X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeden z nichwyglądał jak bunkier z wąskimi oknami podobnymi do strzelnic.Drugi stanowił wejście doukrytych w skałach składów i schronów.Jeszcze inny był elektrownią, prawdopodobniecałkowicie zautomatyzowaną i pracującą na mazucie.Sąsiadowało z nią kilkatransformatorów, biegły stamtąd linie energetyczne.Między owymi budynkami rozciągało siępodwórze  wielka, betonowa płyta.Obok paliła się mocno latarnia elektryczna.W jejblasku widzieliśmy pięciu strażników i Emila, pochylających się nad leżącymi bezwładniepsami, które spały głośno chrapiąc. Co im się stało?  spytał Emil, ale odpowiedzi nie otrzymał.W końcu jeden ze strażników oświadczył: Może miała rację ta facetka, która w barze opowiadała, że na naszą wyspę przylecą małe,zielone ludziki? Radiostacja przestała działać, uciekł barman i kucharz, a także sporo gości.Oni wiedzieli o niebezpieczeństwie i zwiali jak szczury ze statku, który ma zatonąć. A ten człowiek, którego oprowadzałeś po wyspie  wtrącił drugi strażnik. Czy nieopowiadał, że jest tu takie urządzenie, które może zalać wodą całe podziemia? Co do mnie, tozgadzam się stróżować na górze, do podziemi jednak nie zejdę za żadne skarby. Don Pedro twierdzi, że to są bzdury  powiedział Emil. Ale z naszymi psami stało się coś dziwnego.Wczoraj i dziś w nocy szczekały niewiadomo na co, a w tej chwili śpią.Teraz każdy może nas podejść.To mówiąc niespokojnie rozejrzał się dokoła, odbezpieczył pistolet maszynowy i gotów byłstrzelać.Lecz w tym momencie lufa jego pistoletu zgięła się ku dołowi, jakby zrobiono ją zplasteliny. Co to?! Patrzcie!  wrzasnął strażnik i rzucił pistolet na beton.Lufa pistoletu drugiego strażnika dla odmiany wygięła się ku górze.Trzeciego skręciła wlewo, czwartego w prawo, piąty strażnik po prostu rzucił broń na beton nie czekając, aż musię wygnie w dłoniach. Ona mówiła.Ta kobieta w barze.że broń będzie sama się gięła w naszych rękach bełkotał Emil.Bezradnie wyciągnął z kieszeni pistolet i w geście rozpaczy uniósł lufę ku górze, jakby chcącbronić się przed nadlatującymi z nieba ludzikami.Wtedy pistolet zaczął strzelać aż dowypróżnienia całego magazynku. To nie ja.nie ja.on sam strzela!  krzyknął Emil i cisnął pistolet. W słuchawce usłyszałem szept Ralfa: Obserwowałeś zjawisko, które wy nazywacie telekinezą.Zginanie przedmiotówmetalowych na odległość oraz wprawianie ich w ruch. Wyprowadzić z hangaru helikopter  rozkazał Emil. Ja go sam poprowadzę.Jazda,chłopaki, ratujmy się.Komu życie miłe, niech opuszcza to przeklęte miejsce, zanim wylądujątu latające talerze.Całą gromadą pobiegli do pobliskiego, blaszanego hangaru.Wyciągnęli śmigłowiec, potempowrócili na betonowe podwórze, aby zabrać ze sobą śpiące psy, do których chyba bylibardzo przywiązani.Po dziesięciu minutach skrzydła śmigłowca zaczęły się obracać, a warkotsilnika wypełnił całą wyspę.Strzały z pistoletu i ów hałas zbudziły don Pedra oraz któregoś zjego pomocników.Gdy śmigłowiec wzniósł się w górę, od strony hotelu po betonowej płycielotniska nadbiegł don Pedro i jakiś Kreol, obydwaj w pidżamach i z pistoletami w rękach. Uciekli! Uciekli śmigłowcem!  wrzasnął don Pedro i oddał długą serię z pistoletu wstronę odlatującej maszyny.Ale ona była już zbyt daleko. Niech pan popatrzy, se�or  pomocnik don Pedra wskazał leżące na betonie pistoletymaszynowe strażników.Obydwaj zaczęli uważnie przyglądać się broni z powyginanymi lufami i dopiero po krótkiejchwili zorientowali się, że i ich pistolety mają wygięte lufy. Nie! Nie! Ja też uciekam  przerazliwie krzyknął Kreol i co sił w nogach pobiegł wkierunku hotelu.Don Pedro, który miał chyba mocniejsze nerwy, nie okazał strachu.Odniosłem wrażenie, żegdyby leżąca na betonie broń nadawała się do użytku, strzeliłby za uciekającympomocnikiem.Długą chwilę stał nieruchomo, zastanawiając się nad sytuacją.Umilkł warkot helikoptera, cisza ogarnęła wyspę.Ja i Dawson, ukryci za rogiem bunkra, teżnie ruszaliśmy się.Ta cisza podziałała uspokajająco na don Pedra.Lojalność wobec don Stefano chybazwyciężyła w nim strach.Rozejrzał się bacznie na wszystkie strony, a potem podszedł dobudynku z żelaznymi drzwiami.Domyśliliśmy się, co zamierza uczynić.Postanowił sięupewnić, czy uciekający strażnicy nie obrabowali skarbca gangu.Mieliśmy okazję zobaczyć,jak otwiera się bandycki sezam.Na żelaznych drzwiach była dzwignia.Don Pedro poruszył nią trzy razy w prawo i dwa razyw lewo, a wówczas otworzyły się bezszelestnie jak wejście do legendarnego sezamu Alibaby.Gangster przycisnął kontakt i żarówka elektryczna oświetliła schody prowadzące pod ziemię.Poszliśmy krok w krok za nim, zachowując jednak bezpieczną odległość, aby nie słyszałszmeru naszych oddechów.Schody zostały wykute w litej skale.Prowadziły przez dwie kondygnacje, na ostatniejznajdowało się dość obszerne pomieszczenie z dwoma żelaznymi drzwiami.Stał tutaj stół i kilka krzeseł, na szafce walały się puste butelki po wódce.Zapewne mieliśmy przed sobą cośw rodzaju strażnicy.Nie czuło się piwnicznego zapachu stęchlizny, pachniało morzem,podziemie posiadało wspaniałą klimatyzację.Don Pedro podszedł do drzwi po prawej stronie, przekręcił na nich dzwignię w taki samsposób, jak przy drzwiach do podziemi.I znowu otworzyły się automatycznie, a światło, którezabłysło, ukazało schron wypełniony zapasami żywności na wypadek, gdyby strażnicy nawetprzez kilkanaście dni nie mieli prawa wyjść na górę.Drugie drzwi miały zamek sekretny jak przy kasach ogniotrwałych.Był to zamek cyfrowy,nie wymagający jednak klucza.Chyba tylko don Pedro znał szyfr otwierający go.Ale i dlanas po chwili przestał on być tajemnicą.Tarcza z cyframi zatrzymywała się kolejno nacyfrach: trzy, osiem, dziewięć, jeden, potem na trzech jedynkach, wreszcie następowałatrójka, siódemka i czwórka [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl


  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.