X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Każde jego kolejne kłamstwo byłolepsze od poprzedniego.Brant chichotał.Cóż toza człowiek.Jak sprawnie zagrał na jego opie�kuńczych instynktach.Kłamstwem pobudził w nimpotrzebę ochronienia Denice.Cóż za makiawelizm.- Po co J.C.wymyślił taką bajeczkę? - zadumał siędoktor Fairchild.- Trudno powiedzieć - odparł w końcu Branti potrząsnął głową.Domysły na temat motywów J.C.zostawił dla siebie.- Zupełnie jakby przewidział swój koniec - po�trząsnął głową Harry.- Tego człowieka naprawdętrudno zrozumieć.- To wręcz niemożliwe - odparł Brant.Popatrzyłna Denice, która ciągle była jeszcze w szoku.- Maszochotę na kawę?Gdy skinęła potakująco głową, zaproponował:- Pójdę coś przynieść.Ruszył korytarzem, a Harry usiadł obok dziewczyny.- J.C.to twardziel.Ma w sobie ducha walki.Z całą pewnością wyjdzie z tego.Denice wciąż miała w pamięci wyraz twarzy Branta,kiedy dowiedział się o kolejnym krętactwie jej ojca.Czyto właśnie w ten sposób J.C.zmusił go do małżeństwa?Jeśli tak było, to plan powiódł się znakomicie.Kłamst�wo poskutkowało.A teraz stary Roberts sam sięprzekonał, że jego bajeczka była prorocza.Brant pojawił się z kawą w momencie gdy nadszedłchirurg.- Operacja się udała - poinformował doktorPerlman - ale pacjent ciągle jest w stanie krytycznym.Kula przebiła mu płuco i spowodowała poważneobrażenia wewnętrzne.Trudno mi przewidywaćprzyszłość.Zrobiłem wszystko, co w mojej mocy. 146 WYMYZLONE W NIEBIE- Wiem, doktorze - odparła Denice.- Dziękuję.- Musimy zaczekać do rana.Potem poddamy gointensywnej terapii.Nie wolno nikomu go odwiedzać.Radzimy, aby udała się pani do domu i trochę odpoczęła.W razie jakichś zmian, damy znać telefonicznie.Brant zaprowadził Denice do windy.Zjechali na dółi poszli do samochodu, w którym czekał Harris.Brantzdał sobie nagle sprawę, że J.C.na razie nie pomogążadne pieniądze.Zaprowadził Denice do samochodu.- Jedz do domu i odpocznij.Zobaczymy się pózniej.- A ty co? Dokąd się wybierasz? - spojrzała naniego zaskoczona.- Muszę sprawdzić kilka rzeczy.- Brant, nie rób niczego.nierozsądnego, proszę.- Nie martw się o mnie.Jedz do domu i odpocznij.- Brant?Pochylił się i zajrzał do auta.Położyła mu dłoń napoliczku.- Tak cię kocham.Nie zniosłabym, gdybym straciławas obu.Jej słowa i gest sprawiły, że Brant zamarł w bezruchu.- Ciągle mnie kochasz? - spytał cicho z niedowie�rzaniem.- Ciągle? Przecież nigdy nie przestałam cię kochać.I nigdy nie przestanę.Pochylił się i pocałował ją szybko.Było w tympocałunku coś, czego jeszcze nigdy nie doświadczyła.- Nie martw się.Nic mi się nie stanie.Mam terazzbyt wiele do stracenia.Wyprostował się, zamknął drzwiczki auta i patrzył,jak samochód jedzie długim podjazdem.Potem spojrzałna zegarek.Potrzebował pomocy i wiedział, do kogoma zadzwonić. RODZDZIAA DWUNASTYDenice obudził jakiś ruch w pokoju.- Brant?- Tak, kochanie.Nie chciałem cię budzić - wśliz�gnął się pod kołdrę i natychmiast przytulił dosiebie żonę.- Czy miałaś jakieś wiadomości zeszpitala?- Nie.Zadzwoniłam tam zaraz po powrocie dodomu.Nic się nie zmieniło.- Wyjdzie z tego.Jestem pewien.- Gdzie byłeś?- Pracowałem.- W biurze?- W biurze też.- Jak dostałeś się do domu?- Wynająłem samochód.Czemu nie śpisz?- Boję się.- Czego?- Zamachu, grózb, wszystkiego.- Zamach zorganizowała -ta sama osoba, któraprzysyłała pogróżki.Zaskoczona, odsunęła się nieco od Branta.- Odkryłeś, kto to był?