X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. - Reeve, wychodzisz z siebie, \eby mnie obrazić.Czemu?Było w niej coś porywającego, gdy stała przed nim, tak wyniosła, zła i zimna.Ująłdelikatnie jej twarz.Otworzyła usta z zaskoczenia.- Bo tylko wtedy myślisz o mnie.Wszystko mi jedno, jak o mnie myślisz, Gabriello,dopóki w ogóle to robisz.- Więc masz, czego chciałeś - odparowała.- Myślę o tobie, ale nie myślę o tobiedobrze.Jego usta rozciągnęły się powoli w uśmiechu.Zalała ją fala gorąca i zaschło jej wgardle.- Tylko myśl o mnie - powiedział z dziwną powagą.- Nie rozrzucę ró\ na podłodze,kiedy poprowadzę cię do łó\ka.Nie będzie skrzypiec i atłasowych prześcieradeł.Będziemytylko ty i ja.Nie odsunęła się.Nie wiedziała, czy z powodu szoku, czy podniecenia.A mo\e zpowodu dumy.Taką miała nadzieję.- Teraz chyba ty potrzebujesz psychoanalityka.Mo\e straciłam pamięć, Reeve, alejestem pewna, \e sama wybieram sobie kochanków.- Ja tak\e sam wybieram.- Zabierz ręce - za\ądała spokojnie, z odrobiną arogancji, która pokrywała strach.Nie posłuchał.Przyciągnął ją odrobinę bli\ej.- Czy to królewski rozkaz?Mogłaby w tej chwili mieć na sobie szatę i koronę.- Interpretuj to, jak chcesz.Jestem zmuszona znosić twój dotyk, Reeve.Człowiek ztwoim pochodzeniem powinien znać zasady.- Amerykanie nie przywiązują takiej wagi do protokołu jak Europejczycy, Brie.- Jegousta krą\yły wokół jej ust, lecz nawet ich nie muskały.- Chcę cię dotknąć, dotykam.Jeślichcę cię wziąć, biorę, w odpowiednim dla nas dwojga momencie.Jej wzrok stracił nagle ostrość, a kolana ugięły się.Znów zrobiło się ciemno i tu\przed nią zamajaczyła niewyrazna twarz.Czuła zapach wina - mocnego i zatęchłego.Strachpotroił się, pulsując w niej niczym narkotyk.Gwałtownie odepchnęła go i zatoczyła się.- Nie dotykaj mnie! - wrzasnęła.- Ty draniu! Relachez-moi, salaud! - nagle znowuprzeszła na francuski.W jej głosie zabrzmiała tak desperacka nuta, \e Reeve, który w pierwszym odruchupuścił ją, natychmiast złapał ponownie, chroniąc przed niechybnym upadkiem. Z przera\eniem zobaczył, jak opada z powrotem na krzesło i kuli się z głową międzykolanami.Klnąc w duchu samego siebie, przemówił spokojnym, miękkim głosem:- Oddychaj głęboko i rozluznij się.Przepraszam.Nie zamierzałem zabrać ci niczego,czego nie chciałabyś dać.Nie zrobiłby tego.Nie.Z zamkniętymi oczami usiłowała odzyskać jasność umysłu,usunąć ten szum.- Nie!Usiłowała wyrwać mu rękę, więc puścił ją.Twarz miała bladą jak kreda.Uniosła kuniemu wzrok.- To nie byłeś ty - wykrztusiła z wysiłkiem.- Przypomniałam sobie.myślę, \e.-Zamknęła oczy, by spowolnić oddech, odzyskać zimną krew.- To był ktoś inny.Przez chwilębyłam gdzie indziej.Ten mę\czyzna trzymał mnie.Było ciemno albo pamięć nie pozwala mizobaczyć jego twarzy.Ale trzymał mnie i wiedziałam, och, wiedziałam, \e mnie zgwałci.Byłpijany.Kurczowo złapała Reeve'a za rękę, lecz mówiła dalej:- Czułam od niego zapach wina.Nawet teraz go czuję.Miał twarde, szorstkie ręce.Byłbardzo silny i bardzo pijany.Boleśnie przełknęła ślinę.Reeve zauwa\ył, \e dygocze, nim puściła jego dłoń iwyprostowała się na krześle.- Miałam nó\.Nie wiem skąd.Trzymałam ten nó\ w ręku.Myślę, \e go zabiłam.