X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.jej własne i nasze interesa pokoju jejnie dają.Po twarzy królewskiej przeleciała chmurka, ale z dobrocią wielką odezwał się: Moja droga, gdybym wam w czym mógł być pomocnym. O, nie, nie!  gorąco poczęła Mniszchowa  wy dla nas czynicie tyle, mywam jesteśmy ciężarem nieustannym.Książę ex-podkomorzy, pani Krakowska,Tyszkiewiczowie, my, cała rodzina was obdziera. Ch�re amie! ale to jedyna życia mego przyjemność, iż się wam na cośprzydać mogę.Wy przynajmniej cenicie serce moje, nie tak jak ten.hetman,który mi winien wszystko, a goryczą mi zatruwa życie.Westchnął smutnie. O, od was grzech by był wymagać, grzech przyjmować nowedobrodziejstwa; wolę, żeby mama, przecierpiała, żebyśmy my. Mais, ma ch�re, cicho!  namyślając się z wolna zaczął król, kładąc rękę najej dłoni  o co idzie? Do Zamojskich napiszę, a dla was, gdybym kilkutysiącami, mettons dix  bo więcej do dyspozycji nie mam  mógł służyć,uczynię to z duszy serca. Ach, byłoby to prawdziwym dobrodziejstwem  przerwała siostrzenica ale nie godzi, o, nie. Godzi się, godzi, zostawcie to mnie  szepnął król  dam na tę sumę kwitmarszałkowi. Najdroższy panie!  całując go w rękę żywo poczęła Mniszchowa  jeślimogę prosić, niech mąż o tym nic nie wie.Aajał by mię, gniewał by się. Urządzimy to inaczej  szepnął król  dosyć, że będziesz to miała, a bądzmi wesołą.Pocałował ją w czoło i zawrócił się ku drugiemu pokojowi. Jeszcze raz niech ten obrazek zobaczę  rzekł cicho.Jeszcze raz podniosłasię zasłonka zielona; podparty na lasce król przez zwiniętą w trąbkę rękęprzypatrywał się obrazkowi. Cest charmant!  rzekł  dziękuję ci.Lecz wtem zobaczywszy godzinę, pospieszył ku drzwiom, a marszałkowatowarzyszyła mu na powrót.W drodze już nadbiegł Komarzewski z wiadomością, iż z Warszawy i Kijowanadeszły kresy i pan wojewoda kijowski nadjechał.Król krokiem żywszym, pożegnawszy siostrzenicę, udał się ku swemu dworowi.* * * Tymczasem Plersch przyszedł był prawie do zdrowia; mózg wstrząśniętyodzyskał siłę, rana się powierzchownie goiła, ale biedny malarz gorzej niżczaszkę, zranione miał serce.Miłość w nim łączyła się z litością dla dziewczęciai po całych dniach myślał o niej.Wrócono mu portret, który już bez wzoru miał dokończyć.Skorzystał z tego,aby naprędce kopię dla siebie zdjąć z niego.Zajmowało mu to ranki i wieczory,zamykał się i robił ukradkiem, bo nie chciał, aby o tym wiedziano.Grzybowskanawet, która z nadzwyczajną czułością go odwiedzała i starała się onajszczerszej przyjazni przekonać, o istnieniu tej kopii nie wiedziała.Chował sięz nią Plersch jak ze skarbem.Domyśliła się wszakże stara panna, iż artysta nadobre kochać się musiał, bo choć mu się przyznała poufnie, że miała jużoszczędzonych kilka tysięcy czerwonych złotych, choć mu dała do zrozumienia,że chętnie by z nim majątek i losy podzieliła, Plersch z wielką wdzięcznościąodmówił.Westchnęła biedaczka, musiała czekać na szczęśliwszy składokoliczności.Tymczasem szambelana skłoniono do podania ręki pięknej Bondarywnie.Natałka z początku zakrzyknęła, że jej przyszły mąż ma być tak stary iszkaradny; lecz miał on być tylko słomianym małżonkiem na okaz i to jąuspokoiło.Tytuł, nazwisko, wioski i majętności pochlebiały dziewczynie zgodziła się.Sydorowa lękając się męża i napaści jego, sposobiła się zdać chutor na najmitkęi parobków, porzucić gospodarstwo, zabrać pieniądze gotowe i klejnoty, i zcórką razem uchodzić.Wszystko tedy ułożonym już było, a po nocach obie kobiety zaszywały węzełki,gromadziły co miały kosztowniejszego i po cichu przygotowywały się doucieczki.Grzybowska czynnie bardzo zajmowała się planem podróży, weselemi