X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kluczem do zagadki była Lillyanna de Gennes.Kobieta, którą spotkała śmierćw kościółku na przedmieściach Orthez.Ta scena stanęła jej przed oczyma jak żywa:Lillyanna biegnie ku Thorntonowi Lindsayowi i grupce jego żołnierzy.Caroline ogarnęło przerażenie.Perspektywa zdemaskowania była całkiemrealna.To na pewno on.Te blizny.Związek z wywiadem.Dużo pózniej, gdy już byli w Hiszpanii, słyszała opowieści o brytyjskimżołnierzu, który wygrzebał się z ruin kościółka i chodził jak w obłędzie, wołającswoją kochankę.Jej imię brzmiało Lillyanna.Do rzeczywistości przywrócił ją szept brata.Był zaniepokojony.- Musimy iść, Caro, zanim on się ocknie.Mamy niecałych dziesięć godzin doodjazdu porannego dyliżansu do Bristolu.- Wiem.Wolałaby zostać z księciem.Nie chciała go tak zostawiać.Był nieprzytomny,mogło mu grozić niebezpieczeństwo.Jednak nie mogła inaczej postąpić, nie miaławyjścia.Przeniosła palcem pocałunek ze swoich ust na jego wargi.- J'esp�re vous revoir bient�t - szepnęła, podążając za bratem.- Mam nadzieję,że wkrótce cię znowu zobaczę.Zniknęli w ciemnościach nocy.- Lepiej nie pij.Thornton uśmiechnął się do Fran�ois i znowu pociągnął łyk brandy prosto zbutelki.W głowie mu huczało z bólu, a świadomość, że dał się wywieść w poleCaroline Anstretton, nie poprawiała samopoczucia.49SR On, as wywiadu Wellingtona podczas kampanii na Półwyspie Iberyjskim,został wystrychnięty na dudka przez dziewczynę, która za każdym razem, gdy miałz nią do czynienia, sprawiała wrażenie kogoś zupełnie innego.Kim jest naprawdę i gdzie teraz przebywa?- Kto cię tak urządził?Fran�ois ostrożnie wymacał rozcięcia z tyłu głowy Thorntona.Niechcącyuraził przyjaciela.Wokół nich stał wianuszek służby Wroxhamów w niemymzdumieniu obserwujących niezwykłe widowisko.- Nie wiem.Thornton przyłożył zimną butelkę do bolącej głowy.Dlaczego kłamie?Dlaczego w ogóle myśli o tym, żeby ją osłaniać? Nic o niej nie wie, lecz wie, kimCaroline Anstretton nie jest.Nie jest złodziejką, rudowłosą Angielką.Jeśli będziemotała się głębiej w te swoje kłamstwa, natrafi w końcu na kogoś, kto ją skrzywdzi,i to boleśnie.Jak ją odnalezć? Od czego zacząć? Nie miał tutaj swoich oczu i uszu, którymiposługiwał się kiedyś w wywiadzie.Wsadził rękę do kieszeni surduta i nie zdziwiłsię, że medalion z niej wyparował.Próbował odtworzyć z pamięci skomplikowany ornament wygrawerowany nazewnętrznej kopercie.Było ciemno i miał ten przedmiot w dłoniach zaledwie przezkilka sekund.Skoncentrował uwagę na tamtej chwili.Przypomniał sobie innewrażenia: zapachy, dzwięki.Zawsze miał bardzo wyostrzone zmysły, co okazało siębardzo przydatne w ciągu sześciu długich lat działalności we Francji.Pozornie nieistotne szczegóły.Zaledwie wrażenia.Wspomnienie dotyku jejskóry i zapach róż. Mamy niecałych dziesięć godzin do odjazdu porannego dyliżansu doBristolu".Wrażenia słuchowe były zawsze ostatnimi, które docierały do jegoświadomości.Wyciągnął zegarek.Dochodziła jedenasta.50SR - Dawaj konie, Fran�ois.Nie zwracał uwagi na ból głowy i protesty przyjaciela.Zerwał się na nogi i wpierwszej chwili go zamroczyło.Musi się dowiedzieć, kim jest Caroline Anstretton idlaczego dziwnym zbiegiem okoliczności nieustannie wkracza w jego życie.Doświadczenie podpowiadało, że nic nie jest dziełem przypadku, a obecność AdeleHalstead w tej sprawie mogła tylko martwić.Odpowiedz dawał medalion, był tego pewien.Nie chodziło o jego wartość,nikłą w jego ocenie, ani o umieszczone w środku miniatury rodzeństwaAnstrettonów, ale o to, dlaczego był ukrywany.To wymagało wyjaśnienia wpierwszej kolejności.Caroline zauważyła go już z daleka.Siedział na koniu, jego towarzyszrównież.Obserwowali podróżnych wsiadających do dyliżansu jadącego do Bristolu.Skryła się w cieniu bocznej uliczki i gestem nakazała Thomasowi, aby się zatrzy-mał.Wkrótce zrozumiał dlaczego.- Do diabła, myślałem, że przyłożyłem mu dostatecznie mocno i że będziemymieć spokój przynajmniej przez tydzień.Skąd wiedział, że tu będziemy?Thomas nie potrafił skryć pewnej dozy podziwu dla Thorntona.- Chyba rozmawialiśmy o swoich planach, gdy leżał nieprzytomny.- Mógł coś słyszeć? Może to, co o nim opowiadają, jest prawdą.Poranna mgła się podnosiła [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl


  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.