X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Młócka została już wykonana i ziarno wysłano na targ, stodołabyła pełna słomy, a ziemniaki zebrano z pomocą Meg, Daphnei dzieciaków, które zwolniono ze szkoły, żeby mogły pracować - o ilew ich przypadku można było mówić o pomocy.Traktor przerzuciłziemię, a dzieci ustawiono wzdłuż radlin z koszykami i zapłacono impo miedziaku za zbieranie ziemniaków.William wypełnił też wszystkieformularze i odesłał je do ministerstwa, tak więc jedyną rzeczą, jakamu została do zrobienia, był wieczorny udój.W ciągu tych kilkucennych, wolnych godzin nie robił nic.Siedział z nogami opartymio osłonę paleniska i czytał gazetę.- Pani Woodrow.- Kathy usiadła ciężko przy stole.- Matkablizniaków zginęła podczas nalotu.Gazeta opadła Williamowi na kolana.- Wielkie nieba! Biedne dzieci.I musisz im o tym powiedzieć?- Tak.Kathy poszła za chłopcami do ich pokoju, gdy wrócili do domu.Ostatnio często się tak zachowywali: szli prosto na górę, nie zdej�mując płaszczy i nie zaglądając do kuchni.Donny upychał coś zaszafą, gdy weszła i wygramolił się stamtąd z miną winowajcy.Kathy dała chłopcom trochę grosza, by kupili prezenty dla rodzinyi przypuszczała, że właśnie tam je chowają.Udała, że niczego niezauważyła.- Chłopcy, usiądzcie.Muszę powiedzieć wam coś ważnego.Objęła ich.Donny zrzucił jej rękę, zaś Lenny pozwolił się przytulić.- Musicie być bardzo dzielni, bo to są złe wieści.- Okręt taty został storpedowany - przerwał jej Donny.- Dlaczego? Nie.- Zdumiała się, ale po chwili namysłu zrozumiała,że był to logiczny wniosek.Ich ojciec był na wojnie, więc to on byłzagrożony.- Obawiam się, że chodzi o waszą mamę.Był nalot i nawasz dom spadła bomba.Jest mi niezmiernie przykro, kochani, alemama zginęła.Poczuła, jak Lenny zesztywniał, ale to Donny krzyczał z niedowie�rzaniem:- Nie! Nie! Nie wierzę! Zmyśla to ciocia!- Dlaczego miałabym to robić, Donny?129 - A skąd mam wiedzieć?! Mama przyjeżdża na Gwiazdkę.Taknapisała.I wtedy zabierze nas do domu.Nienawidzę tego miejsca!Nienawidzę cię! Nienawidzę tej wojny! - Zalał się łzami.To był sygnał dla Lenny'ego.Obaj chłopcy łkali.Kathy niemogła nic zrobić.Siedziała z nimi, powstrzymując łzy.Zbierałysię w jej oczach nie z powodu śmierci pani Carter, ale ze współ�czucia dla blizniaków, którzy w tak okrutny sposób zostali po�zbawieni matki.Nie mogła im mówić, żeby nie płakali, więcocierała tylko ich mokre buzie chusteczką, aż łkanie przerodziłosię w czkawkę.- Kto cioci powiedział? - dopytywał się Donny, gdy, jak sięzdawało, zabrakło mu już łez.- Pani Woodrow.Pamiętacie ją? To ona wyszła po was na dworzecw Attlesham i przywiozła was do Beckbridge.Zajmuje się wszystkimiewakuantami i kontaktuje się z ich rodzicami.Powiedziała, żewasz tata zostanie o wszystkim poinformowany i pewnie przyjedziedo domu.- Kiedy? - zapytał Lenny, chwytając się tej wiadomości.- Nie wiem.To zależy od tego, kiedy jego okręt zawinie do portu.Lenny westchnął i pociągnął nosem.- Mama też tak zawsze mówiła:  Kiedy jego okręt zawinie doportu".- To wspomnienie go przerosło i znowu zaczął płakać.Kathy objęła go.- Może to będzie niebawem.- Ja chcę do mamy.- Lenny mówił stłumionym głosem, wtulonyw Kathy.- Ona nie może nie żyć.- Chciałabym, żeby żyła.Nie możemy jednak użyć czarodziejskiejróżdżki i naprawić tego, co się wydarzyło.- Co się z nami stanie? - spytał Donny.- Czy zabiorą nas dojednego z tych miejsc, gdzie są dzieci, które nie mają mam?- Zostaniecie z nami, przynajmniej do czasu powrotu waszegotaty.Przecież macie jeszcze jego, prawda? Nie jesteście sierotami.- Równie dobrze moglibyśmy nimi być.Tata zawsze jest na morzu.- Niedługo wróci.- Na święta?- Nie wiem.Raczej nie.130 Nie mogła pozwolić, by robili sobie nadzieje jak w przypadkuprzyjazdu matki.Lepiej było być szczerą, nawet jeśli wydawało się,że brakuje jej współczucia.Lenny już nie szlochał, ale łzy nadal spływały po jego policzkachi skapywały mu z brody.Donny przestał płakać i miał zacięty wyraztwarzy.- Zejdziecie na dół napić się herbaty? - zapytała Kathy.- Nie - odburknął Donny.- Niech ciocia sobie idzie.Chcemybyć sami.Nic już nie mówiąc, wstała i patrzyła na nich jeszcze przez chwilę,po czym zeszła na dół.Meg i Daphne nakrywały do stołu w kuchni.- Jak to przyjęli? - odezwał się William.- Nie jestem pewna, czy to do nich dotarło.Wtem z pokoju chłopców, który znajdował się nad kuchnią, zaczęłydobiegać dzwięki tłuczonego szkła i wrzaski.Kathy spojrzała do góry.- Co oni tam wyprawiają? Postanowili rozwalić dom?- Sprawdzę - powiedziała Daphne i ruszyła w kierunku schodów.Otworzyła drzwi pokoju chłopców i ujrzała pobojowisko.Chłopcyściągnęli narzuty z łóżek i wybebeszyli poduszki; w całym pokojuunosiło się pierze.Zasłony były w strzępach [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl


  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam siÄ™ na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treÅ›ci do moich potrzeb. PrzeczytaÅ‚em(am) PolitykÄ™ prywatnoÅ›ci. Rozumiem jÄ… i akceptujÄ™.

     Tak, zgadzam siÄ™ na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyÅ›wietlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treÅ›ci marketingowych. PrzeczytaÅ‚em(am) PolitykÄ™ prywatnoÅ›ci. Rozumiem jÄ… i akceptujÄ™.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.