X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.N'est ce pas joli de ma part?Sułkowski się skłonił i chciał j�j rękę ucałować, ale go klapnęła po ramieniu czarnym wachlarzem. Daj pokój.stara jestem, to ci smakować nie będzie; ale daj mi gdzie siąść.Obejrzała się i na pi�rwsz�m krześle upadła. Muszę odetchnąć: chciałam z wami pomówić na cztery oczy.Sułkowski stanął przed nią w gotowości do rozmowy.Podniosła ku niemu głowę. No cóż? straciliśmy tego wielkiego, wspaniałego, nieodżałowanego Augusta naszego!Westchnęła, Sułkowski wtórował. Szkoda go, ale między nami powiedziawszy, żył dosyć i użył wiele i nadużył.Ja o t�m mówić nie mogę: Des horreurs!Cóż teraz będzie z wami, sierotami bi�dnemi? Królewicz? prawda? nieutulony w żalu? tak? Ja od mojego dworu przybyłam zkondolencyą do niego i moj�j drogi�j Najjaśniejsz�j wychowanki.Pochyliła się nieco i sparła niby wdzięcznie na poręczy krzesła, do ust przykładając wachlarz. Cóż słychać? mój hrabio, drogi hrabio? co słychać? Już wiem, że wy należne wam otrzymaliście stanowisko.Cieszym sięz tego wszyscy, bo wiemy że dwór nasz na was rachować może we wszelkim wypadku?Sułkowski się skłonił.Z tych wyrazów łatwo odgadnąć, iż przybyła była posłanniczką dworu austryackiego.Była to sławna niegdyś nauczycielkakrólewiczow�j Józefiny, pózni�j frejlina, panna Kling, którą posyłano tam gdzie męzkie poselstwo byłoby zbytnio oczy zwracało.Panna Kling była jednym z najzręczniejszych ówczesnych dyplomatów na posługach cesarza. Pani już o wszystki�m od Najjaśniejsz�j królewiczow�j wiedzi�ć musi. Ale o nicz�m w świecie nie wiem, drogi hrabio; wiem tylko  prędko mówiła panna Kling  że wam należy pi�rwszedostojeństwo, że macie Kurfirsta serce, że Br�hl ma wam dopomagać.Ale mówże mi hrabio, co to jest ten Br�hl?Sułkowski się zamyślił. Jestto mój przyjaciel  rzekł w końcu. A! teraz.to rozumiem.Wiecie, że królewiczowa mu przyrzekła Kolowrathównę i że ona podobno nie bardzo sobie życzy.Wszak Br�hl szalał za Moszyńską?Wszystko to tak prędko biegło z ust panny Kling, że Sułkowski na odpowiedz się namyśl�ć nie miał czasu. Tak  rzekł krótko  Br�hl podobno się żeni. Ale luter jest? Ma przyjąć wiarę katolicką. Byle nie tak jak, z przeproszeniem nieboszczyka, jak ten wspaniały wielki August II, który swoim ulubionym wyżłom kładłróżańce na szyję.Sułkowski zmilczał. Cóż więc�j? królewicza nie widziałam jeszcze.zmienił się? posmutniał? żal mi go! %7łałoba.opery tak długo nie posłyszy.A Faustyna? cóż? czy ją kto zastąpi? Najjaśniejszy królewicz pragnie wszystko utrzymać w takim stanie jak było za rodzica jego ś.p.Augusta.Faustynyniktby zastąpić nie potrafił. Ale to stara kobi�ta i głos ma tylko piękny. To t�ż ten w ni�j tylko zachwyca  odezwał się Sułkowski.Panna Kling zakryła się wachlarzem i pokiwała głową. Prawdziwie  rzekła cicho  dla mnie kobi�ty nader drażliwe pytanie; ale jestem ciekawą i muszę wiedzi�ć.MójSułkowski! czy on dotąd jest wierny żonie.Ja ją tak kocham, moją Najjaśniejszą wychowanicę.Hrabia aż się cofnął. To nie ulega najmniejsz�j wątpliwości!  zawołał żywo. Najjaśniejsza królewiczowa nie opuszcza go ani na chwilę:jezdzi z nim na łowy, do Hubertsburga i Dianenburga nawet.  Ażeby ją zbrzydził i aby mu się prędz�j naprzykrzyła  szepnęła Kling  to nie dobra rachuba.Ja się zawsze lękam tegobałamuctwa, które jest we krwi.Spojrzała na hrabiego, który głową potrząsał. Królewicz jest tak pobożny.Kling pokryła uśmiech wachlarzem.Okna pokoju, w którym się toczyła ta rozmowa, zwrócone były ku rynkowi.Pomimo zemówiono dosyć głośno, wrzawa, śmiechy i hałas jakiś uliczny pod samemi oknami stał się tak silny, że Sułkowski,namarszczywszy brwi, nie mógł się powstrzymać, aby się nieco ku oknu nie zbliżyć i nie wyjrz�ć jaka tego była przyczyna.W owych czasach uliczny hałas i rozpasanie pospólstwa były bardzo rzadkie.Jeśli się co podobnego trafiało, musiało byćspowodowan�m wypadkiem ważniejszym i niejako urzędowym: wyrokiem jakim sądowym, wykonaniem jego, lub tym podobnie.W istocie przez okno widać było nagromadzone tłumy, w sąsiednich kamienicach pełno było głów we drzwiach i szybach.Wpośrodku ciżby, która się cisnęła i falowała, jakiś pochód niezrozumiały się odbywał [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl


  • Drogi uĚźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.