X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- I ja nie mogę pojechać z tobą?- Nie sądzę, żeby to było dobre rozwiązanie.- Powiedz mi więc, Emmo, jakie byłoby dobre.- Nie mogę.- Co to znaczy?Emma spojrzała na zegarek i zesztywniała.- A niech to! Musimy cię odwiezć do hotelu. - Już?- Byliśmy tu o wiele za długo.Na dole czeka samochód.Ubieraj się.- Okay, okay.Zaczekaj chwilę.Trzymając go za rękę, zeszła z Jonathanem na parter i wyprowadziła go nazewnątrz.Gdy znalezli się na chodniku, jej ruchy stały się szybsze i bardziejzdecydowane.Spojrzała w lewo, potem w prawo.Znalazła się na otwartejprzestrzeni, a więc była zagrożona.Podeszli do czarnego audi, zaparkowanego dwa budynki dalej.Posłużywszysię pilotem, wyłączyła alarm i usiadła za kierownicą.Jonathan okrążył samochódi wślizgnął się na miejsce dla pasażera.W drodze do hotelu żadne z nich nieodezwało się słowem.Emma wysadziła go sto metrów od wejścia.Wsunął głowęprzez otwarte okno.- Kiedy znowu cię zobaczę?- Jutro - powiedziała.- Na pewno? Jak cię znajdę? Mam zapytać Blackburna?- To nie jest dobry pomysł.My znajdziemy ciebie.A teraz już idz.Udanejprelekcji.Nie denerwuj się.Na pewno dobrze ci pójdzie.Jakiś samochód ponaglił ją klaksonem.Emma wrzuciła bieg i włączyła się doruchu.Jonathan patrzył, jak samochód znika w strumieniu innych aut, potem ruszył wstronę hotelu.Gdy wszedł do holu, pospieszył ku niemu zażywny, poważniewyglądający mężczyzna w szarym garniturze w prążki i z gozdzikiem w klapie.- Jest pan wreszcie, doktorze Ransom.Czekamy całe wieki, żeby pomówić zpanem.Gdzie pan był?- Na spacerze w parku.Chciałem zaczerpnąć świeżego powietrza.- Oczywiście.- Mężczyzna położył rękę na łokciu Jonathana i poprowadził gow stronę recepcji.Był łysy, miał rumianą cerę i ciemne inteligentne oczy.-Znalazł pan mój liścik? - zapytał.- Napisałem parę słów na pana programie.Sądziłem, że byłoby rozsądne, gdybyśmy uzgodnili nasze stanowiska przedpańskim jutrzejszym porannym wystąpieniem.Konsjerżka zapewniła mnie, żeprogram przesłano do pańskiego pokoju.- Pański liścik? - Teraz dopiero Jonathan przypomniał sobie ten wytwornycharakter pisma. Cieszę się, że spotkam się z Panem i będziemy mogli omówićPańską prelekcję".- To pan przysłał mi program?- Ależ tak, oczywiście! Co pan o tym sądzi? - Jonathan nie odpowiadał, więcmężczyzna mówił dalej: - Mam nadzieję, że apartament panu odpowiada.Niektórzy z naszych członków uważają, że panuje w nim trochę nadmiernyzbytek, ale ja uważam, że musimy sobie zapewnić azyl w dyskretnym otoczeniu.Jesteśmy lekarzami, a nie hydraulikami.Ale dajmy już temu spokój.Jak minąłlot? Wszystko poszło dobrze? Ale Jonathan nadal nie odpowiadał.Nie słuchał tego, co ten mężczyzna mówi.Przed chwilą dostrzegł identyfikator swojego rozmówcy.Widniało na nim: doktor Colin Blackburn".10Nie mogę się wypowiadać na temat pracy Roberta Russella w naszej firmie -oznajmił pewny siebie, arogancki mężczyzna siedzący po drugiej stronie biurka,naprzeciwko Kate Ford.- Wszyscy, którzy podpisują z nami kontrakt, są u naszatrudniani na zasadzie absolutnej dyskrecji.Nie chodzi o to, że nie chcemypomóc wam w śledztwie, po prostu nie możemy.Reguły są regułami.Sześćdziesięcioletni, z rzedniejącymi włosami, w dwuogniskowych okularachosadzonych na końcu jastrzębiego nosa, łan Cairncross, dyrektor Oks-fordzkichAnalityków, utkwił w Kate znudzone spojrzenie.Siedzieli w jego gabinecie wbudynku przy Alfred Street 5.Wrzawa wieczornych gości pubu Pod Wozem iSzpadą niosła się po brukowanej uliczce i wlewała w otwarte okna.Przezdziesięć minut Kate wysłuchiwała przydługiej historii Oksfordz-kichAnalityków.Firmę założył trzydzieści lat temu pewien Amerykanin, prawnik, zastępcaHenry'ego Kissingera w Białym Domu za prezydentury Nixona.Pomysł ówprzyszedł mu do głowy, gdy kończył pracę doktorską w Oksfordzie.Jegozdaniem nauczyciele akademiccy i uczeni Oksfordu stanowili niezwykłe gronoświatowej klasy ekspertów ze wszystkich dziedzin, począwszy od ekonomii,przez politologię, na geografii skończywszy.Gdyby uzyskał nad nimi pewnąkontrolę, mógłby zaprząc ich do pracy nad poszukiwaniem odpowiedzi napytania najwyższej wagi dla rządów i międzynarodowych korporacji na całej kuliziemskiej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl


  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.