[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nasi sprzymierzeńcy w zaświatach muszą zrozumieć, że niemamy czasu  wymownie popatrzył na szamana. Uczynię wszystko, co w mej mocy, ale dopiero, gdy nadejdzie noc  odparł Niczro. Mam nadzieję, że będziemy tu jeszcze do tej pory  skwitował Ksin. Być to raczej będziemy  stwierdził Hamnisz, oglądając się na jadące za nimi wozy.Kwestia do rozstrzygnięcia jest taka, czy potem zdołamy ruszyć dalej.I czy w ogóle warto? Spojrzał z niechęcią na szamana i Ampekera. Jeżeli o mnie chodzi, wolę zginąć od dobregożelaza niż od jakiejś rozwichrzonej magii, która czasem nawet zabić człeka do końca niepotrafi! Tam nie jest tak samo jak w Górach Pustych  pocieszył kotołak. Kto to może wiedzieć. wzruszył ramionami Ronijczyk. Mamy się bić, to bijmy siędobrze do końca! Miejscowi mówili, że pod drodze jest duże jezioro w kształcie sierpa  powiedziałAmpeker. Na jego brzegu można by ustawić krąg z wozów.To już nie powinno byćdaleko. popatrzył przed siebie, unosząc się nieco w strzemionach.Trafili tam po jakichś trzech kwadransach. Rzeczywiście  ocenił Hamnisz  miejsce jest obronne i dość duże jak dla nas.Ale niepodoba mi się ta płaska połać. pokazał szerokim gestem obszar stepu po stronie serca. Cały teren opadał łagodnie w kierunku zakola we wklęsłym brzegu jeziora, tworzącrozległą, gładką jak stół trawiastą równinę, urozmaiconą pośrodku sporym olchowymzagajnikiem.Jeśli pominąć kępę drzew, było to miejsce wręcz stworzone do morderczej,przełamującej szarży.Lasek jednak jazda mogła łatwo ominąć. Mogą zepchnąć nas do jeziora  zauważył Ksin. Z wozami raczej nie zepchną  zmarszczył czoło Ronijczyk  ale jak zjedziemy nadbrzeg, to oni nas już stąd nie wypuszczą.Gdy my obwarujemy się nad jeziorem, im wystarczydobrze nas pilnować i atakować za każdym razem, kiedy spróbujemy się ruszyć.Nijak nie dasię wtedy ustawić taboru i wyprowadzić go z powrotem na step.Potem nadejdzie ichpiechota, przypuszczą regularny szturm i potopią nas jak szczury.To miejsce to wrednapułapka! Skoro będziemy mieli dość wody, może zdołamy się przed nimi wszystkimi obronić? podsunął myśl Ampeker. Z całym szacunkiem dziadku, ale nie wiecie, co to zaciężne wojsko!  zirytował sięHamnisz. Im starczy na was jednego szturmu.A gdyby nawet nie, to po odparciu dwóch,trzech ataków stracicie większość wojowników i baby z dzieciakami będą musiały bronić siędalej same, co znaczy nie bardzo długo. Ale my musimy stanąć tam nad brzegiem  stwierdził kotołak. A pewnie, że musimy!  zgodził się z nim Ronijczyk. Bo w gołym stepie, bez wodydla dwóch tysięcy gęb i tysiąca zwierzaków, rozmiotą nas niczym plewy w przeciągu paru dnii nocy.Nawet nie będą musieli czekać na piechotę.Wpadliśmy jak mięso do kociołka, starczynas tylko posolić! Ja myślę, że to jednak my ich posolimy. stwierdził Ksin z przekąsem. Widzisz tedrzewa?  wskazał zagajnik pośrodku równiny. Pozycja kluczowa!  od razu domyślił się Hamnisz. Muszą zająć ten lasek, jeżeli chcąnas zatrzymać nad jeziorem! A jeśli to my go obsadzimy i utrzymamy?  spytał kotołak. Wtedy będziemy mieli pole do manewru i dosyć miejsca, żeby znów ustawić wozy wkolumnę marszową  odpowiedział najemnik. Psiakrew, kapitanie! nie rób mi tu egzaminuna patent oficerski, tylko się bierzmy do roboty! Co chcecie uczynić?  spytał Niczro. Będziemy jednocześnie bronić kręgu wozów nad jeziorem i tamtych drzew  wyjaśniłKsin. Podzielicie wojowników  zauważył milczący dotąd Hakonóż. Może ich nie starczyćdo obrony jednego i drugiego naraz. Nie trzeba będzie bronić drzew i wozów jednocześnie  odpowiedział Hamnisz. Oninajpierw muszą bić się z nami o ten lasek! Mamy dość jazdy, by utrzymać pole pomiędzyzagajnikiem a obozem.  To będzie jakieś sto pięćdziesiąt kroków  ocenił Niczro. I tyle nam trzeba, żeby wyrwać się stąd na tę waszą pustynię, jeżeli będzie warto! Pod warunkiem, że dobrze ich wcześniej poszczerbimy  zauważył Ksin. Ma się rozumieć!  skinął głową Ronijczyk. Trzeba im wybić jak najwięcej koni. Hakonóżu!  rozkazał Ksin. Bierz swoich pieszych wojowników i ścinajcie te drzewa.Zróbcie z nich pochyłe płoty. Ale przywiążcie je mocno do pniaków, żeby się ich nie dało rozwłóczyć  dodałHamnisz. Jak każesz, książę  Hakonóż zawrócił konia. A wy, czcigodni, szykujcie się do drogi!  kotołak spojrzał na szamana i NajstarszegoUmysłem. Nasze życie jest w waszych rękach!Ampeker i Niczro bez słowa położyli dłonie na sercu.* * *Przy wtórze łoskotu toporów wozy koczowników kolejno zjeżdżały nad jezioro iustawiały wzdłuż brzegu, tworząc spłaszczony okrąg z owalnym placem pośrodku.Pancernadrużyna Ksina zgromadziła się na równinie pomiędzy stawianym właśnie obozem azagajnikiem, gdzie krzątali się strzelcy i halabardnicy Hakonoża.Kotołak wezwał do siebiedowódców jazdy.Datro i Alkran nie mogli doczekać się bitwy, po Czaszkunie jak zwykle niedało się poznać żadnych uczuć. Kiedy skończą ustawiać wozy, ty, Datro i ty, Alkranie wezmiecie swoich ludzi doobozu i każecie im zsiąść z koni, tak żeby was nie było widać. Nie uderzymy pierwsi?  zapytał rozczarowany Alkran. Uderzycie  uśmiechnął się  ale dopiero, gdy dam wam znak.Oni myślą, że mamytylko setkę jazdy, więc nie będziemy się od razu chwalić, że w istocie są trzy.Czaszkunie, tyze swoimi staniesz przed linią wozów, będziecie udawać, że osłaniacie obóz.Upiorna głowa pochyliła się na znak zrozumienia. Datro, nakażesz wszystkim pieszym wojownikom w obozie, żeby bronili wozów i wżadnym razie nie wybiegali do nas na pole.Wyznacz wedle swego uznania starszych, którzypotrafią tego dopilnować. Będą narzekać, że pozostali z kobietami  zauważył młody setnik. Nie byli szkoleni, więc niech siedzą z łukami i oszczepami na wozach i nie próbujązadzierać z prawdziwym wojskiem!  stwierdził stanowczo Ksin. Powiedz im, że musząbronić kobiet i dzieci, gdyby w zamieszaniu jakiś oddział zaatakował obóz [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl