X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Widząc, co się dzieje, Chance zasłonił twarz i zaczął krzyczeć, żeby Griffenhamował.Nacisnął na hamulce w ostatniej chwili, samochodem zarzuciło i uderzyłtyłem w mur.Chance poleciał na drzwi z taką siłą, że wybił głową bocznąszybę.Oszołomiony, uwolnił się z pasa, na chwiejnych nogach wydostał się z wozu izgięty wpół natychmiast zaczął wymiotować.Chryste, przed chwilą byłby zginął.Griffen próbował go zabić.Jego i siebie.Kiedy wreszcie mógł zaczerpnąć powietrza, otworzył drzwiczki od stronykierowcy.Przez chwilę myślał, że Griffen nie żyje, bo siedział za kierownicązupełnie nieruchomo.Siedział i.śmiał się bezgłośnie.Chance chwycił go za koszulę i wyciągnął z samochodu.- Mogłeś nas obu zabić, ty obłąkany sukinsynu! krzyczał, potrząsającGriffenem.- Co się z tobą, do cholery, dzieje?Ten odepchnął Chance' a.- Idz do diabła! Niech cię piekło pochłonie.To powiedziawszy, wsiadł do samochodu i odjechał.ROZDZIAA SZEZDZIESITY SI�DMYOd tamtego wieczoru minęły cztery dni, a Chance ciągle miał przed oczamizbliżający się z zaskakującą szybkością mur, zaś w uszach rozbrzmiewał mujeszcze upiorny śmiech Griffena.Nigdy dotąd nie otarł się tak blisko o śmkrć, nigdy też nie zetknął się zwcielonym, czystym złem.Teraz miał za sobą oba te doświadczenia.Byłprzerażony.Bał się nie o siebie, tylko o Skye, wydaną na łaskę obłąkanegoczłowieka.Bo Griffen musiał być obłąkany."Jeśli ja jej nie będę miał, nikt jej nie dostanie".Uporczywie wracały do niegote złowieszcze słowa Griffena.Wyrzucał sobie własną głupotę i próżność.Uwierzył w przyjazń Griffena,przez co stał się narzędziem w jego rękach.Myślał, że sukcesy zawdzięcza swoim zdolnościom i energii, tymczasem były one starannie zaaranżowaneprzez Monarcha.Zaaranżowane, a potem równie pedantycznie zniszczone.Zatopiony w myślach, stał przyoknie w swoim biurze i patrzył na zachódsłońca.Wspominał pierwsze dni w Chicago, tak pełne nadziei, planów,ambicji i wszechmocnej wiary, że w tym mieście ziszczą się wszystkie jegomarzenia.Jakiż był głupi.Zadufany i nazbyt pewny swego, nigdy nie zadał sobiepytania, dlaczego właściwie Griffen Monarch zainicjował ich pierwszespotkanie.Dlaczego "decydował się zrezygnować z usług firmy, którapracowała dla Monarchów przez dwadzieścia lat, i podpisać kontrakt z kimś,kto na dobrą sprawę przyszedł z ulicy.Nigdy się nie zastanawiał, skąd tanatychmiastowa zażyłość i przyjacielskie gesty ze strony potentata.Nie przeanalizował sytuacji, bo chciał tego, co dawał mu Griffen,� bo pragnął,jak powiedziała Skye, zostać Griffenem.Zaślepiła go ambicja.Dopiero teraz ten szaleniec otworzył mu oczy.Nadal jednak nie mógłzrozumieć pewnych rzeczy, być może najważniejszych.Dlaczego Griffen wypytywał go o przeszłość? Dlaczego Skye pojawiła się wChicago zaledwie w kilka tygodni potem, jak opowiedział o niej Griffenowi?Myślał o tym dużo przez ostatnie dni, ale nie znajdował odpowiedzi.Myślałteż o swojej firmie, a właściwie o tym, co z niej zostało.Dał się wywieść wpole Griffenowi, ale miał dość rozumu, by uczyć się na własnych błędach.Niemiał zamiaru się poddać.Zbyt długo i zbyt ciężko pracował nato, by do czegoś dojść.Podjął decyzję.Postanowił walczyć i sowicie odpłacićGriffenowi.Spojrzał na zegarek, po czym podszedł do biurka i wystukał numerTowarzystwa Miłośników Chicago.Poprosił Marthę do telefonu.