł poprosić pannęSmith do tańca  rozległ się tuż obok głos Whitneya.124RLT Hawk spojrzał na niego morderczym wzrokiem, i już miał gopoinformować, że odmawia swojej zgody na cokolwiek z Jane, nie tylko nataniec, lecz nie zdążył powiedzieć ni słowa. Nie potrzebuję pozwolenia księcia, hrabio  uprzedziła go Jane, biorącWhitneya pod rękę.Ruszyli na parkiet, a Hawk mógł tylko stać i przyglądać się z bezsilnązłością, jak hrabia Whitney ujmuje jej dłoń i zaczynają wirować w tańcu.Cogorsza, ten przykry obraz wciąż powracał do niego, odbity od licznych lusterzdobiących ściany sali balowej. Tak się cieszę, że Jane dobrze się bawi!  Arabella nagle pojawiła się uboku brata.Hawk odwrócił się ze złością do siostry, która jako pani domu samapowinna była tańczyć. Dobrze? Whitney nie jest dla niej odpowiednim towarzystwem.Arabella popatrzyła na niego przeciągle, a potem uśmiechnęła sięznacząco. A więc lady Pamela się nie myli, gdy twierdzi uparcie, że coś zabardzo się interesujesz swoją młodą wychowanicą  powiedziała półgłosem. Ja. Muszę przyznać, że byłam zaskoczona, kiedy lady Pamela tak jąnazwała  ciągnęła dalej Arabella. Nic o tym nie wiedziałam.Od kiedy toJane została twoją wychowanicą, Hawk?  Kpiąco uniosła brwi. Nie rób ze mnie głupka!  zbył ją szorstko. Wcale nie muszę, drogi braciszku. Pokręciła głową. Zrobiłem to wyłącznie dla dobra Jane.Jak by to wyglądało w oczachnaszych przyjaciół i sąsiadów, i w ogóle całego towarzystwa, gdyby wyszło125RLT na jaw, że młoda niezamężna dama, która nie jest dla nas choćby bardzodaleką krewną, mieszka w Mulberry Hall pod opieką księcia Stourbridge'a? Trzeba się było nad tym zastanowić, zanim ją tu przywiozłeś. Gdyby to ode mnie zależało, nigdy bym jej tu nie przywiózł. Urwał,bo zorientował się, że po raz drugi tego wieczoru popełnił gafę.A coś takiegonigdy mu się nie zdarzało, aż wreszcie Jane wkroczyła w jego życie i zdarzaćsię zaczęło. Gdyby od ciebie zależało, Hawk?  powtórzyła zaintrygowanaArabella. Tak naprawdę nigdy mi nie powiedziałeś, jak poznałeś Jane i poco ją tu przywiozłeś.Może. To nie jest dobry czas na takie rozmowy, Arabello. A kiedy będzie dobry czas? Nigdy!  rzucił gniewnie. Nie wierzę. Arabella wzruszyła ramionami. Musisz jednakprzyznać, że usidlenie hrabiego Whitneya znacznie by podniosło akcjetowarzyskie Jane. Pozwolę sobie mieć inne zdanie!Arabella spojrzała na tańczące pary. Dobrze wyglądają razem, nie uważasz?Hawk spojrzał na Jane, która sunęła po parkiecie w objęciach hrabiegoWhitneya.Jego siostra miała rację  tworzyli piękną parę.Oboje prawierównego wzrostu  on jasny blondyn, ona ognistoruda  poruszali się lekko i zgracją.Dyskutowali też o czymś z ożywieniem, ilekroć na to pozwalały figurytańca.Ciekawe, jakież to wspólne tematy do rozmów może mieć dwoje takkompletnie różnych ludzi, pomyślał z ponuro.126RLT Rozdział dziesiątyJane z zachwytem chłonęła atmosferę sali balowej, którą Arabella zwałamałą.Oświetlone tuzinami świec tańczące pary odbijały się w lustrach zdobią-cych ściany, a przez otwarte balkonowe drzwi napływała z ogrodu ciepłabryza. Od dawna jest pani.wychowanką Stourbridge'a, panno Smith?Marszcząc brwi, spojrzała na Whitneya. Czemu pan pyta, hrabio? Może dlatego, że Arabella mówi o pani jako o swojej damie dotowarzystwa, a książę jako o swojej wychowanicy  odparł z drwiącymbłyskiem w oku. Ciekawe, które z nich mija się z prawdą?Na takie dictum Jane zgubiła krok w tańcu, co jednak hrabia bez truduzamaskował. Może żadne z nich  odparła, kiedy już odzyskała równowagę. Niema powodu, dla którego nie mogłabym być zarówno wychowanką księcia, jaki towarzyszką Arabelli. Owszem, nie ma, jednak żadne z tych określeń nie mówi mi, kim panijest w istocie. Spoważniał gwałtownie, mierząc Jane przenikliwymwzrokiem, takim samym jak podczas kolacji.Wytrzymała to spojrzenie, po czym oznajmiła ze smutnym uśmiechem: Jestem nikim, hrabio.Absolutnie nikim. Zarówno książę, jak panna Arabella tylko w jednym są zgodni, amianowicie w tym, że nazywa się pani Jane Smith.Jane Smith? Dziwne,doprawdy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl