X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Powiedz mi, że mnie kochasz, błagała w myśli, choć wiedziała, że nie byłaby toprawda.Powiedz mi, że mnie kochasz.- Powiedz cokolwiek - odpowiedziała, czując, jak ręce Richarda przesuwają się w górę, w okolicęjej piersi.- Jesteś taka piękna.Jesteś taka piękna - wyszeptał.Tonjego głosu wywołał kolejną falę gorąca i kolejny dreszcz.Nawet to połowiczne spełnienie,marzeń było całkiem słodkie.Susan uśmiechnęła się leciutko, odsunęła twarz i otworzyła oczy.Patrzył na nią, ale nie patrzył jej w oczy.Wzrok skupił na piersiach, które, otaczał dłońmi, ustamiał rozchylone, powieki półprzymknięte.Poczuła, że od., dycha z trudem, tak jak ona.Richardnakrył czubki jej piersi kciukami.Zrobił to tak lekko i delikatnie, że niemal niewyczuwalnie.Ogarnęło ją pragnienie, aby do niego przylgnąć, aby poczuć wyrazniej dotyk jego palców, które,pieściły jejsutki leciutkimi okrążeniami.Wszystko to trwało tylko moment, ale sprawiło, że już nie potrafiła goodtrącić.Obejmując ją ddikatnieprawą ręką, Richard ułożył ją na dywanie i sam wyciągnął się obok niej.Kciukjego lewej dłoni nie przestawał krążyć wokół jej sutka, gdy pochylił się nad jej piersią i zacząłssać jej czubek przez cienką suknię.W głowie Susan eksplodowały różnokolorowe fajerwerki, wszystko co docierało do niej w tymmomencie to tysiące kolorów.Och, kochaj mnie, kochaj mnie chociaż trochę, powtarzała bezgłośnie,pragnąc, aby jej słowa jakoś do niego dotarły.Kochaj mnie, Richard, kochaj mnie!- Kocham - odpowiedział, unosząc głowę.- Co? - Susan nie mogła uwierzyć własnymuszom.- Powiedziałaś "kochaj mnie" - odpowiedział swoim niskim, aksamitnie łagodnym głosem.- Ale.- Nie powiedziałam tego na głos, dokończyła w myśli, chociaż wcale nie była już tego takapewna.- Ale co?.Musiałam powiedzieć na głos, pomyślała.Musiałam.- Już nic.Pocałuj mnie., Pocałował ją równie łagodnie jak poprzednio.Kochaj mnie, powtarzała Susan, czując, jak dłońRicharda przesuwa się wzdłuż jej biodra i jak unosi delikatnie jej sukienkę.Zadrżała, kiedy poczułajego palce na udzie.- O Boże.�-: Richard oderwał usta od ust dziewczyny.- Och, Susan.- Och, Susan; co?' - wyszeptała, unosząc rękę do jego włosów.- Och, Susan, ja.Pomimo oszałamiająco głośnego bicia serca, Jej a może serca Richarda, Susan usłyszała odgłos ot-wierania zewnętrznych drżwi do kuchni.- Hej, Susie - rozległ się głos jej ojca.- Nie śpisz jeszcze?Oboje jednocześnie poderwali się na nogi.Richard strzepnął jej zadartą spódnicę, podczas gdy onastarła szminkę z jego ust.- Nie, tutaj jestem.Richard przygładził włosy.- Tutaj, Susie?Loren Cade stanął w drzwiach do salonu.Kiedy zapalił światło, Susan na moment zmrużyłą oczy.- Dobry wieczór, Loren - odezwał się Richard najzupełniej naturalnym głosem.- Dobry wieczór - odpowiedział Loren nieco wolniej niż zwykle.Starając się nie mrużyć oczu, Susan spojrzała ojcuw twarz.- Pijemy kawę.Napijesz się z nami? Loren przyjrzał jej się uważnie.- Ale przecież kubki są w kuchni?- Ach, tak.- Susan machnęła ręką.- A ja głupiaszukam ich pod choinką.- N o tak, zwłaszcza bez światła trudno byłoby ci je znalezć.Nie przeszkadzajcie sobie, sam sięuporam z kawą.Stukając obcasami, wyszedł do kuchni.Susan ukryła twarz na piersi Richarda.