X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Musimy zacząć trenować wszystkichmieszkańców, żeby wiedzieli, jak używać miecza.Wkażdej wiosce musi się znalezć grupa wojowników doobrony przed podobnymi atakami.- Nawet jeżeli takie przedsięwzięcie uda sięzrealizować - zauważył trzezwo Pendrag.- Zajmie onobardzo dużo czasu.- Musimy spróbować - żachnął się Sigmar.- Jakmamy zbudować potężne imperium, jeżeli nie jesteśmyw stanie obronić ziem, które teraz są pod naszą opieką?Jeszcze przed powrotem mojego ojca musimy pomyślećnad systemem trenowania wojowników w każdejwiosce i wyposażania ich w broń.Zgadzam się z tobą,że nasz kraj jest za duży, żeby mogła go bronić jednaarmia.Dlatego też od tej pory każda z wiosek będziemusiała mieć własnych żołnierzy.Dyskusję przerwało pojawienie się Cuthwina iSveina, którzy wynurzyli się z lasu rozciągającego sięna północ od wioski i ruszyli w stronę trzech jezdzców.Z wyrazu twarzy Sveina można było się domyśleć, żepotwierdziły się jego wcześniejsze przypuszczenia.Zwiadowcy zbliżyli się, a Sigmar zsunął się z końskiego grzbietu obok Sveina, który zmarszczywszy czołoprzykucnął i zaczął rysować coś palcem po piasku.- Mniej więcej pięćdziesięciu zbrojnych, panie -powiedział Svein.- Nadeszli z zachodu, gdy dzieńzbliżał się ku końcowi.Przeszli przez wioskę, palącwszystko, co stanęło na ich drodze.Druga grupa weszłado osady od wschodu, wyłapując uciekającychmieszkańców.Większość osadników zginęła naotwartej przestrzeni, ale resztę zamknięto z powrotem wdomach i podpalono.- Dokąd odjechali jezdzcy po dokonaniu rzezi? -zapytał Sigmar.- Na zachód - odpowiedział Cuthwin.- Wzdłużbrzegu lasu w stronę wybrzeża.- Ale w pewnym momencie zmienili kierunek,prawda?- Tak, panie - przytaknął Cuthwin.- Po jakichś trzechmilach skręcili na północ w stronę rzeki.- Dobra robota - pochwalił zwiadowców Sigmar,powstając i strzepując kurz z wełnianych spodni.Pendrag spojrzał na niego i zapytał:- Ty wiesz, kto to zrobił, nieprawdaż?- Mam pewne przypuszczenia - przyznał Sigmar.- Kto? - ryknął Wolfgart.- Powiedz nam, a ruszymyna nich bez wahania!- Myślę, że byli to Teutogenowie - odpowiedziałkrólewski syn.- Teutogenowie? Dlaczego? - zdziwił się Wolfgart.- Artur wie, że król ruszył na północ i chcewykorzystać jego nieobecność, aby wybadać naszą siłę - domyślił się Pendrag.- Wygląda na to, że to jedynylogiczny wniosek.- W takim razie teraz my spalimy jedną z jego wiosek- Wolfgart wykrzywił twarz w przerazliwym grymasie.-I pokażemy mu, co to znaczy zadzierać zUnberogenami!Sigmar obrócił się w stronę przyjaciela, a oczy pałałymu gniewem.Dłonią wskazał na spalone i okaleczoneciała.- Czy byłbyś w stanie zrobić coś takiego wteutogeńskiej wiosce? Potrafiłbyś zabijać kobiety idzieci w imię zemsty?- A ty będziesz potrafił pozostawić taki aktbarbarzyństwa bez odpowiedzi? - zaripostowałWolfgart.- Artur zapłaci za swój haniebny postępek - złożyłobietnicę Sigmar.- Ale jeszcze nie teraz.Nie mamy taklicznej armii, żeby się zemścić.Nie chcemy też dać mupowodu, aby zaatakował nas całą swoją armią.Dopókiunberogeńskie wojska walczą na północy, będziemymusieli się powstrzymać.- A kiedy twój ojciec powróci? - dopytywał sięWolfgart.