[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tego rodzajuedukacja jest niewiele więcej jak propan gandą, i to propagandą nieskuteczną,gdyż powzięte opinie czy wartości są ulotne, nietrwałe, nie zakorzenione wdoświadczeniu i afektach, które stanowią podstawę rozumowania moralnego. Wartości" te niechybnie ulegną zmianie wraz ze zmianą klimatu opiniipublicznej.Nowa edukacja moralna nie posiada ani krzty owego geniuszu, zktórego rodzi się moralny instynkt czy druga natura, podstawa nie tylkocharakteru, ale także myślenia.W isto-cie, nauka moralna w rodzinie sprowadzasię obecnie do wpojenia absolutnego minimum reguł zachowań społecznych(jak zakaz kłamstwa i kradzieży).W rezultacie studenci na uniwersytecie opodłożu swych działań moralnych nie potrafią powiedzieć nic więcej ponad: Jeślibym mu to zrobił, on mógłby zrobić to samo mnie"  wyjaśnienie to niezadowala nawet tych, którzy się nim posługują.To stopniowe umilknięcie dawnych głosów politycznych i re-ligijnych w duszach młodzieży tłumaczy różnicę pomiędzy stu-dentami z początków mojej kariery akademickiej a tymi, których+ uczę obecnie.Wskutek utraty książek ich myślenie stało się ciasnei płaskie.Ciasne, ponieważ brakuje im tego, co najpotrzebniejsze:prawdziwej podstawy do niezadowolenia z terazniejszości i świa-domości, że istnieją inne alternatywy.Są bardziej zadowoleniz tego, co jest, i boją się myśleć o jakiejkolwiek odmianie.Tęsk-nota za sięganiem w nieznane osłabła.Zniknęły wzorce tego, cogodne podziwu i pogardy.Płaskie, ponieważ bez interpretacjiświata, bez poezji i aktywności wyobrazni ich dusze są jak zwier-ciadła: nie natury, lecz tego, co znajduje się dokoła.Subtelnośćoka duszy, która pomaga mu dostrzegać delikatne różnice pomię-dzy ludzmi, pomiędzy ich czynami i motywacjami, a która stanowio prawdziwym smaku, jest niemożliwa bez pomocy literaturynajwyższego lotu. Zacieśnił się zatem obszar, na którym może rozkwitać pra-wdziwe nauczanieuniwersyteckie; mniej jest entuzjazmu i cie-kawości młodego Glaukona zPaństwa, któremu Eros każe wyob-razić sobie niezwykłe rozkosze, jakie na niego czekają, a ponieważ nie chce sięco do nich pomylić, szuka nauczyciela i przewodnika.Dzisiaj znacznie trudniejjest powiązać klasyczne księgi z do-świadczeniem studentów lub odczuwanymiprzez nich potrze-bami.68LEKTURANurtuje mnie pytanie, czy obcowanie z największymi tekstami literackimi odwczesnego dzieciństwa nie jest warunkiem konie-cznym, aby przez całe życiedoceniać znaczenie literatury.Niewy-kluczone, że wysokie aspiracje, poczucierozdrażnienia w pętach tego, co uwarunkowane i ograniczone, wymaga jaknajwcześniej-szej zachęty.Tak czy inaczej, abstrahując od przyczyny, nasistudenci utracili nawyk czytania.Nie posiedli umiejętności czyta-nia, niespodziewają się znalezć w lekturze ani przyjemności, ani korzyści.Wprzeciwieństwie do poprzednich pokoleń studentów są  autentyczni", w tymznaczeniu, że obcy im jest literacki snobizm i nie chcą składać nieszczerych,rytualnych hołdów kul-turze wysokiej.Kiedy pod koniec lat sześćdziesiątych po raz pierwszy zwró-ciłem uwagę naupadek czytelnictwa, zacząłem pytać uczestników kursów przygotowawczych iinnych studentów niższych lat, jakie książki są dla nich naprawdę ważne.Większość milczała, zakło-potana tym pytaniem.Idea książek jako towarzyszyżycia jest im obca.Przykład sędziego Blacka*, zawsze noszącego w kieszeniwymiętoszony egzemplarz Konstytucji, nie przemówiłby do nich.Nie istniejesłowo drukowane, w którym szukaliby porady, inspi-racji czy radości.Od czasudo czasu któryś student wymieni Biblię.* Stynny sędzia amerykańskiego Sądu Najwyższego, niedawno zmarły (przyp.tłum.).rpoznał ją w domu, na uniwersytecie zazwyczaj nie kontynuuje studiówbiblijnych).Zawsze znajdzie się dziewczyna, która wy-mieni The Fountainhead(yródło) Ayn Rand; książkę tę trudno nazwać literaturą, lecz swymipseudonietzscheańskimi tezami często kieruje ona życie bardziej ekscentrycznej młodzieży na inne tory.Nieliczni studenci wspominają o niedawnoprzeczytanych książkach, które ich zafrapowały i potwierdziły ich własnąinter-pretację samych siebie, takie jak Buszujący w zbożu.(Ich od-powiedz jestzazwyczaj najbardziej autentyczna i wskazuje na głęboko odczuwaną potrzebępomocy w zrozumieniu samych siebie.Jest to jednak odpowiedz nieoświecona.Nauczyciele po-winni wykorzystać wyrażającą się w niej potrzebę i wyjaśnićstudentom, że większą pomocą będą dla nich wybitniejsi pisarze).Po tegorodzaju zajęciach zawsze zgłaszają się do mnie jacyś studenci, którzy chcą mnieprzekonać, że książki naprawdę odgry-wają w ich życiu istotną rolę, i to niejedna czy dwie, lecz wiele.Następnie recytują listę klasyków, z któryminajprawdopodobniej zetknęli się w szkole średniej.Wyobrazcie sobie taką osobę zwiedzającą Luwr lub Uffizi, a natychmiastzrozumiecie stan jej duszy.Przy zupełnej niezna- jomości historii biblijnych,starogreckich i starorzymskich Ra-fael, Leonardo da Vinci, Michał Anioł,Rembrandt i inni nic dla niej nie znaczą [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •