X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Incydent z mamusią Percy'ego był największym wydarzeniem przemarszuprzez Caribou.- Co będzie następne po Oldtown, Ray? - zapytał McVries.- Nie jestem chodzącą mapą drogową - rzekł poirytowany Garraty.- Chyba Bangor.PotemAugusta.Potem Kittery i granica stanu, jakieś pięćset trzydzieści kilometrów stąd.Plus minus.Wystarczy? Więcej nie wiem.Ktoś zagwizdał.- Pięćset trzydzieści kilometrów!- Niewiarygodne - stęknął ponuro Harkness.- Cała ta cholerna impreza jest niewiarygodna - powiedział McVries.- A gdzie się podziewamajor?- Z nie swoją żonką w Auguście - mruknął Olson.Wszyscy się szeroko uśmiechnęli i Garraty pomyślał, jak dziwny los spotkał majora, który wciągu zaledwie kilku godzin przeistoczył się z boga w rozpustnika.Zostało dziewięćdziesięciu pięciu.Ale wcale nie to było najgorsze.Najgorsze było wyobrażaniesobie, że McVries albo Baker kasują czerwoną kartkę.Albo Harkness, z jego idiotycznym pomysłemna temat książki.Garraty starał się o tym nie myśleć.Kiedy tylko Caribou zostało za nimi, droga wyludniła się całkowicie.Szli przez wiejskieskrzyżowania z wysokimi lampami drogowymi.W ich mocnym świetle rzucali ostro zarysowaneczarne cienie.W oddali zagwizdał pociąg.Księżyc słał słabe światło na mgłę, która mieniła sięperłowo nad polami.Garraty pociągnął łyk wody.- Upomnienie! Dwunastka, upomnienie! To twoje ostatnie upomnienie!Dwunastka.Fenter, chłopak w podkoszulku z napisem WJECHAAEM KOLEJKA LINOWA NAG�R WASZYNGTONA.Oblizywał wargi.Rozeszła się wieść, że bardzo go boli stopa.Kiedydziesięć minut pózniej rozległy się strzały, Garraty nie czuł wiele.Był zbytnio zmęczony.ObszedłFentera.Zobaczył, że w jego dłoni coś błyszczy.Był to medalik ze świętym Krzysztofem.27 - Jak z tego wyjdę - nagle powiedział McVries - to wiecie, co zrobię?- Co? - spytał Baker.- Będę kopulował, aż mi kutas zsinieje.W życiu nie byłem tak napalony jak w tej chwili, zakwadrans ósma, pierwszego maja.- Mówisz poważnie? - zapytał Garraty.- Poważnie.Byłbym napalony nawet na ciebie, Ray, gdyby nie to, że jesteś nieogolony.Garratywybuchnął śmiechem.- Jestem królewiczem z bajki - powiedział McVries.Dotknął blizny.- Teraz potrzeba mi tylkośpiącej królewny.Mógłbym pocałować ją z języczkiem aż do utraty tchu, a potem odjechalibyśmy natle zachodzącego słońca.Co najmniej do najbliższego hotelu.- Odmaszerowalibyście - poprawił go bezbarwnie Olson.- Hę?- Odmaszerowalibyście na tle zachodzącego słońca.- Odmaszerowalibyśmy, niech będzie - zgodził się McVries.- Tak czy inaczej, to byłabyprawdziwa miłość.Wierzysz w prawdziwą miłość, drogi Hanku?- Wierzę w dobre walenie - powiedział Olson i Art Baker ryknął śmiechem.- Ja wierzę w prawdziwą miłość - oznajmił Garraty i pożałował tego.Zabrzmiało to naiwnie.- Chcecie wiedzieć, dlaczego ja nie? - powiedział Olson.Spojrzał na Garraty'ego i wykrzywiłtwarz w budzącym strach uśmiechu.- Zapytajcie Fentera.Zapytajcie Zucka.Oni wiedzą.- Nie pieprz głupot - powiedział Pearson.Poprzednio wyłonił się nie wiedzieć skąd i znów szedł znimi.Kulał, niezbyt mocno, ale wyraznie.- To wcale nie są głupoty - orzekł McVries i po chwili dodał tajemniczo: - Nikt nie kochaumarlaków.- Edgar Allan Poe kochał - powiedział Baker.- Miałem o nim referat w szkole i znalazłem, żemiał tendencje do ni-kro.nakro.- Nekrofilii - skończył za niego Garraty.- No, zgadza się.- Co to znaczy? - spytał Pearson.- To znaczy, że strasznie kusi cię, by się popieprzyć z nieżywą kobietą - powiedział Baker.- Alboz nieżywym mężczyzną, jak jesteś kobietą.