X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Podczas wspinaczki mu�siała żonglować plastikowym pojemnikiem, któryprzyniosła, ale w końcu wczołgała się do domku,uśmiechając się bez tchu.- Zwietnie.Było łatwiej, kiedy miałam siedemna�ście lat.Shane spojrzał na nią z leniwym uśmiechem, któryzawsze wywoływał ciarki na plecach i zapowiadał kło�poty.Niestety, miała wrażenie, że był to rodzaj kłopo�tów, które sprawiały jej uciechę, i to wielką.Przesu�nął po podłodze znajomą kopertę.- Przyniosłem ci zdjęcia na wypadek, gdybyś jesz�cze chciała je przejrzeć.Co tam masz? - zapytał, pa�trząc na pojemnik w jej ręce.- Ciasteczka.Nie dostaniesz ich jednak, póki minie powiesz, dlaczego tu jestem.Przez telefon byłeśokropnie tajemniczy.- Wzięła z podłogi kopertęi wetknęła ją do torebki, po czym przesunęła siępod przeciwległą ścianę domku.Wyprostowała nogi,by stworzyć barierę między sobą a Shane'em.Blask księżyca zapewniał dość światła, by mogławidzieć jego twarz.Uśmiechał się, ale czuła, że jestspięły.- Pamiętasz noc, kiedy kochaliśmy się tutaj? - za�pytał Shane.- Byłem w złym humorze, obraziłem sięna cały świat.Nie chciałem, żebyś tu przychodziła, alesię tu wepchnęłaś i już nie wyszłaś.- 289 - - Musiałam się wepchnąć, inaczej byś mnie odtrącił.- Kiedy się poznaliśmy, myślałem, że jesteś nie�śmiała i słodka, ale potrafiłaś też być uparta.Wraca�łaś nawet, kiedy ci powiedziałem, żebyś odeszła.- Dlatego, że naprawdę nie chciałeś, żebym ode�szła.Pragnąłeś mnie nawet, kiedy tego nie chciałeś.Widziałam tę walkę w twoich oczach.Byłam zdecy�dowana wygrać i przekonać cię, że jestem dla ciebieideałem.- Tyle że ja nie byłem ideałem dla ciebie.Miałemmnóstwo wad.Nie powinienem był w ogóle się z tobąwiązać, ale sprowadzałaś demony ślicznymi błękitny�mi oczami, szczerym uśmiechem, szlachetną duszą.Pozwoliłaś mi wziąć od ciebie zbyt wiele, Lauren.- Przesadzasz.Ja też wiele od ciebie wzięłam: two�ją siłę i pewność.Sprawiłeś, że spróbowałam rzeczy,których nie próbowałam wcześniej.Poczułam siędzielna i wyjątkowa.W domu zawsze zajmowałammiejsce po Abby.W szkole nie odznaczałam sięszczególną bystrością ani talentem do sportu.Kiedyjednak wybrałeś mnie spośród innych dziewcząt, po�czułam się o wiele lepsza od przeciętnej.- Nigdy nie byłaś przeciętna - powiedział i zmarsz�czył brwi.- Nie wierzyłaś tylko w swoje siły, to wszyst�ko.Pozwalałaś na to, żeby bardziej liczyły się opinieinnych.Chciałaś uszczęśliwić wszystkich, tylko niesiebie.- Dość dobrze się na mnie poznałeś.- Zamilkłai obrzuciła go przeciągłym spojrzeniem.- Za to ja nieznałam cię dobrze, prawda? Czy nie dlatego zaprosi�łeś mnie tutaj?Potaknął.- Chcę to naprawić.- Domyśliłam się.Słyszałeś o aresztowaniu żonySorensena za potrącenie Devlina?- 290 - - Tak, szef policji przekazał mi tę wiadomość dziśrano, kiedy do niego oddzwoniłem.Powiedział, żenie ma żadnego dowodu łączącego Tima Sorense�na z morderstwem Abby, ale ja przypuszczam, że sięznajdzie.- A ja nadal nie mogę uwierzyć, że Abby mogłamieć romans z nauczycielem.Potrzebny mi na totwardy dowód.Nie wyobrażam też sobie reakcji ojca,kiedy się o tym dowie.W jego wyobrazni ona jest pra�wie święta.- Miała tylko piętnaście lat.Wszyscy w tym wiekupopełniają błędy - przypomniał Shane.- Zamierzasz mi teraz opowiedzieć o swoich błę�dach? - spytała Lauren.- O jakiejś tajemnicy, którejchcesz dochować dla kogoś innego?- Tak.- Wziął głęboki oddech.- Chodzi o to, dla�czego poszedłem do kancelarii prawniczej tego wie�czoru, kiedy umarła Abby.- Dobrze.Jeśli jednak powiesz mi o czymś, co mo�że zmienić kierunek śledztwa dotyczącego Abby, nieobiecuję, że nie pójdę z tym na policję.- To nie ma nic wspólnego z Abby.Niemniej to tyzdecydujesz, co zrobisz z tym, co teraz ode mnie usły�szysz.- Skrzyżował ręce na piersi.- Powiem ci rzecznastępującą: moja matka trzydzieści parę lat temumiała romans.Ja jestem jego owocem.Ogarnęło ją kompletne zdumienie.Rodzice Sha�ne'a zdawali się zawsze sobie tacy bliscy.Cała rodzi�na Murrayów wydawała się bliska ideału.- Kiedy to odkryłeś?- Kiedy byłem w drugiej klasie.Pewnego dnia wró�ciłem wcześniej i podsłuchałem, jak matka rozmawia�ła przez telefon z moim biologicznym ojcem.Naszarodzina miała kłopoty finansowe i ona chciała od nie�go pomocy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl


  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.