X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Panie na pewno potrafią to ocenić lepiej ode mnie!To syn mojego przyjaciela, Douga, z którym pracowałemrazem przez piętnaście lat.Biedak zmarł przed miesiącem,miał kłopoty z sercem, w końcu nie wytrzymało.Jon przy�jechał zastąpić ojca przez jakiś czas.Wyobrazcie panie sobie,zostawił na parę miesięcy swoją praktykę w Beverły Hills,żeby mi pomóc! A świetnie mu się tam powodzi, ma zna�komitą renomę.Nic dziwnego, zna się na zwierzętach nawetlepiej niż jego ojciec.Czasem mam wrażenie, że potrafiz nimi rozmawiać.Babcia zdumiała się.- To on nie leczy ludzi?- Nie.I ja też nie, Elloise.Lora po raz pierwszy słyszała, jak ktoś zwraca się dojej babci pełnym imieniem.To.pewnie jednak nie ugłaskababci na tyle, by ugryzła się w język i nie powiedziaławprost, co myśli.Ani chybi zaraz da upust swojemu roz�czarowaniu faktem, że Jon nie jest  prawdziwym" lekarzem.- Pomaganie Bożym stworzeniom to bardzo godne za�jęcie - wygłosiła nieoczekiwanie babcia.- Nie rozumiemRS tylko, po co w takim razie zamówił kwiaty do lecznicy dlazwierząt.Tak czy siak, będzie wam z tym przyjemniej.Jon właśnie przyszedł się przywitać.Lora łypnęła na nie�go ponuro, zabrała swój talerz i przysiadła na ławce w kącietarasu.Czy on nie mógł być brzydki i pokraczny? Wtedynie miałaby problemu.A zwierzętom przecież wszystko jed�no, jak wygląda ich lekarz.- Szkoda, że Jon nie zostanie w Fern Glen - zauważyłdoktor Reed.- Przydałby się ktoś taki w naszej społeczno�ści.Dużo bym dał za to, żeby nie wyjechał.Lora z kolei nie mogła się tego doczekać.Jeśli o niąchodzi, mógłby wyjechać choćby zaraz.Im dalej, tym lepiej.On tymczasem usiadł ze swoim talerzem na ławce tużobok niej.- Masz bardzo ładną mamę - zauważył z uśmiechem.- Chyba właśnie kłóci się z Victorem.Lora w popłochu spojrzała w ich stronę.Faktycznie, ge�stykulowali dość żywo, spierając się o to, czy w tym klimaciemogą udać się brokuły.No, jeśli mama zaczyna od sporu.Nagle zrobiło jej się zimno.A jeśli mama, chociaż piękna i ko�chana, wcale nie była takim aniołem? Jeśli to nie tylko tataponosił całą odpowiedzialność za napiętą atmosferę, jaka pa�nowała w ich domu przez te wszystkie lata?Tymczasem psy odkryły, że Ella ma miękkie serce i ob�siadły ją kołem, czekając, aż poda im kolejny kawałek szyn�ki lub indyka.- Twoja babcia jest słodka - odezwał się nagle Jon.W duchu przyznała mu rację.- Martwię się, że ona wciąż tęskni za dziadkiem, chociażumarł już bardzo dawno temu.RS Jon ze zrozumieniem pokiwał głową.- Mój ojciec nigdy nie przebolał śmierci mojej mamy.Niektórzy ludzie są po prostu stworzeni dla siebie.- A ja mam jednak nadzieję, że babcia jeszcze się zakocha.- Ma jakiegoś adoratora?- Przychodzi do nas regularnie pewien elegancki pan,co tydzień kupuje kwiaty dla swojej wiekowej matki i bar�dzo lubi babcię.Ale jej przeszkadza jego łysina, w dodatkupiegowata.Jeszcze inny starszy pan zawsze zagląda przezokno do kwiaciarni, gdy idzie do sklepiku na rogu.Jeślinie chodzi o babcię, to znaczy, że moja rodzina zaczęła mnieswatać nie tylko z nastolatkami, ale i z emerytami.- Przecież lubisz starszych panów.Zirytowała się.- Dałbyś wreszcie spokój!- A co z umawianiem się ze mną?- Wpadnij w przyszłym tygodniu do kwiaciarni.- za�częła, ale nie dał jej dokończyć.- Po co czekać? Wszyscy są na miejscu.- Ujął jedenz jej loków i okręcił go sobie na palcu.- Co ty wyprawiasz? - szepnęła.- Udaję zainteresowanego.Próbowała się odsunąć.- Przestań!- Och, nie udawaj.Czy ten wczorajszy pocałunek nienarobił ci apetytu na więcej? Bo mnie tak.