- Domyślam się.Agenci, których wynajął twójojciec, zebrali wiele interesujących informacji.Prze-konałem ich, by się nimi ze mną podzielili.Nie sądzę,byś miała powody, żeby obawiać się czegokolwiek.On ci nie zrobi krzywdy.Gwarantuję to. 148 WYMYZLONE W NIEBIE- Kto to jest?- Syn byłego wspólnika J.C.Z któregoś raportuwynika, że zgodnie z jego przekonaniem J.C.oszukałjego ojca w interesach, ukradł mu firmę, co spowo�dowało zawał serca i śmierć byłego wspólnika.- Czy to prawda?- Prawdopodobnie nie.Ale gdyby nawet, to niepowód, by strzelać do ludzi.Denice przysunęła się bliżej.- Tak się cieszę, że już wróciłeś.Tęskniłam za tobą.- Ja również.Dlatego teraz przyszedłem.by cipowiedzieć, że muszę wyjechać na parę dni, a niechciałem cię opuszczać bez pożegnania.- Teraz?- To część mego śledztwa.Człowiek, który wynająłmordercę, mieszka na wschodzie.- I co zamierzasz uczynić?- To będzie zależało.J.C.zlecił mi swoją obronę.Niestety, nie potrafiłem go ochronić, ale drugi raz jużmi się noga nie powinie.- Ojciec przekonał cię, że jest umierający, prawda?I dlatego zgodziłeś się mnie poślubić?Brant pocałował ją delikatnie.Pod wpływempocałunku zapomniała o ostatnim pytaniu.Kiedyoderwał usta od jej ust, powiedział:- Poślubiłem cię, bo chciałem tego, Denice.- Ale tego nie powiedziałeś.- Skłamałem.- Ty i ojciec macie jednak ze sobą coś wspólnego.- Masz rację.Twój ojciec zawsze utrzymywał, żejesteśmy do siebie podobni - roześmiał się.- Wybacz mi wszystkie moje pytania, a zwłaszczate dotyczące Triny.Masz prawo do swoich tajemnic.Nie chciałam ci sprawiać bólu. WYMYZLONE W NIEBIE 149Brant leżał w milczeniu i Denice zaczęła żałować,że w ogóle podjęła ten temat.- Rozmawiałem o tym po raz pierwszy i odkryłem,że mi to pomogło.Zrozumiałem, że nie należy żyćprzeszłością - pocałował ją w ucho.- Stało się todzięki tobie, więc nie musisz za nic przepraszać.- Wiem, że nigdy nie zastąpię ci Triny, ale chcia�łabym, aby nasze stosunki opierały się na wzajemnymzaufaniu i szacunku.Chcesz tego, Brant?- A czy ty tego chcesz?- Naturalnie.- Nie chcesz, bym cię kochał?- Nigdy nie poproszę cię o więcej, niż sam będzieszchciał mi dać.- A jeśli zaofiaruję ci swoją miłość, przyjmiesz ją?Starała się zobaczyć jego twarz w zalegającymsypialnię mroku.Denice była pewna, że się przesłyszała.- Brant? - zdołała wykrztusić.- Ten tydzień dużo mnie nauczył.Dowiedziałemsię wiele o sobie, o tym, że się oszukiwałem, myśląco moich uczuciach do ciebie, do twego ojca i o mojejprzeszłości.Dzisiaj to zrozumiałem - gładził jejkręgosłup, czuł pod palcami ciepło jej ciała.- Dzisiajwszystko poskładałem w całość.Nie wiem, czemumyślałem, że wypierając się swoich uczuć, pozbędę sięich naprawdę.Nie pozbyłem się.- Och, Brant.Ja też tak bardzo cię kocham.- Denice, kocham cię bardziej, niż potrafię tookazać.Pokazałaś mi, jak wspaniała może być miłośći jak potrafi człowieka odmienić, uleczyć wszystkierany i odpędzić ból.Znów po policzkach popłynęły jej łzy.Nigdy jeszczew ciągu jednego dnia tyle razy nie płakała, ale w tejchwili były to łzy radości.Przytuliła się do niego 150 WYMYZLONE W NIEBIEmocno, a on trzymał ją w ramionach, ogrzewał,koił, jego bliskość zapewniała, że stał się już częściąjej życia.Ale kiedy zbudziła się rano, Branta nie było.Parę następnych dni Denice w większości spędziław szpitalu z ojcem.Początkowo z rannym było bardzokrucho, ale J.C.mocno trzymał się życia i w końcustało się jasne, że będzie żył.Zapytał o Branta i Denice musiała mu wyjaśnić, żejej mąż wyjechał.Nie widziała go ani nie miała o nimwiadomości od dnia zamachu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl


  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.