- Nie uwierzył mi - szepnęła.- Jasne.- Boże, jakie to idiotyczne.Przepraszam cię, Ri-chard.- Nie ma za co, Susano Jesteśmy przecież dorośli.- Uniósł palcem jej brodę.- %7łałuję tylko, że niezabrałem cię do siebie, do pokoju.Bardzo tego żałuję.- Uważaj - ostrzegła go łagodnie.- Uważaj, botwoje życzenia mogą się jeszcze spełnić. ROZDZIAA9Tego właśnie najbardziej się obawiał, że bez wątpienia zrobi wszystko, co będzie w jego mocy, abylepiej wykorzystać następną szansę.Być może najpierw postara się zaciągnąć ją na wyścigi, ale byłświadom, że sama wygrana mu nie wystarczy.Czuł się jak ostatnia świnia.Nie wolno mu było ciągnąć Susan do łóżka, nie kochając jej.A co dotego, że jej nie kocha, nie miał żadnych wątpliwgści.Ona wiedziała o tY!ll równie do brze, co zresztą w niczym nie zmieniało faktu, że musiałapowstrzymywać SIę całym wysiłkiem "woli, aby nie przemknąć korytarzem do gościnnego pokoju,prosto w ramiona Richarda.Pragnęła go bardziej niż kogokolwiek w życiu, wiedziała jednak z doświadczenia, że czasem niepowinno się ulegać zbyt mocnym uczuciom.Zdawała sobie sprawę z faktu, że gdyby to zrobiła, to nicnie sprawiłoby jej większego bólu niż jego powtórne zniknięcie.A była pewna, że zniknienatychmiast po tym, jak tylko skończy się uroczystość' ślubna Meredith i Luke'a.%7ładne z nich nie odpoczęło tej nocy.Richard dopalał paczkę papierosów, doprowadzając się donieznośnego bólu głowy.Susan krążyła niespokojnie po pokoju.Oboje zapadli w sen niemalrównocześnie, w porze gdy niebo zaczynało szarzeć, oboje spali niespokojnie, dręczeni szalonymi,erotycznymi snami, oboje zbudzili się zmęczeni i niewyspani parę minut po dziewiątej.Nie zdarzyło się dotąd, żeby doktor Susan Cade spózniła się do stajni.Kiedy zobaczyła, która jestgodzina, z wysiłkiem usiadła na łóżku, sięgnęła po telefon i wykręciła numer do Roundhouse.Naszczęście Luke, kiedy już się wyzłościł, złagodniał i powiedział, żeby się nie śpieszyła.Zdecydowała się go posłuchać, napełniła wannę wodą i zanurzyła się w niej po szyję.Zastanowiłasię nad całą sytuacją i doszła do wniosku, że szaleństwem jest kochać mężczyznę, który porzuci ją,gdy tylko osiągnie to, czego pragnie.Ubierając się przysięgała sobie, że będzie silna i twarda jakskała.Richard w tym czasie stał pod gorącym prysznicem i przeklinał.Wciągając spodnie, przyrzekłsobie, że bezwzględnie skończy z papierosami, ale zanim zawiązał sznurowadła, rzucił okiem napopielniczkę, aby sprawdzić, czy przypadkiem nie znajdzie się w niej jakiś niedopałek, z któregodałoby się wyciągnąć jeszcze choć odrobinę dymu.Kiedy usłyszeli krzyk, oboje wyskoczyli równocześnie ze swoich sypialni.Spojrzeli na siebie.Podkrążone oczy Susan sprawiły, że Richard zapragnął objąć dziewczynę i łagodnie ukołysać dosnu.Susan chciała go po prostu pocałować.- Kto to krzyczał? - spytał.- Pewnie Consuella - odpowiedziała.- Zwyklepodnosi krzyk, kiedy' tata wchodzi do domu w zabłoconych butach.%7ładne z nich nie miało pojęcia, które zrobiło pierwszy ruch.Nim przebrzmiały słowa, stali spleceniramionami i Richard obsypywał Susan namiętnymi pocałunkami [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl


  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.