X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Badała pani dziś wieczorem mężczyznę, którego potrąciłaprzyczepa, pamięta pani?  zapytał głos. Tak, doskonale pamiętam  odparła Lauren. Jest panz policji? Nie, jestem jego najlepszym przyjacielem.Pani pacjentzasłabł po powrocie do domu.Jest nieprzytomny.Lauren poczuła, że serce bije jej szybciej. Proszę natychmiast wezwać pogotowie i przywiezć godo nas.Będę czekała.100  Już jest w Misji San Pedro, ale mam zastrzeżenia dotego szpitala. Skoro pański przyjaciel trafił do innego szpitala, nie mogęmu pomóc  odparła Lauren. Moi koledzy na pewno dobrzesię nim zajmą.Jeżeli pan sobie życzy, mogę z nimi pomówić,ale nie mam nic szczególnego do powiedzenia, bo poza lekkimczęstoskurczem wszystko było w porządku, kiedy od nas wy�chodził.Paul opisał warunki, w jakich znalazł się Arthur.Dyżurnylekarz twierdził, że można spokojnie zaczekać do rana, alePaul był zupełnie innego zdania, bo tylko osioł nie zauważyłby,że pacjent jest w fatalnym stanie. Trudno mi podważać opinię innego lekarza, skoro niewidziałam nawet wyników badań.Co wynika z tomografii? W tym szpitalu nie ma tomografu!  jęknął Paul. Jak nazywa się lekarz dyżurny?  zapytała Lauren. To niejaki doktor Brisson  odpowiedział Paul. Patrick Brisson? Na plakietce zauważyłem  Pat", więc pewnie tak.Znago pani? Byłam z nim na czwartym roku studiów.To faktycznieosioł. Co mam zrobić?  pytał błagalnie Paul. Nie mam prawa ingerować w pracę innego lekarza, alemogę spróbować z nim pomówić.Gdyby Brisson się zgodził,załatwilibyśmy przeniesienie i natychmiast wykonalibyśmytomografię.U nas aparat działa przez całą dobę.Dlaczego odrazu tu nie przyjechaliście? To długa historia, a czas nagli.Paul zauważył, że Brisson wszedł do pokoju Cybiłe.PoprosiłLauren, żeby się nie rozłączała, i przebiegł przez hol.Zadyszanydopadł do Brissona i przytknął mu komórkę do ucha. Do pana  powiedział.Lekarz spojrzał na niego ze zdziwieniem, ale wziął aparat.Wymiana zdań między dwójką lekarzy była krótka.Brisson101 wysłuchał Lauren i podziękował za pomoc, o którą nie prosił.Stan pacjenta określił jako stabilny, ale nie mógł tego powie�dzieć o towarzyszącym mu mężczyznie, który niepokoił ją bezpotrzeby.Najwyrazniej ma skłonność do histerii.%7łeby się gopozbyć, Brisson miał już nawet wezwać policję.Ale skoro uspokoił już obawy Lauren, pożegnał ją.Cieszyłsię, że po latach mieli okazję porozmawiać, i wyraził nadzieję,że się spotkają, może wyskoczą na kawę albo lepiej  wybiorąsię na kolację.Rozłączył się i schował telefon do kieszeni. I co?  zapytał Paul, drepcząc po żółtej linii. Oddam panu telefon, jeśli pan stąd wyjdzie!  oświad�czył wyniośle Brisson. Używanie komórek w budynkuszpitala jest zabronione.Cybile na pewno pana o tym poinfor�mowała.Paul stanął przed lekarzem, tarasując mu drogę. No dobrze, oddam go panu teraz, ale proszę obiecać, żebędzie pan dzwonił tylko z parkingu, zgoda?  podjął bardziejugodowo. Co powiedziała ta lekarka?  zapytał Paul, wyrywającmu telefon z ręki. %7łe darzy mnie zaufaniem, ale najwyrazniej nie wszyscysą tu jej zdania.Brisson wskazał palcem napis informujący, że do tej częściszpitala wstęp ma wyłącznie personel medyczny. Jeżeli jeszcze raz przekroczy pan tę linię choćby o dzie�sięć centymetrów, Cybile wezwie policję, a ja każę pana wy�rzucić.Mam nadzieję, że wyraziłem się jasno.Brisson odwrócił się i odszedł.Dyżurna pielęgniarka, siostraCybile, wzruszyła ramionami.Lauren skierowała wreszcie na oddział ostatniego rannegow bójce w barze.Pielęgniarka stażystka poprosiła ją o zbadanie jej pacjenta.102 Wystarczy spojrzeć na rozkład dyżurów, irytowała się Lauren,żeby stwierdzić, że ona pracuje tylko do drugiej.Dochodzitrzecia, więc osobą, do której należy się zwracać, z pewnościąnie jest już ona.Emily Smith spojrzała na Lauren w osłupieniu. Dobrze, zgoda, w którym pokoju jest ten pacjent? zapytała, niechętnie idąc za dziewczyną.Mały chłopczyk miał wysoką gorączkę i uskarżał się na bólucha.Lauren zbadała go i stwierdziła ostre zapalenie uchaśrodkowego.Wypisała receptę i poprosiła Betty, aby pomogłastażystce w wykonywaniu koniecznych zabiegów.Kompletniewyczerpana wyszła wreszcie ze szpitala, nie tracąc czasu nawetna zrzucenie fartucha [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl


  • Drogi uĚźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.