X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rozległ się grzmot w a-moll.Potem, w zupełnej ciszy, w zupełnym mroku zaczął się stopniowy powrót, diminuendozsuwające się ćwierćtonami w dół, w dół ku cicho szepczącym akordom dominanty, któraposuwała się powoli (gdy rytmy na pięć czwartych ciągle pulsowały ku dołowi), napełniającsekundy mroku gęstniejącym napięciem oczekiwania.Aż wreszcie oczekiwanie zostałospełnione.Nagły wschód słońca i równoczesny wybuch pieśni Szesnastki:O moja butlo, ciebie zawsze pragnąłemO moja butlo, skąd się tutaj wziąłem?Niebo jest w tobie błękitne,Pogoda zawsze wspaniała;Bo Nie ma na świecie drugiej takiej butliJak ta droga moja butla mała.Fivestepując z czterema setkami par po Opactwie Westminsteru, Lenina i Henryk tańczylijednak w innym świecie - upalnym, przepysznie barwionym, nieskończenie przyjaznymświecie podróży somatycznej.Jakże wszyscy byli miii, piękni, wspaniale zabawni!  O mojabutlo, ciebie zawsze pragnąłem. Jednakże Lenina i Henryk mieli przecież to, czegopragnęli.Byli oto w tym wnętrzu - bezpieczni we wnętrzu ze wspaniałą pogodą i wieczniebłękitnym niebem.Gdy zaś wyczerpana Szesnastka odłożyła seksofony i aparat do muzykisyntetycznej zaczął nadawać najnowszego bluesa maltuzjańskiego, byli jak dwa blizniaczeembriony kołyszące się łagodnie na fałach zabutlowanego oceanu surogatu krwi. Dobranoc, drodzy przyjaciele.Dobranoc, drodzy przyjaciele.Głośniki okrywały topolecenie pełną łagodności śpiewną uprzejmością. Dobranoc, drodzy przyjaciele.Posłusznie, wraz z innymi, Lenina i Henryk opuścili budynek.Przygnębiające gwiazdyprzewędrowały już nieco nieboskłonu.Chociaż ochronny ekran napisów świetlnych bardzozmalał, to jednak dwoje młodych nadal zachowywało swą szczęśliwą nieświadomość nocy.Połknięta na pół godziny przed zamknięciem kabaretu druga dawka somy odgrodziłanieprzeniknionym murem ich umysły od rzeczywistego wszechświata.Zamroczeni przeszliulicą, zamroczeni wsiedli do windy, jadąc do pokoju Henryka na dwudziestym ósmympiętrze.A jednak pomimo swego stanu, pomimo drugiej dawki somy Lenina nie zapomniaławziąć obowiązkowych środków antykoncepcyjnych.Lata intensywnej hipnopedii orazmaltuzjańskiego treningu trzy razy na tydzień od dwunastego do siedemnastego roku życiasprawiły, że zażywanie tych środków było niemal równie automatyczne jak mrugnięcieokiem.- Aha, właśnie - przypomniała sobie wracając z łazienki - Fanny Crowne prosiła mnie,żebym zapytała, gdzie znalazłeś ten piękny pas myśliwski z zielonej imitacji safianu, który mikiedy dałeś.�2Co drugi czwartek przypadała na Bernarda kolej odbywania posługi solidarnościowej.Powczesnej kolacji w Aphroditaeum (do którego niedawno wybrano Helmholtza według RegułyDrugiej) pożegnał przyjaciela i wsiadłszy w taksówkę zarządził lot do wspólnotowej śpiewami w Fordson.Maszyna uniosła się wzwyż na kilkaset metrów, potem skierowała sięna wschód i podczas wykonywania zakrętu przed oczyma Bernarda wyrosła imponującopiękna śpiewalnia.Jej trzystudwudziestometrowe ściany z białej imitacji marmurukaratyjskiego, oświetlone reflektorami, lśniły śnieżną bielą nad Ludgate Hill; na każdym zczterech rogów jej platformy do lądowania helikopterów jaśniał pośród mroku wieczoruogromny purpurowy kształt T, z dwudziestu czterech zaś ogromnych złotych trąbrozbrzmiewała uroczysta muzyka syntetyczna.- Do licha, spózniłem się - pomyślał Bernard, rzuciwszy okiem na Big Henry ego, zegarśpiewami.Istotnie, gdy Bernard płacił za kurs, Big Henry zaczął wybijać godzinę:  Ford ,śpiewał potężny bas ze wszystkich złotych trąb. Ford, Ford, Ford. Dziewięć razy.Bernardpobiegł do windy.Wielka aula przeznaczona do obchodów Dnia Forda i innych śpiewów wspólnotowychznajdowała się na parterze budowli.Powyżej, w liczbie stu na każdym piętrze,rozmieszczonych było siedem tysięcy sal przeznaczonych dla grup solidarnościowych na ichodbywające się co dwa tygodnie posługi.Bernard zjechał na piętro trzydzieste trzecie;popędził korytarzem, przez moment stal niezdecydowany przed pokojem 3210, aż wreszcie,zebrawszy się na odwagę, otwarł drzwi i wszedł.Dzięki ci, Fordzie! Nie był ostatni.Trzy spośród dwunastu ustawionych wokół okrągłegostołu krzeseł były jeszcze nie zajęte.Wśliznął się na najbliższe z nich w miarę niepostrzeżeniei oto już gotów był marszczyć brwi na widok wchodzących spóznialskich.- W co grałeś dziś po południu? - zwróciła się doń siedząca po jego lewej ręcedziewczyna.- Z przeszkodami czy elektromagnetyczny?Bernard spojrzał na nią (O Fordzie! to Morgana Rotszyld); z rumieńcem wstydu wyznał,że nie grał w nic.Morgana patrzyła zdumiona.Zapadła chwila nieprzyjemnej ciszy.Potem Morgana ostentacyjnie odwróciła się od Bernarda i zajęła mężczyzną po swej lewejręce, bardziej zainteresowanym sportami.- Niezły początek posługi solidarnościowej - pomyślał z rozżaleniem Bernard i uznał, żezapewne znowu nie uda mu się pojednanie ze wspólnotą.Gdybyż miał dość czasu narozejrzenie się i nie musiał siadać na najbliższym krześle! Mógł usiąść między Fifi Bradlaughi Joanną Diesel.A on usadził się na oślep obok Morgany.Morgany! O Fordzie! Te jej czarnebrwi - a raczej ta jej brew - bo brwi zrastały się nad nosem.O Fordzie! A po prawej miałKlarę Deterding.No tak, brwi Klary się nie zrastały.Ale ona sama była naprawdę zbytsprężysta.Gdy tymczasem Fifi i Joanna były zupełnie w porządku.Pulchne, jasnowłose,niezbyt wysokie.No tak, i teraz ten gbur Tom Kawaguczi usiadł między nimi. Jako ostatnia przybyła Sarodżini Engels [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl


  • Drogi uĹźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.