przyszłością Natałki.Sydorowa ani na krok nie miała odstąpić córki, dopóki byją do Warszawy albo Kozienic nie odwiozła.Rzesiński najuroczyściej miał przyrzeczony order św.Stanisława i pierwsząkasztelanię mniejszą, jaka by wakowała.Stręczono mu nawet jedną, którą mógłza pozwoleniem N.Pana nabyć bardzo tanio, gdyż posiadacz zgadzał się recesuczynić za parę tysięcy.Jednego dnia, gdy się już z Kaniowa wybierał dwór i król, po owej chwili naDnieprze spędzonej, naprzeciw miasteczka, na statku, który wiózł cesarzowę,zaszedł wóz przed chatę Sydora, na który spiesznie pakować zaczęto dawno jużprzygotowane rzeczy.Najmitka, parobcy patrzali na to zdumieni i przestraszeni.Bondarowa zwołała ich do chaty. Mnie jechać trzeba z córką na odpust do Poczajowa  odezwała się  nicnie pomoże, bom się dawno ofiarowała.Droga długa; pomodlić się trzeba zagrzechy i świętą stopkę ucałować.Nie ma komu chaty zostawić póki Sydorpowróci, więc pamiętajcie, żeby szło wszystko w porządku.Spiżarnia pełna, nicnie braknie.Obróciła się do starszego.  Nikita, w twoich rękach moc i władza.Parobek się nisko pokłonił. Jeżeli w ładzie wszystko będzie, i nagrody nie zabraknie, a uchowaj Bożeszkody i przeniewierstwa! Sydor nie daruje.Parobcy i najmitka pocałowali ją w rękę; kobiety zakrywszy się chustkami, nawóz siadły i konie ruszyły.Pusto i smutno stało się na chutorze, jakby ludzie wymarli.Najmitka chodząc pochacie, cały dzień płakała, parobcy do roboty nie poszli i do wieczora pod szopąodpoczywali.O zmroku posłała najmitka po wódkę do karczmy, bo i samatęsknoty wytrzymać nie mogła i żal jej było parobków, z których jedenzwłaszcza miał u niej łaskę.Zgotowano jajecznicę ze słoniną.poczęły się gody w chacie.Wieczór był pózny już, gdy w sieni zastukało, otwarły się drzwi i na progupokazała olbrzymia postać Sydora.Kozak długo stał, patrząc, oczom nie mogąc uwierzyć.Za nim w pewnymoddaleniu widać było Maksyma i Krywonogę.Za pasem stary miał nahajkę,którą nic nie mówiąc, wydobył i z nią w ręku wpadł na biesiadników.W mgnieniu oka zerwało się to z ławy od stołu, najmitka wbiegła do alkierza,krzycząc i drzwi zatrzaskując za sobą, parobcy padli na kolana.Posypały sięrazy obfite po plecach.Sydor krzyczał  won, pohane syny!  i wszystkichwypędził z chaty.Dopiero mu nahajka z rąk wypadła i na ławę siadł szlochając, a zasłaniając sobieoczy.Maksym i Krywonogi u drzwi stali.Zaczęto wołać na najmitkę, która ze strachuprzez okno od alkierza usiłowała się na wolność wydobyć, ale ciasny otwórnawet głowy nie przepuścił.Dopiero, gdy jej Sydor poprzysiągł, że bić niebędzie, odryglowała drzwi i klęcząc, ze złożonymi rękami, rozpłakana, oprzebaczenie prosić zaczęła.Nie było na niej w istocie większej winy, nad jajecznicę ze słoniną.Sydorznęcać się nad nią nie myślał.Zaczęli rozpytywać o wszystko, dokąd i jak Sydorowa córkę uwiozła.Nieumiała odpowiedzieć inaczej, tylko, że do Poczajowa pojechały. Nieprawda!  wybuchnął Maksym  jam chutoru dzień i noc nie spuścił zoka.Chodziły baby, chodziły Lachy, aż nieszczęścia nawarzyły.Natałce głowęzawrócili państwem, a matka dla dziecka gotowa była w ogień i wodę.Już ichnasze oczy nie zobaczą!Maksym opowiedział, jak wpadli na jakiegoś Lacha, którego zdawało się, żezabili, ale się wylizał przecie.Słuchał Sydor wszystkiego, nie mówiąc nic, a potem poszedł do alkierza.Wiedział, gdzie pieniądze, kosztowności, papiery były i zapasy kobiece.Począłbodnie odkrywać i ręce w nie zapuszczać, a co próżną dłoń dobył, to jęknął.Niebyło nic nigdzie, kobiety pozabierały z sobą wszystko [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl


  • Drogi uĚźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.