- Wtedy nadejdzie czas zemsty - rzekł Sigmar.Król Bj�rn szczelniej owinął płaszczem z białej,wilczej skóry zdrętwiałe od zimna i dokuczliwegowiatru ciało.Niestety marzł niezależnie od tego, jakciasno był otulony ciepłym futrem.Klimat i krajobrazdalekiej północy różnił się od łagodnych wiosen i krótkich zim w jego kraju, tak bardzo jak noc od dnia.Tutaj ludzie musieli mieszkać pośród ciemnych,strzelistych sosen, skutych lodem dolin i smaganychprzez wiatry trzęsawisk.Tylko najsilniejsi byli w stanieprzetrwać.Północny lud wytrzymywał wilgotne lato izimę tak srogą, że czasem całe wioski w ciągu jednejnocy znikały z powierzchni ziemi, zasypane przezśnieżne burze.Jedyną zaletą surowego klimatu było to, że rodzili sięw nim ludzie wytrzymali i odporni.Mieszkańcypółnocy imponowali Bj�rnowi odwagą inieustępliwością w obliczu najazdu Norsów.Król Unberogenów kroczył przez obózsprzymierzonych armii, uśmiechając się i chwalącodwagę każdej grupy wojowników, którą mijał.Cheruseńskie dzikusy tańczyły dookoła płonącychniebieskim ogniem palenisk, odziane tylko w malunkina ciałach i żelazne przepaski biodrowe.Z koleitaleuteńscy wojownicy popijali mocne trunkiwyprodukowane z destylowanego ziarna, przechwalającsię przy tym liczbą pokonanych wrogów.Na wojnę wyruszyło prawie siedem tysięcywojowników.Już niemal tysiąc z nich pozostało napolach licznych bitew jako żer dla kruków.Kolejnesetki rannych krzyczało w agonii, gdy chirurdzyusiłowali ocalić im życie.Dolinę wypełniały namioty,ale większość wojowników spała ciasno owiniętafutrami przy paleniskach napełniających mrok blaskiemniczym gwiazdy, które spadły na ziemię.Alfgeir szedł u boku króla, odziany od stóp do głów w brązową zbroję i hełm w kształcie szczerzącego sięwilka, w tym momencie pozostawiony z podniesionąprzyłbicą.Czempion Bj�rna nosił identyczny jak królpłaszcz ze skóry białego wilka, dar od króla Aloysisa,który otrzymał, kiedy unberogeńska armia przekroczyłaTalabek i wjechała na tereny zajmowane przezCherusenów.Za dwoma mężczyznami podążało dziesięciuwojowników uzbrojonych w ciężkie młoty bojowe, znapierśnikami pomalowanymi na czerwono i brodamisplecionymi ciasno w warkocze na taleuteńską modłę.Byli to wojownicy tak pewni swych bojowychumiejętności, że odmawiali noszenia hełmów i tarcz.Bj�rn zdawał sobie sprawę, że nie są to czczeprzechwałki.%7łołnierze ci już przynajmniej trzykrotnie uratowalimu życie w walce, miażdżąc czaszki atakującychNorsów lub powalając potężnymi młotami bojowymiszarżujące na króla bestie.Każdy z członków śwityBj�rna również nosił płaszcz z białej, wilczej skóry imówiono o nich, że zostali pobłogosławieni mocąsamego Ulryka.Siły północnych plemion zapuściły się daleko w głąbkontynentu i stolica króla Udosesów, Wolfili, położonana wybrzeżu wciąż była oblężona.Wciąż trzeba byłorozlać wiele krwi, aby zepchnąć Norsów z powrotem wstronę morza.Jak na razie stale się cofali, aledotychczasowe starcia były raczej potyczkami,przygrywką przed wielką bitwą, która została stoczonau skalistego podnóża wschodniego łańcucha Gór Zrodkowych.Armia Norsów była dzika i zażarcie walczyła, alebrakowało jej dyscypliny prezentowanej przezpołudniowe plemiona.Trzej królowie połączyli swe armie w jedność, apodczas bitwy dawali żołnierzom najlepszy przykład,walcząc wszędzie tam, gdzie niebezpieczeństwo byłonajwiększe i nawołując wojowników doniewyobrażalnie odważnych czynów.Siedem tysięcy wojowników pod wodzą królówpołudnia wypowiedziało bitwę sześciu tysiącombezwzględnych zabójców z północy i odzianym wczarne zbroje najezdzcom zza morza [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl