[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Było to więcej marzenie niż modlitwa.Usta rozpoczynały ją czasem, lecz myślnatrętna zamykała je.Zadumana patrzała nie widząc.Myślała o młodości sweji Wilhelmie, który nie przybywał.Wśród tej ciszy oczekiwania Spytek wszedł i na widok jego królowa zbladłabardziej jeszcze, usta jej zadrżały, pytać go nie śmiały.Elża Emrykówna dała znak, aby się zbliżył.Pytano go oczyma gorejącymi odciekawości, tylko w wejrzeniu królowej więcej było niepokoju niż żądzydowiedzenia się czegoś. Posłowie przybyli  rzekł powolnie Spytek. Poselstwo podobne dozwykłych i tym się chyba różni od innych, że niezmiernie bogato i wspanialewystępuje.Bracia Jagiełły, chrześcijanie oba, Skirgiełło, niepiękny i niemiły,Borys, człek bywały i gładki.Prowadzi ich Hawnul, Niemiec, który tu już ponobywał, a ten nie ma nic w sobie dzikiego, jak w ogóle posłowie na pogan niewyglądają i nie są podobno też nimi.Królowa ze spuszczonymi słuchając oczyma nie rzuciła żadnego zapytania, boniepokoju swego głosem ni słowem nie chciała okazać.Za to Elża i matka jej,starsze panie z orszaku poczęły badać Spytka.Chciały wiedzieć, jak wyglądałorszak, jak mówili ludzie, jakie nosili szaty itp.Spytek opowiadał jeszcze, gdy marszałek Mikołaj z Brzezia wszedł dlaoznajmienia Jadwidze, że nazajutrz uroczyste posłuchanie posłom dać chciano iczyby nic przeciwko temu nie miała.Z energią i niecierpliwością królowa podniosła główkę. Jutro? kiedy chcecie.Jak najprędzej potrzeba je przyjąć i odprawić.Jaknajprędzej.Z drżącego głosu mógł marszałek wnioskować, iż raczej pozbyć się natrętnychposłów niż przyjmować ich chciała. Gdybyś w.miłość  odezwał się Mikołaj z Brzezia widząc poruszeniekrólowej  nakazała odłożyć dzień, dwa, zastosujemy się do jej woli. Alboż ja mam wolę jeszcze?  odparła dumnie, z urazą królowa.Poselstwo to.jest mi niemiłym, to wiecie.Nie żądałam go.Ja nań inaczej jakodrzuceniem prośby Jagiełły odpowiedzieć nie mogę.Wy czyńcie, co chcecie.Marszałek z przykrością wysłuchał wymówek, skłonił głowę. Jutro więc. Jutro, dziś, rządzicie sami, stanówcie sami  zawołała Jadwiga i dała znakpożegnania.Wysunął się marszałek, Elża objęła królowę przykląkłszy przed nią i cichymipocieszała słowy.Spytek za marszałkiem pospieszył.Nazajutrz czyniono od rana przygotowania na zamku w wielkiej sali, w którejtron stał pod baldachimem.Zawieszano ściany oponami, wyściełano podłogi,przyozdabiano królowej siedzenie.Ona sama, choć we łzach cała, opierając się iręce łamiąc, musiała się poddać przystrojeniu królewskiemu, wdziać tę ciężkąkoronę i ten płaszcz, co jej uginał ramiona. Zbliżała się chwila, gdy posłowie przybywać mieli, a na sali już część panów idworu się znajdowała, gdy Jadwiga dotąd pomieszana i plącząca odzyskałaodwagę i majestat królowej.Mówiła sobie w duchu: niech czynią, co chcą,żadna siła mnie nie zmusi.Obcy łez nie będą widzieli.Oczy jej oschły, czołosię wypogodziło, bladość tylko na licu została.Cudownie piękna, bo i boleśćprzyczyniała s;ę do nadania tragicznego blasku jej twarzyczce, wyszła worszaku swych pań, dworzan, dziewic, postrojonych najwspanialej, do wielkiejsali i zasiadła na tronie.Obok niej pierwsze siedzenie zajmował arcybiskup,biskupi, Dobiesław jako pan krakowski, wojewodowie, kasztelanowie,urzędnicy dworu.Każdy z nich wysadzał się dnia tego na strój, który powagę podnosił, a obogactwach Polski mógł dać wyobrażenie Litwinom.Trąby i fletnie dały znać o przybywających.Jadwiga długo podnieść na nichoczów nie śmiała.Szli i oni w szatach okazałych, Zwidrygieł w złotogłowie i gronostajach, Borysw zbroi złoconej i szmelcowanej, z łańcuchami ciężkimi na szyjach.Za nimi dwunastu służby w jednej barwie niosło skrzynie i pudła, misy srebrne,naczynia złote.Były to dary Jagiełły.Skarb polski za Kazmirza był jednym z najmożniejszychna północy, lecz ci, co go oglądali, zdziwić się mogli kosztownym daromlitewskiego pana.Naczyń tych i klejnotów robota wytworna nie była podobną do tej, jaką złotnicyfrancuscy i niemieccy wykonywali.Złoto okrywały szmelce kolorowe,jaskrawe, dziergane jak koronki na tle jasnym, kształty naczyń były dziwaczne,lecz kamienie ogromne, oprawy ciężkie nadawały im charakter jakiś osobliwy, apo swojemu piękny.Dary te, które u stóp tronu składano, choć królowa okiemna nie rzucić nawet nie chciała, zdumiały ilością swą i ceną.Za to złoto, szafowane hojnie, kupić ją chciano!  myślała słuchając brzękunaczyń składanych na kobiercu.Skirgiełło jako główny poseł przemówił po rusku.Język ten i Jadwidze, i wszystkim był zrozumiały, gdyż Słowiańskie mowy,bliższe kolebki, podobniejszymi bvły do siebie.W mowie swej od Jagiełły ofiarował królowej w zamian za rękę nawrócenieswoje i kraju całego, o które Krzyżacy tak się starali; uwolnienie jeńców,przyłączenie do Polski swych krajów wszystkich, odzyskanie Pomorza,Dobrzynia i Chełmna*: krajów od Korony oderwanych.Na ostatek, ponieważ małżeństwo z Wilhelmem pod zakładem dwóchkroć stotysięcy było przyrzeczonym, i tą porękę Jagiełło zapłacić się ofiarował.Zaprawdę, słuchając tych obietnic mogła królowa zblednąć i zadrżeć, tak onebyły ponętne dla Polski, a tak musiały wszystkie serca skłonić ku Jagielle,oprócz biednego jej serca. Jak szmeru niemiłego słuchała Jadwiga tej mowy, postanowiwszy aniodpowiedzieć, ani dać znaku żadnego przyzwolenia na nie.Zamknęła się wniezłomnym, pogardliwym milczeniu.Cóż ją obchodzić mogło, co się tu działo? Dała więc odpowiadać za siebiepanom, którzy podziękowawszy posłom prosili w imię królowej o czas donamysłu.Skirgiełło i Borys łatwo mogli zmiarkować, jakie były uczucia Jadwigi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •  

     

    .php") ?>