X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przecie� ta Zosia, taka pi�kna, taka mi�a!Stryj swata� j�! mo�e by jego �on� by�a,Gdyby nie szatan, co go pl�cz�c w grzech za grzechem,W k�amstwo za k�amstwem, wreszcie odst�pi� z uSmiechem.Z�ajany, pogardzony od wszystkich! w dni par�Zmarnowa� przysz�oS�! Uczu� s�uszn� zbrodni kar�.W tej burzy uczu�, jakby kotwica spoczynku,Zab�ysn�a mu nagle mySl o pojedynku: Zamordowa� Hrabiego! �otra! - krzykn�� w gniewie.-Zgin�� albo zemSci� si�! A za co? Sam nie wie!I ten gniew wielki, jak si� zaj�� w mgnieniu oka,Tak wywietrza�; znow zdj�a go �a�oS� g��boka.MySli�:  JeSli prawdziwe by�o postrze�enie,�e Hrabia z Zosi� jakieS ma porozumienie,I có� st�d? Mo�e Hrabia kocha Zosi� szczerze,Mo�e go ona kocha? za m�a wybierze!Jakim�e prawem chcia�bym zerwa� to zam�ScieI, sam nieszcz�Snik, wszystkich mam zaburza� szcz�Scie?Wpad� w rozpacz i nie widzia� innego sposobu,Chyba ucieczk� pr�dk�; gdzie? chyba do grobu!247 Wi�c ku�ak przycisn�wszy na schylonem czole,Bieg� ku ��kom, gdzie stawy b�yszcza�y si� w dole,I stan�� nad b�otnistym; w zielonawe tonie�akomy wzrok utopi� i b�otniste wonieZ rozkosz� ci�gn�� piersi�, i otworzy� ustaKu nim: bo samobójstwo jak ka�da rozpustaJest wymySln�; on w g�owy szalonym zawrocieCzu� niewymowny poci�g utopi� si� w b�ocie.Lecz Telimena, z dzikiej m�odzie�ca postawyZgaduj�c rozpacz, widz�c, �e pobieg� nad stawy,Chocia� ku niemu takim s�usznym gniewem pa�a,Przel�k�a si�; w istocie dobre serce mia�a.�al jej by�o, �e inn� Smia� Tadeusz lubi�,Chcia�a go skara�, ale nie mySli�a zgubi�;Wi�c puSci�a si� za nim, wznosz�c r�ce obie,Krzycz�c:  Stój! g�upstwo! kochaj czy nie! �e� si� sobieCzy jedx! tylko stój! - Ale on ju� szybkim biegiemWyprzedzi� j� daleko; ju� - stan�� nad brzegiem.Dziwnym zrz�dzeniem losów, po tym samym brzeguJecha� Hrabia na czele d�okejów szeregu,A zachwycony wdzi�kiem nocy tak pogodnejI harmonij� cudn� orkiestry podwodnej,Owych chorów, co brzmia�y jak arfy eolskie(�adne �aby nie graj� tak pi�knie jak polskie),Wstrzyma� konia i o swej zapomnia� wyprawie,Zwróci� ucho do stawu i s�ucha� ciekawie.Oczy wodzi� po polach, po niebios obszarze:Pewnie uk�ada� w mySli nocne peiza�e.248 Zaiste, okolica by�a malownicza!Dwa stawy pochyli�y ku sobie obliczaJako para kochanków: prawy staw mia� wodyG�adkie i czyste jako dziewicze jagody;Lewy, ciemniejszy nieco, jako twarz m�odzianaSmag�awa i ju� m�skim puchem osypana.Prawy z�ocistym piaskiem po�yska� si� wko�oJak gdyby w�osem jasnym; a lewego czo�oNaje�one �ozami, wierzbami czubate;Oba stawy ubrane w zielonoSci szat�.Z nich dwa strugi, jak r�ce zwi�zane pospo�u,Rciskaj� si�; strug dalej upada do do�u;Upada, lecz nie ginie, bo w rowu ciemnot�Unosi na swych falach ksi�yca poz�ot�;Woda warstami spada, a na ka�dej warSciePo�yskaj� si� blasku miesi�cznego garScie,Rwiat�o w rowie na drobne drzazgi si� roztr�ca,Chwyta je i w g��b niesie to� uciekaj�ca,A z góry znów garSciami spada blask miesi�ca.MySla�byS, �e u stawu siedzi Rwitezianka,Jedn� r�k� zdrój leje z bezdennego dzbanka,A drug� r�k� w wod� dla zabawki miotaBrane z fartuszka garScie zakl�tego z�ota.Dalej, z rowu wybieg�szy, strumie� na równinieRozkr�ca si�, ucisza, lecz wida�, �e p�ynie,Bo na jego ruchomej, drgaj�cej pow�oceWzd�u� miesi�czne Swiate�ko drgaj�ce migoce.249 Jako pi�kny w�� �mudzki, zwany g i w o j t o s e m,Chocia� zdaje si� drzema�, le��c mi�dzy wrzosem,Pe�xnie, bo na przemiany srebrzy si� i z�oci,A� nagle zniknie z oczu we mchu lub paproci:Tak strumie� kr�c�cy si� chowa� si� w olszynach,Które na widnokr�gu czernia�y ko�czynach,Wznosz�c swe kszta�ty lekkie, niewyraxne oku,Jak duchy na wpó� widne, na po�y w ob�oku.Mi�dzy stawami w rowie m�yn ukryty siedzi;Jako stary opiekun, co kochanków Sledzi,Pods�ucha� ich rozmow�, gniewa si�, szamoce,Trz�sie g�ow�, r�kami, i groxby be�koce:Tak ów m�yn nagle zatrz�s� mchem obros�e czo�oI palczast� sw� pi�Sci� wykr�caj�c wko�o,Ledwo klekn�� i szcz�ki z�bowate ruszy�,Zaraz mi�oSn� stawów rozmow� zag�uszy�I zbudzi� Hrabi�.Hrabia, widz�c, �e tak bliskoTadeusz naszed� jego zbrojne stanowisko,Krzyczy:  Do broni! �apaj! Skoczyli d�okeje;Nim Tadeusz rozezna� móg�, co si� z nim dzieje,Ju� go chwycili; bieg� do dworu, w podwórzeWpadaj�; dwór budzi si�, psy w ha�as, w krzyk stró�e.Wyskoczy� wpó� ubrany S�dzia; widzi zgraj�Zbrojn�, mySli, �e zbójcy, a� Hrabi� poznaje. Co to jest? - pyta.Hrabia szpad� nad nim mign��,Lecz widz�c bezbronnego w zapale ostygn��.250  Soplico! - rzek� - odwieczny wrogu mej rodziny [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl


  • Drogi uĹźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.