- Nie czekającna odpowiedz, pocałował ją.Lora zauważyła kątem oka, że pozostała trójka z cieka�wością zerka w ich stronę.Zarumieniła się po same uszy.Miała ochotę zawołać: To nie jest tak, jak myślicie!RS - Pójdę dokroić chleba - wymamrotała, odsunąwszy sięod Jona, i szybko wyszła do kuchni.Niedobrze! Jon odkrył, że jednak robił na niej pewnewrażenie! Zawstydzona i zbita z tropu, bezradnie rozejrzałasię po kuchni.Po co ona tu przyszła?Złapała kluczyki od furgonetki i uciekła zamknąć się nacztery spusty w szklarni.Jon łagodnie poczochrał uszy małej biało-rudej kotki,tak okrągłej, że w tej chwili nie mogła uchodzić za kociąpiękność.Za to jej właścicielka była wyjątkowo atrakcyjnąsmukłą brunetką o ciemnych oczach w kształcie migdałów.- Ktoś podrzucił nam ją do ogrodu.Mąż ją przygarnął,ale ona pewnie ma raka, skoro jest taka spuchnięta.Trzebają uśpić.- Nie ma raka, tylko jest w ciąży, i to bardzo zaawan�sowanej - wyjaśnił Jon.' - Jest bardzo młoda, nie ma nawetroku.Kotka, mrucząc, potarła łebkiem o jego dłoń, a potempolizała ją.Uśmiechnął się do niej.Miała wyjątkowo uroczypyszczek.- Będzie miała kocięta? Ile?- Tego nie mogę powiedzieć.Ale już niedługo.U kotówciąża trwa około dziewięciu tygodni.Czy zauważyła pani,kiedy zaczęły jej czerwienieć sutki, albo kiedy.- Nie przyglądam jej się - przerwała z niesmakiem bru�netka.- To znajda, mówiłam już panu.- Rozumiem.Proszę ją zabrać do domu, przygotowaćkartonowe pudełko z czystą gazetą w środku.Po porodzietrzeba zniszczyć pudełko i dać jej nowe.RS - Nie życzę sobie żadnych kociąt.- Wie pani, teraz to już trochę za pózno.- Nie będę zajmować się jakąś przybłędą.Do Jona dopiero teraz dotarło, że kobieta ani razu niedotknęła kota.Przyniosła go w pudle, i to Jon go stamtądwyjął.Przez cały czas starannie omijała zwierzę wzrokiem.- Ale przecież pani mąż.- Nie cierpię kotów.Niech pan ją komuś odda.Uśmiechnął się nieco krzywo.- Nie wyobraża pani sobie, jak mało jest chętnych dowzięcia ciężarnej kotki.- Nic mnie to nie obchodzi.To pan jest od zajmowaniasię zwierzętami.- Obróciła się na pięcie i wyszła z gabi�netu.Jon czekał cierpliwie, przekonany, że kobieta za chwilęochłonie, zreflektuje się nieco i wróci.Kiedy nic podobnegonie nastąpiło, ostrożnie wziął biało-rudą kotkę na ręce i wy�szedł do poczekalni.- Czy coś się stało, panie -doktorze? - spytała Connie,jego asystentka.- Pani Pullman prawie wybiegła z lecznicy.Cud, że sobie nóg nie połamała na tych swoich szpilach.- Miała drobne załamanie nerwowe - mruknął i podałasystentce kota.- Proszę znalezć tej małej spokojne i ciepłemiejsce, jak najdalej od klatek z psami.I skontaktować sięz panem Pullmanem, muszę z nim porozmawiać.Wrócił do gabinetu.Po chwili w drzwiach pojawiła sięConnie z pięknym bukietem.- Przywieziono kwiaty.Nie ma żadnej kartki, ale ta panipowiedziała, że pan będzie wiedział, o co chodzi.Co mamz nimi zrobić?RS Roześmiał się.- Wziąć je sobie do domu.- Naprawdę mogę? - Rozpromieniła się.- Dzięki! Są su�per! Aha, dzwoniłam do Pullmanów, ale nikogo nie było w do�mu, więc zadzwoniłam do pracy, oni mają ten sklep z winamina rynku, wie pan, no i okazało się, że on wyjechał służbowodo Santa Rosa.Wróci dopiero pod koniec tygodnia [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl


  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam siÄ™ na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treÅ›ci do moich potrzeb. PrzeczytaÅ‚em(am) PolitykÄ™ prywatnoÅ›ci. Rozumiem jÄ… i akceptujÄ™.

     Tak, zgadzam siÄ™ na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyÅ›wietlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treÅ›ci marketingowych. PrzeczytaÅ‚em(am) PolitykÄ™ prywatnoÅ›ci. Rozumiem jÄ… i akceptujÄ™.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.