-Witaj.Mówi Chance McCord.- Chance? - W głosie Marthy dało się słyszeć zarówno zaskoczenie, jak ipewną rezerwę.- Co u ciebie? - Przejdę od razu do rzeczy.Wiem, co Griffenzrobił.Sam mi o wszystkim powiedział.Po takim wstępie Martha była skłonna go wysłuchać, mówił więc dalej:-Wiem, że nie chciałaś brać udziału w tej intrydze i że zagroził cofnięciemdotacji dla Towarzystwa.-To dla mnie wielka ulga, że o tym wiesz.Czuję się paskudnie.Ten drańzmusił mnie, żebym rozwiązała z tobą umowę.Bardzo mi przykro, Chance, bozrobiłeś dla nas wspaniałą robotę.- Miło słyszeć.Dlatego właśnie dzwonię.Potrzebuję twojej pomocy.- Nie wiem, co mogłabym dla ciebie zrobić. - Najpierw mnie wysłuchaj.Mam pewną propozycję, która powinna byćkorzystna dla nas obojga.Martha zawahała się.- Dobrze, wysłucham cię, ale niczego nie mogę obiecać.Chance przedstawiłjej swój plan.Wszystko, co miała zrobić, to wykonać kilka telefonów irozpowiedzieć, że konkurent oczernił Chance'a, że zarzuty okazały sięwyssane z palca i że ona sama postanowiła wznowić współpracę z McCordPublic Relations.- Chętnie, Chance, ale pamiętaj, że w ten sposób stracę dotację Monarchów.- Będę pracował dla towarzystwa społecznie, podpiszemy specjalny kontrakt.To, co oszczędzisz na wydatkach, zrekompensuje ci z nawiązką dotacjęMonarchów.Poza tym uniezależnisz się od ich nacisków.Martha długo milczała.Musiała rozważyć tę propozycję�- Mam serdecznie dość tego pokrętnego sukinsyna - powiedziała wreszcie.-Nie lubię, jak ktoś mi grozi.Brzydzę się szantażem.Nie akceptuję ludzi,którzy nadużywają swojej władzy.Gdyby chodziło tylko o mnie, natychmiastbym się zgodziła, ale muszę myśleć o interesie towarzystwa.Przemyślę do jutra twoją propozycję, porozmawiam z kilkoma osobami.Jeślibędę mogła ci pomóc, na pewno to zrobię.Chance podziękował Marcie i wrócił do okna.Z jej pomocą czy bez,zamierzał odwiedzić wszystkich klientów, których stracił.Przekona ich, żebyprzynajmniej go wysłuchali.Zacznie działać jutro.Dzisiaj wieczorem postara się odnalezć Skye.Musi ostrzec ją przedGriffenem.ROZDZIAA SZEZDZIESITY �SMYGriffen w napięciu czekał ną Dorothy, niespokojnie kręcąc się po jej salonie.Jeden fałszywy ruch i rzucą się na niego jak sępy, rozszarpią, zabiorą muSkye.Nie pozwoli na to! Nigdy! Wkrótce opanuje sytuację.Jak zawsze.Ta myśl go uspokoiła.Spojrzał na zegarek.Dorothy powinna pojawić się ladamoment.Samolot z Mediolanu zgodnie z rozkładem miał wylądować wChicago o siódmej, a było już dziesięć po ósmej.Skye zapewne jest już w domu.Oczami wyobrazni widział, jak przeglądapocztę, a potem wychodzi na spacer z tym swoim obrzydliwym kundlem,którym pod jej nieobecność opiekowali się sąsiedzi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl


  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.