[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nazwijmy to.lepszymi warunkami pracy.Gdybyktórykolwiek z Arcylordów się tu pojawił, miałabym dowódjego zdrady.- Wskazała na pojazd kosmiczny.- Ale jest tojeszcze lepsza zdobycz.Szarpiąc się w ramionach napastników, Ori rozejrzała się189 wokół.Wiedziała, że Jelph gdzieś tam jest, ale wrogów było takwielu! Właśnie starszy Luzo pomagał Wielkiemu Lordowiprzejść przez częściowo rozkopany gnój w stajni ku ichodkryciu.- Stało się - triumfalnie oznajmiła Venn.- A więcdożyłam tego dnia.- Puściła ramię towarzysza i oparła się omyśliwiec.- %7łycie to okrutny żart, Lordzie Luzo.Spędzasz całeżycie, wspinając się na szczyty władzy.a kiedy tego dokonasz,wszyscy uważają, że czas, abyś umarł.- %7ładen z nas tak nie uważa, Wielki Lordzie.- Zamknij się.- Pogładziła zimny metal statku.- Cóż,życie Lillii Venn nie dobiegło jeszcze końca.Znalazłam nowyszczyt, który można zdobyć.Zacznę od nowa.wśród gwiazd.-Mgliście uświadamiając sobie szuranie stóp sojuszników zaplecami, dodała: - Oczywiście, zabiorę was wszystkich ze sobą.- Oczywiście, Wielki Lordzie.Na zewnątrz dwaj strażnicy - dawniejsi towarzysze Ori zoddziału Mieczy - puścili ją.Ich uwagę przykuło to, co działosię w środku.Ani oni, ani dwaj pozostali nie zauważyli zaplecami porzuconego, zawiązanego worka z miotaczami, którycichutko lewitował w kierunku krzaków za farmą.Ori jednakwszystko zauważyła i chciała się cofnąć, ale usłyszała wmyślach głos Jelpha: Ori! Padnij!Zamiast wyrwać się i uciekać, Ori zaskoczyłatrzymających ją strażników, z całym impetem rzucając się naziemię.To małe zamieszanie wystarczyło Jelphowi, którywybiegł zza domu, strzelając z miotacza.Jaskrawe promienie,niewidziane na Kesh od pierwszego stulecia okupacji, trafiłydwóch strażników z tyłu.Pozostali dwaj Miecze obejrzeli się,kompletnie zaskoczeni.Wewnątrz stodoły starucha Venn nagle ożyła.Spojrzałagniewnie na nowych Lordów.- Zabezpieczyć to miejsce! - zażądała.Jelph wskoczył na podwórze, strzelając cały czas.190 Pozostali Miecze, którzy nigdy w życiu nie odbili ani jednegostrzału, rzucili się, aby odparować energię.Ori przetoczyła siępo ziemi, usiłując namacać miecz świetlny któregoś zpowalonych strażników.Przed sobą widziała braci Luzo,strzegących wejścia do stajni - a za nimi Wielkiego Lorda, którajakimś sposobem zdołała wgramolić się na myśliwiec.Nie, nie na myśliwiec, jak Ori stwierdziła po chwili zezgrozą.Wlazła do środka.Obejrzała się na Jelpha, który wreszcie do niej dołączył.On też to zobaczył.Zamarł na moment, przerywając ogień zmiotacza.Wiedzma wpakowała się do jego drogocennegostatku!Chwycił Ori za ramię i pomógł jej wstać.Strzelając znów w stronę Luzo i strażników, pociągnął jąza sobą.Gwałtownie szarpnięta Ori obejrzała się na stodołę.Onchyba nic nie rozumie.- Jelph, nie! Wielki Lord jest tam! - zawołała.- Co tyrobisz?Nie odpowiedział.Pchał ją przed sobą, byle dalej odstodoły, w kierunku rzeki.Wewnątrz stara kobieta sięgnęła do przepustnicy.Metaliczny głos rozległ się pod kopułą:.- Automatyczny system nawigacji włączony.Uruchomiony tryb wznoszenia.Venn wytrzeszczyła oczy, kiedy zaczęła się podnosić.Stojący obok Aureka bracia Luzo rozkazali ocalałemuMieczowi chronić wejście przed Ori i jej nieznanym obrońcą.Tylne drzwi stajni bez trudu mieściły szerokoskrzydłego uvaka,więc powinny także pozwolić przelecieć nisko zawieszonemumyśliwcowi.- Co za moc - szepnął Sawj Luzo, obserwującwznoszenie się stalowego potwora.- Nie będzie nawet musiałaprzecinać cum.191 - Cum? - Flen zajrzał pod statek.Dwa cienkie,jednożyłowe włókna, okręcone wokółrozporek podwozia, dopiero teraz stały się widoczne wświetle.Liny się naprężyły, a żółte oczy młodego Lordapowędrowały w stronę drugich ich końców, zagrzebanych wbłocie, gdzie byłzaparkowany statek.Zagrzebane w ziemi cienkie kołki pękły - i zniweczyłymarzenia Mrocznego Lorda.Jelph zainstalował urządzenie zabezpieczające, zanimprzyniósł z dżungli pierwszy kawałek myśliwca.Aurek stałukryty pod kupą nawozu w stodole, ale pod nim zakopano coścałkiem innego - dwie torpedy protonowe ze statku,wyładowane tysiącami kilogramów środków wybuchowych nabazie azotanu amonowego.Przekształcenie nawozu wsubstancję, która pasowałaby raczej do systemuprzeciwwłamaniowego, wymagało wiele cierpliwości i uwagi,ale dało Jelphowi możliwość wykorzystania swojej profesji wsposób użyteczny dla misji.Teraz system przeciwwłamaniowy zadziałał dokładnietak, jak planował.Kiedy kable szarpnęły w górę, uruchomiłyzapalniki w głowicach torped, a pociski zdetonowały, zapalającotaczające je materiały wybuchowe [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •