[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Upuszczając kołczan przy boku, nacisnął łukkolanem i wygiął go, żeby naciągnąć cięciwę, następnie wyciągnął strzałę z kołczanu.Jednympłynnym ruchem, przyłożył cięciwę do policzka, łuk poszedł do przodu i Draga namierzyłpierwszy cel.W momencie, gdy łucznik zwolnił cięciwę, rozległ się donośny brzdęk, aShanhaevel zobaczył - i usłyszał - jak strzała trafia niedzwieżuka w nogę, który zawył i padłna ziemię.Draga już sięgał po następną.W tym czasie Melias i Ahleage zbliżyli się do stworzeń, które stopniowo odzyskiwaływzrok i szykowały się, by stawić czoła napastnikom.Shanhaevel obserwował przez chwilętoczącą się walkę.Melias pewnie i skutecznie władał swym potężnym ostrzem, zataczającnim szerokie łuki i mocno uderzając bronią w tarczę pierwszego niedzwieżuka, jakiegonapotkał.Ahleage zaś wyglądał jak prawdziwy huragan uników i pchnięć, wciąż schodząc wostatniej chwili z drogi morderczym ciosom i mierząc w ścięgna lub trzewia.Obaj mężczyzniznali się na rzeczy, jednak przeciwnicy przewyższali ich liczbą, nawet wtedy, gdy Dragazdążył już powalić dwóch.Shanhaevel wahał się.Nie miał już na podorędziu użytecznej ofensywnej magii,przygotowawszy tego dnia jedynie garstkę praktycznych czarów.Nie spodziewał się udziałuw żadnej bitwie.Zwiatło pomogło, ale teraz jedyne, co mu pozostało, to jego kostur.Wystarczający do złamania ręki czy żebra, pomyślał, ale jak dobry przeciwkodzwiedziołakowi? Mimo obaw ruszył z pomocą.Sam widok zwalistych humanoidów sprawił,że zagotowała mu się krew w żyłach.Draga znalazł się obok niego, odrzuciwszy łuk, kiedy walka zacieśniła się.Razemprzedarli się przez drzewa i pospieszyli w kierunku niedzwieżuka, który chciał zajść Meliasaz tyłu.Bestia warknęła na nich i spróbowała pchnąć Dragę mieczem.Shanhaevel skręcił,oskrzydlając stworzenie.Drzewa utrudniały użycie drąga, ale kiedy dzwiedziołak ponownierzucił się na Dragę, elf podniósł zakończony żelazem koniec drąga do góry, trafił stworzeniew tył łokcia i usłyszał miły dla ucha chrzęst.Rycząc z bólu, dzwiedziołak obrócił się do Shanhaevela z nienawiścią wyzierającą zezwężonych czerwonych oczu.Zraniona łapa stwora wisiała bezwładnie.Shanhaevel zrobiłkrok do tyłu, ale jego atak dał Dradze wszystko, czego ten potrzebował.Aucznik zadał ciosmieczem, wrażając ostrze głęboko w trzewia stwora i pod żebrami skierował je do serca.Zpotwornym, bulgoczącym skowytem niedzwieżuk upadł na ziemię i znieruchomiał.Shanhaevel rozejrzał się, akurat, żeby spostrzec, jak kolejna bestia zatacza się, a Ahleage,który właśnie pchnął sztyletem w jej gardło, szykuje się do następnego ciosu.Zraniony stwórprzeszedł kilka kroków po śniegu, zaciskając łapy wokół zranionej szyi, następnie ukląkł najedno kolano i przewrócił się na bok, wijąc się i charcząc.Melias stał nad ciałem następnego.Za elfem wciąż rozlegały się odgłosy walki.Zanim zdołał się odwrócić, dojrzałzaskoczenie w oczach Dragi.Obracając się, Shanhaevel odkrył, że dwa ostatnie niedzwieżukiwalczą ze sobą.Zamrugał, uświadomiwszy sobie, że drugie stworzenie nie byłoniedzwieżukiem, ale wielkim brązowym niedzwiedziem, stojącym na tylnych łapach.Niedzwieżuk rzucił broń i uważnie obserwował potężne łapy niedzwiedzia, starając sięprzewidzieć atak.Draga minął oszołomionego elfa, by zająć się niedzwieżukiem, gdy nagle humanoidzesztywniał i dostał ataku skurczów, a u podstawy jego czaszki pojawiła się wystającarękojeść sztyletu.Dygocząc, stwór osunął się na ziemię i tak pozostał.Shanhaevel kątem okadojrzał Ahleage i obrócił się, by zobaczyć, jak ten podnosi się z wykroku po rzucie.Dragajednakże nie opuścił broni.Zwrócił się w stronę niedzwiedzia.Zwierzę, wciąż stojąc natylnych łapach, ruszyło do przodu, a Draga przygotował się do zadania ciosu.- Nie! - ktoś krzyknął głośno i w mgnieniu oka zza kurtyny padającego śniegu wytrysnęłapostać, która zatrzymała uderzenie łucznika, podnosząc sejmitar i sparowując uderzenieDragi.Aucznik odsunął się, tak samo zaskoczony jak Shanhaevel, i popatrzył się na przybysza.Była to kobieta, chociaż rysy jej twarzy skrywał śnieg.- Spokojnie, Mobley! - odezwała się do niedzwiedzia.Ten opuścił się na wszystkie cztery łapy, zamruczał basem w jej kierunku, następnieusiadł na zadzie, a ona zaczęła drapać go za uchem.- Jest ich więcej na wschodzie, ty wielka niezdaro - powiedziała, odwróciwszy się doDragi i zmierzywszy go chłodnym spojrzeniem.- Leć walczyć z nimi i zostaw Mobley'a wspokoju
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tematy
IndexMolly Harper Jane Jameson 01 Grzeczne dziewczynki nie mają kłów [nieofic.]
Quinn Julia Kwartet Smythe Smith 03 Wszystkie nasze pocałunki
Walter Jon Williams Dread Empire's Fall 02 The Sundering
Przypadek sedziego Quinna Margolin Phillip M
Ripley Alexandra Ze złotych pól
Christie, Agatha Karaibska tajemnica
Chris Wooding [Ketty Jay 02] The Fade (ORIGINAL) (epub)
Philip Gordon, Jeremy Shapiro Allies At War, America, Europe and the Crisis Over Iraq (2004)
Gable Rebecca Osadnicy z Catanu
McNab Andy Nick Stone 01 Zdalne sterowanie