X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Był człowiekiem o nienagan-nym zachowaniu, wytwornym i wesołym, miał typowe śród-ziemnomorskie rysy twarzy i lśniące czarne włosy, związanez tyłu w kitkę.Carmen poprosiła go, by towarzyszył jej przypierwszej wizycie u Thui Nguyen, przygotowując się bowiemod dawna do tego spotkania, straciła swą zwykłą pewnośćsiebie i sama myśl, że zobaczy dziecko, przyprawiała ją odrżenie kolan.Thui mieszkała w pokoiku w budynku, któryprzed wojną musiał zapewne należeć do jakiejś bogatej ku-pieckiej rodziny, teraz jednak podzielono go na oddzielnepomieszczenia dla blisko dwudziestki lokatorów.W natłokuludzi zajętych własnymi sprawami, biegających dzieci, włą-czonych odbiorników radiowych i telewizyjnych z trudemznalezli pokój Thui.Otworzyła im drzwi filigranowa kobieta,318 blady cień, w chusteczce na głowie i sukience nieokreślone-go koloru.Wystarczyło jedno spojrzenie, by stwierdzić, żeThui Nguyen nie kłamała: była poważnie chora.Z pewnościązawsze była niskiego wzrostu, ale teraz wydawała się jeszczemniejsza, jak gdyby jej szkielet się skurczył, a skóra nie zdą-żyła się dopasować do nowych rozmiarów.Nie sposób byłookreślić jej wieku, wyglądała na kogoś, kto przeżył sto lat wciele nastolatki.Przywitała się z nimi z dużą powściągliwo-ścią, przeprosiła za niewygodę pokoju i zaprosiła, by usiedlina łóżku.Szybko zaproponowała herbatę i nie czekając naodpowiedz, postawiła czajnik z wodą na maszynce, umiesz-czonej na jedynym w pokoju wolnym krześle.W kącie stałdomowy ołtarzyk z fotografią Juana Jos� Moralesa, wiązan-ką kwiatów, owocami i trociczkami.Przyprowadzę Daia,powiedziała, i oddaliła się wolnym krokiem.Carmen Mora-les czuła, że serce wali jej młotem i trzęsła się, mimo wilgot-nego gorąca sączącego się przez ściany, co pozwalało rośli-nom wdzierać się do wnętrza domu.Leo Galupi domyślałsię, że to dla Carmen najsilniejsze przeżycie i miał odruchprzytulić ją mocnym ramieniem, ale nie śmiał jej dotknąć.Dai Morales wszedł, trzymając się ręki matki.Był ciem-nowłosym, chudym chłopczykiem, dość wysokim jak naswoje dwa lata, z włosami zjeżonymi jak szczotka i poważnąbuzią, w której czarne oczy w kształcie migdałów i z charak-terystyczną mongolską fałdką były jedyną wschodnią cechą. Wyglądał zupełnie jak Juan Jos� w wieku dwóch lat nafotografii, którą przechowywali Inmaculada i PedroMorales, tyle że się nie uśmiechał.Carmen spróbowała wstać, ale ugięły się pod nią nogi i zpowrotem siadła na łóżku.Nabrała nagle irracjonalnegoprzekonania, że ma przed sobą to samo dziecko, które319 zniknęło w zlewie Kuchni Olgi dziesięć lat temu, dziecko,które było jej przeznaczone od zarania dziejów.Na chwilestraciła poczucie rzeczywistości i zastanawiała się przerażo-na, co robi ze swym synkiem tu, w tej nędznej izbie.Thuipowiedziała coś, co zabrzmiało jak trel, i mały podszedł nie-śmiało do Galupiego, wyciągając rękę.Thui poprawiła gokolejnym ptasim szczebiotem i mały podszedł do Carmen zzamiarem przywitania się z nią w taki sam sposób, ale oczyich się spotkały i przez kilka trwających całą wieczność se-kund przyglądali się sobie wzajemnie, jak gdyby rozpozna-wali się po długim rozstaniu.Po chwili Carmen wyciągnęłaramiona, chwyciła małego i posadziła go sobie okrakiem nakolanach.Był lekki jak kot.Siedział spokojnie, w milczeniu,wpatrzony w Carmen z nabożeństwem.- Od dzisiaj to jest twoja mama - powiedziała po angiel-sku Thui Nguyen, a potem powtórzyła to we własnym języ-ku, aby synek mógł ją zrozumieć.Jedenaście tygodni zajęło Carmen Morales dopełnienieformalności adopcyjnych i oczekiwanie na amerykańskąwizę dla bratanka.Wszystko mogło trwać krócej, choć nigdysię o tym nie dowiedziała.Leo Galupi, który na początkurozwinął cały swój talent, żeby pomóc jej przezwyciężyćprzeszkody nie do pokonania na pierwszy rzut oka, zacząłnagle mylić dokumenty i opózniać ostateczną realizację koń-cowych czynności.Zarzucał ją potokiem mętnych wyjaśnień,w sumie nie potrafił wyjaśnić przedłużającej się zwłoki.Mia-sto okazało się w rzeczywistości dużo droższe i nim minąłmiesiąc, Carmen zaczęło brakować pieniędzy.Gregory Re-eves przysłał jej pewną sumę przekazem320 bankowym, lecz rozeszły się w całości na łapówki i opłaceniekosztów hotelu.Kiedy zamierzała już naruszyć swojeoszczędności, z pomocą przyszedł Leo Galupi.Zaczął wła-śnie rozwijać nowy interes ze słoniowymi kłami i, jak mówił,pieniądze zaczynały mu wyłazić wszystkimi kieszeniami.Carmen nie ma najmniejszego prawa odrzucać tej pomocy,robi to przez wzgląd na pamięć Juana Jos�, swego najser-deczniejszego przyjaciela, do którego był szczerze przywią-zany i z którym nawet nie zdążył się pożegnać.Carmen po-dejrzewała, że Galupi nawet nie słyszał o jej bracie, zanimGregory poprosił go o przysługę, by zajął się nią w Wietna-mie, ale uznała, że nie warto sprawdzać.Nie pozwoliła mu,by opłacił za nią hotel, choć zgodziła się zamieszkać u niego,by nieco zmniejszyć koszty utrzymania.Przeniosła się z wa-lizką i torbą kamieni, które skupowała na targu w wolnychchwilach, podobnie jak niewielkie skamieliny z neolitycz-nymi owadami, z których zamierzała robić broszki.Nie mo-gła sobie wyobrazić, że człowiek, którego widywała w samo-chodzie godnym milionera i szastającego pieniędzmi naprawo i lewo, mieszka w czymś, co przypomina skład porto-wy, w labiryncie skrzyń i metalowych półek, na których pię-trzy się towar.Szybkim spojrzeniem obrzuciła polowe łóżko,sterty książek, stosy pudeł z płytami i taśmami, doskonałysprzęt muzyczny i przenośny telewizor z suszarką do bieli-zny zamiast anteny.Galupi pokazał jej kuchnię i wszelkiewygody mieszkania.Przedstawił także dzieciakom, którewpadały coś zjeść, przestrzegając, by nie dawała im pienię-dzy i nie zostawiała torebki w zasięgu ich łapczywych rąk [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl


  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.