- Albo jeśli jesteś szajbnięty - wtrącił McVries.- O czym wy gadacie, do diabła? - zaskrzeczał Olson.-Walenie trupów? Kurwa, obrzydliwe!- Czemu nie? - usłyszeli głęboki, ponury głos.To odezwał się Abraham, dwójka.Wysoki,niezgrabny; maszerował, jakby zaraz miał się rozsypać.- Myślę, że wszyscy moglibyśmy sięzastanowić nad rodzajem życia seksualnego w przyszłym świecie.- Ja biorę Marilyn Monroe - powiedział McVries.- Ty możesz mieć Eleanor Roosvelt, Abe, starydruhu.Abraham w wulgarnym geście pokazał mu palec.Daleko w przedzie żołnierz udzielił upomnieniabuczącym głosem.- Zaraz, sekundę.Zaczekajcie sekundę, do kurwiej mąci.- Olson mówił wolno, jakby problemwysłowienia się przerastał jego możliwości.- Wszyscy gadacie nie na temat.Wszyscy.-  Transcendentalna wartość miłości", wykład znanego filozofa i etiopskiego garncarza -powiedział McVries.- Autora  %7łeby być laską, musisz mieć szparsko" i innych dzieł.- Przestańcie! - zawołał Olson.Głos miał ostry jak odłamek szkła.- Miłość to nabieranie gości!To nic! To wielkie, okrągłe zero! Zrozumiano?!Nikt nie odpowiedział.Garraty popatrzył przed siebie, tam gdzie wzgórza barwy węgladrzewnego zbiegały się z granatem niebem nabijanego ćwiekami gwiazd.Zastanawiał się, czy ból wpodbiciu lewej stopy to pierwsze oznaki sforsowania nogi.Chcę usiąść, pomyślał z irytacją.Niech toszlag, chcę usiąść.- Miłość to oszustwo! - głosił na wsze strony Olson.- Są trzy wielkie prawdy na tym świecie:dobre żarcie, dobre walenie i dobre sranie! Na tym koniec!!! A kiedy jesteś jak Fen-ter i Zuck.- Zamknij się - powiedział ktoś znudzonym tonem i Garraty wiedział, że to Stebbins.Ale kiedysię obejrzał, Stebbins tylko patrzył na drogę, idąc przy lewym poboczu.Przeleciał odrzutowiec, ciągnąc za sobą rumor silników i rysując pierzastą linię na nocnymniebie.Przeleciał tak nisko, że dostrzegli pulsujące światła pozycyjne, żółte i zielone.Baker znów28 gwizdał.Powieki opadły Garraty'emu prawie zupełnie.Jego nogi poruszały się same.Na wpół uśpiony umysł rozpoczął samodzielną pracę.Przypadkowe myśli goniły się leniwie.Garraty przypomniał sobie, jak matka śpiewała mu irlandzką kołysankę, kiedy był maleńki.coś ogoniących się ślimakach.Jej twarz była wielka i piękna, jak twarz aktorki na ekranie kinowym.Chciałmatkę pocałować i kochać ją wiecznie.Kiedy urośnie, ożeni się z nią.Ten wizerunek zastąpiła łagodna, typowo polska twarz Jan i jej ciemne, spływające do pasawłosy.Miała na sobie krótki szlafroczek, a pod nim dwuczęściowy kostium kąpielowy, bo jechali naplażę.Garraty nosił postrzępione dżinsowe szorty i klapki.Jan znikła.Jej twarz stała się twarzą Jimmy'ego Owensa, dzieciaka mieszkającego przecznicę zaGarratymi.Garraty miał pięć lat i Jimmy miał pięć lat, kiedy matka Jimmy'ego przyłapała ichbawiących się w doktora w piaskownicy za domem.Obu stanęła pyta.Tak na to mówili - stanęła mipyta.Matka Jimmy'ego wezwała jego matkę, a mama odprowadziła go do domu i zapytała, co by tobyło, gdyby kazała mu wyjść nago na ulicę.Wstydził się, płakał i błagał, żeby nie musiał wychodzićgoły na ulicę.i żeby nie mówiła nic ojcu.Ma siedem lat.Razem z Jimmym Owensem zaglądają przez szare od brudu okna kanciapy składumateriałów budowlanych, patrzą na kalendarz z nagimi paniami, wiedzą, na co patrzą, ale naprawdęnie widzą, czują pełznące, podniecające ukłucia nie wiadomo czego.Długo oglądali blondynkę zkawałkiem niebieskiego jedwabiu na biodrach [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl


  • Drogi uĹźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.