-Popatrzyła na swoją rękę.Obróciła ją i z uwagą przyglądała się wnętrzu dłoni.Było białe igładkie.- Myślę, \e zadzgałam go no\em - ciągnęła cichym, bezbarwnym głosem.- Miałamjego krew na rękach.- Brie.- Reeve przybli\ył się do niej.- Powiedz, co jeszcze pamiętasz, proszę.Spojrzała na niego, a twarz miała jak maskę.- Nic.Pamiętam tylko walkę i zapachy.Nie jestem pewna, czy go zabiłam.Nie ma nicprzed walką i nic po niej.- Zło\yła ręce na podołku i patrzyła w dal.- Jeśli nawet mniezgwałcił, nie pamiętam tego.Znów chciał kląć i z trudem się powstrzymał.Wszystko, co mówiła, czyniło jegozabawę sprzed kilku minut okrutną.- Nie byłaś wykorzystana seksualnie - rzekł stanowczym tonem, pozbawionym emocji.- Lekarze zbadali cię bardzo sumiennie.Nagła, nieznośna ulga zagroziła wybuchem łez.Powstrzymała je w ostatniej chwili.- Ale nie mogą stwierdzić, czy zabiłam człowieka. - Nie, to mo\esz wiedzieć tylko ty, kiedy będziesz gotowa.Skinęła głową i zmusiła się, by unieść wzrok.- Ty ju\ zabijałeś.- Było to raczej stwierdzenie ni\ pytanie.Zapalił gwałtownie kolejnego papierosa.- Taa.- bąknął, patrząc w bok.- W pracy? Musiałeś dla obrony, ochrony?- Tak.- Kiedy to jest konieczne, nie zostawia blizn w psychice, prawda?Mógł skłamać, \eby jej ułatwić.To kusiło.Spojrzał w topazowe, śmiertelniezmęczone oczy i mimowolnie zanurzył się we wspomnienia.Ciemne, straszne wspomnienia.Czy był za to odpowiedzialny? Czy zdecydował się wreszcie przyjąć tę odpowiedzialność?Mógłby skłamać, ale wtedy poznanie prawdy byłoby dla niej jeszcze gorsze.Tak,zdecydował się.- Blizny pozostają.- Wstał i ujął jej dłoń.- Mo\na jednak \yć z bliznami, Brie.Wiedziała o tym, zanim usłyszała odpowiedz.- Wiele ich masz?- Wystarczy.Uznałem, \e nie zniósłbym więcej.- Więc kupiłeś farmę.- Tak.- Strzepnął popiół.- Kupiłem farmę.Mo\e nawet w przyszłym roku cośposadzę.- Chciałabym ją zobaczyć.- Uchwyciła skrywany błysk radości w jego spojrzeniu ipoczuła się głupio.- Kiedyś, mo\e.On tak\e tego chciał i tak\e poczuł się głupio.- Oczywiście, kiedyś.Pozwoliła mu trzymać się za rękę, kiedy wracali przez ogrody ku białym murompałacu. ROZDZIAA SZ�STYBosa, owinięta tylko cienkim, jedwabnym szlafrokiem, siedziała posłusznie na łó\ku,gdy doktor Franco mierzył jej ciśnienie.Jego dłonie były zręczne, zachowanie - grzeczne,prawie ojcowskie.Jednak ciągle nie mogła zaakceptować w pełni cotygodniowych badańrodzinnego lekarza.Ani odbywających się co dwa tygodnie sesji z poleconym przez niegodoktorem Kijinskim, cenionym psychiatrą.Nie jest wszak inwalidką ani neurotyczką.To prawda, męczyła się zbyt szybko, ale siły powracały.A jej rozmowy z doktoremKijinskim nie były niczym więcej jak tylko zwykłymi rozmowami, które stanowiły czystąstratę czasu.A czasu coraz bardziej jej brakowało.Przygotowania związane z balem dobroczynnym w pierwszym tygodniu czerwca byłydla Brie wyczerpujące.Jedzenie, wino, muzyka, dekoracje [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl


  • Drogi uĹźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerÄ‚Å‚w w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerÄ‚Å‚w w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.