X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tylko grozba poparta batem, a czasem i rewolwerem może utrzymać porządek ispokój, inaczej oni by nas zlikwidowali prędzej niż myślicie.Tak zaczęło się nasze nowe życie, o którym dotychczas nie mieliśmy pojęcia, a którenas niekiedy napawało lękiem i obrzydzeniem.Codzienne nasycanie się alkoholem, bo to było w programie naszych zajęć, wprawiałonas w stan podrażnienia i zdenerwowania i prawdopodobnie miało na celu usposobić naswojowniczo i złośliwie.Pózniej pędziliśmy w szalonym galopie z jednego końca na drugiolbrzymich obszarów należących do pana Albuquerque.Wpadaliśmy jak szatani do różnychplantacji, gdzie zgięci wpół, półnadzy i drżący ze strachu, pracowali w straszliwych warun-kach kobiety i mężczyzni.Gdy nas spostrzegli, kulili się jeszcze bardziej i szybciej wywijali gracami lub fakonami.Rychło jednak spostrzegli, że jesteśmy inni i nie posiadamy krwiożer-czych instynktów i choć nie ośmielali się prostować ani odrywać od pracy, często przychwy-tywałem ich nieśmiałe, ciekawe spojrzenia, którymi chcieli wysondować, kto jesteśmy i cze-go mają się po nas spodziewać.Raz nawet spostrzegłem nieśmiały uśmiech na twarzy jednej zkobiet.Natomiast On�a i Manco, wpadając nagle jak wściekłe psy, rozdawali ciosy batami naprawo i lewo szerząc panikę wśród nieszczęśliwych peonów.Obaj capatazes podejrzewali, żemiędzy nami i robotnikami powstała jakaś sympatia i przy każdej okazji starali się okazaćnam swe niezadowolenie.Gdy pewnego razu rozmawiałem z którymś z peonów, polecającmu coś wykonać, On�a obserwując nas, nagle wpadł w wściekłość. Demoralizujecie ich  wrzeszczał ziejąc alkoholem i przekleństwami  rozpu-szczacie ich, robicie z nich buntowników, bandytów.Przy tych słowach natarł koniem na przerażonego peona i kopnął go nogą w piersi, poczym rzuciwszy na nas spojrzenie bazyliszka, odjechał galopem, rozdając po drodze uderze-nia batem.Sytuacja pogarszała się z dnia na dzień.Nienawiść capatazes do nas wzrastała i warunkiwspółżycia stawały się coraz bardziej uciążliwe.Wreszcie spostrzegł to don Jeronimo ipewnego dnia zaprosił nas do siebie.Jak zwykle siedział przy stole zastawionym butelkami zeswym wiernym Zeze jeszcze bardziej groznym i ponurym. No cóż, agrimensores, nie możecie się jakoś pogodzić z naszymi zwyczajami.On�a iManco żalą się na was, że utrudniacie im pracę, a mnie się to nie podoba  rzekł łypnąwszyzłowieszczo oczyma.Pociągnął łyk wermutu, kaszlnął i drapiąc się w podbródek mówił dalej: Wobec tego zatrudnię was w waszym fachu.Mianowicie dokonacie pomiarówterenu nad rzeką Aramb�, w pobliżu gór Serra Giboia, gdzie mam zamiar założyć fazendę.Przygotujcie więc swe instrumenty, wezmiecie paru peonów i zrobicie pomiar, a tymczasemnapijcie się po kieliszku wermutu za pomyślną pracę.Siedzący naprzeciw sztywny i milczący Zeze, który nie odzywał się dotychczas anisłowem, teraz uśmiechnął się szyderczo swym odrażającym uśmiechem mówiąc: Pokażcie, co umiecie chłopcy, tylko uważajcie na siebie, bo Serra Giboia nie napróżno nosi złowieszczą nazwę.Giboia w narzeczu miejscowym oznacza wielkiego węża dusiciela (boa), od któregogóry biorą swą nazwę.Wzięliśmy to za żart i radzi ze zmiany zajęcia wypiliśmy po kielichuwermutu, po czym pożegnawszy patrona udaliśmy się przygotować narzędzia miernicze.Wkrótce motorówka odwiozła nas w górę rzeki Carumb� do jednej z dalszych fazend,skąd po odpoczynku i wyekwipowaniu udaliśmy się dalej konno zabierając z sobą paru peo-nów, którzy mieli nam pomagać w dokonaniu pomiaru.Droga początkowo dobra, prowadziłaprzez tereny względnie równe, które wkrótce zaczęły przechodzić w niewielkie wzgórza, a podwu dniach jazdy zamieniły się w dzikie urwiska porosłe dżunglą, miejscami trudną do prze-bycia.Miejscowość, do której wreszcie dotarliśmy, znajdowała się u podnóża sporych gór owyglądzie dzikim i ponurym.W niewielkiej osadzie mieszkało kilkunastu caboclos i półdzi-kich Indian trudniących się trochę polowaniem, trochę rybołówstwem oraz sadzeniem manio-ku i kukurydzy na pólkach otoczonych zewsząd górami.Obejrzawszy ponurą miejscowośćzdecydowaliśmy rozpocząć pomiary terenów, przypuszczalnie należących do pana Albuquer-que, od sporej rzeczułki o dnie kamienistym i rwącym nurcie.Jeśli pomiary lasów podzwrotnikowych należy uważać za uciążliwe, to pomiar, jakiegomieliśmy dokonać u stóp gór Giboia, był prawdziwą męczarnią.Godzinami, krok za krokiemposuwaliśmy się wśród piekielnego żaru po urwistych wertepach zarośniętych kolczastą dżu-nglą, oblani polem, gryzieni przez miliony muszek, moskitów, os i bąków, które nas bezu-stannie atakowały.Towarzyszyło nam kilku miejscowych peonów, przeważnie pochodzenia indiańskiego, którzy potulnie i w milczeniu wycinali w kolczastej gęstwie długie, mrocznepikady, przez które przeciskaliśmy się z teodolitem, łańcuchem i tyczkami, znacząc mozolniegranice włości don Jeronima.W chwilach wolnych od pracy włóczyłem się po okolicy ze strzelbą pod pachą, zwie-dzając różne zakamarki i upatrując z ciekawością legendarnego boa-dusiciela, od któregogóry wzięły swą nazwę.W czasie jednej z takich wędrówek, nieoczekiwanie znalazłem się na niewielkim pólkuzarosłym trzciną cukrową i maniokiem, pośrodku którego otoczone krzakami bananówczerniały jakieś szałasy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl


  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.